Do coraz liczniejszej grupy państw, które planują wprowadzenie zakazu rejestrowania aut z tradycyjnym napędem dołączyły ostatnio Chiny. Czy nasz kraj ma podobne plany? Znamy stanowisko resortu rozwoju.
Chiński wiceminister przemysłu i technologii Xin Guobin, ogłosił niedawno, że organy regulacyjne tego kraju pracują nad harmonogramem wycofania ze sprzedaży i produkcji pojazdów napędzanych benzyną i olejem napędowym. Kraj Środka, obok Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej jest więc kolejnym państwem, które dąży do całkowitego zastąpienia w przyszłości silników spalinowych napędem alternatywnym, czyli głównie elektrycznym. Jeśli chodzi o Stary Kontynent, to Norwegia planuje wprowadzenie takich regulacji już od 2025 roku. Niemieckie władze zadeklarowały, że przejście na auta z napędem alternatywnym przypadnie na rok 2030 r. Z kolei rządy Wielkiej Brytanii i Francji planują zabronić sprzedaży nowych aut z silnikami spalinowymi od 2040 r.
Czy podobnych deklaracji można spodziewać się także po polskich władzach, które obecnie intensywnie pracują m.in. nad Ustawą o elektromobilności i paliwach alternatywnych? Kilka tygodni temu kwestią tą zainteresowała się grupa posłów Kukiz15, która w interpelacji do ministrów rozwoju oraz środowiska spytała czy polski rynek motoryzacyjny zmierza w kierunku elektryfikacji i wyeliminowania aut z napędem tradycyjnym. Parlamentarzyści chcieli się także dowiedzieć, jakie byłyby konsekwencje pełnej elektryfikacji polskiego rynku motoryzacyjnego dla posiadaczy samochodów spalinowych.
Kilka dni temu, 8 września, na internetowej stronie Sejmu pojawiła się obszerna odpowiedź Jadwigi Emilewicz, wiceminister rozwoju. Poza przedstawieniem ambitnych planów rządu dotyczących rozwoju rynku samochodów elektrycznych w Polsce, podała ona także szereg barier, które utrudniają szybką realizację tego procesu. – Tworzenie ekosystemu elektromobilności będzie procesem długotrwałym i musi uwzględniać istniejące w Polsce bariery. /…/ Najistotniejszą z barier, utrudniającą wprowadzanie pojazdów elektrycznych na masowy rynek, jest stosunkowo niewielki zasięg oraz wysoka cena tych pojazdów. Wynika to głównie z wysokiej ceny i niewystarczającej pojemność akumulatorów. Jednakże, jak można już zaobserwować, że ich cena zauważalnie obniża się, przy jednoczesnym wzroście ich pojemności – przekonuje Jadwiga Emilewicz.
Według niej, kolejną z barier jest „tworzący się dopiero kapitał społeczny, którego niewystarczający poziom utrudnia współpracę między podmiotami, nawet, jeśli wszystkie strony mają wspólny interes w jej prowadzeniu”. – Dodatkowo w Polsce mamy znacznie krótsze niż w Europie Zachodniej, USA czy Izraelu tradycje współpracy nauki z biznesem, co przekłada się na ograniczone zaufanie po obu stronach oraz brak rozwiniętych instytucji takiej współpracy. /… / Barierą przejścia na transport elektryczny jest także postrzeganie pojazdów elektrycznych, jako zbyt drogiej (w polskich warunkach), a jednocześnie niedojrzałej technologicznie alternatywy dla pojazdów spalinowych – przyznaje wiceminiser rozwoju.
Kluczowa odpowiedź na pytanie zawarte w poselskiej interpelacji mogła być zatem tylko jedna. – Ani Ministerstwo Rozwoju, ani Ministerstwo Energii nie rozważa w tej chwili wprowadzenia terminu, po którym zostanie zakazana sprzedaż samochodów z silnikami Diesla lub silnikami spalinowymi w Polsce. Niemniej resorty z zainteresowaniem śledzą ogłaszane przez rządy poszczególnych państw inicjatywy, mające na celu popularyzację samochodów elektrycznych oraz napędzanych paliwami alternatywnymi – stwierdziła wiceszefowa resortu.
Źródło: www.samar.pl