Skarga nadzwyczajna Rzecznika Finansowego w sporze o koszty naprawy auta

Rzecznik Finansowy skierował do Sądu Najwyższego kolejną skargę nadzwyczajną. Tym razem walczy o prawo do ponownego rozpoznania przez sąd sporu poszkodowanego z ubezpieczycielem o ponad 11 tys. zł. Spór dotyczy wypłaty odszkodowania równego kosztom naprawy auta wyliczonym przez ekspertów. Rzecznik Finansowy przypomina, że poszkodowany ma do tego prawo nawet jeśli uszkodzonego auta nie naprawił i je sprzedał.

– Zdecydowałem o złożeniu skargi nadzwyczajnej, gdyż w tej sprawie mamy do czynienia z błędną, i to w stopniu rażącym, wykładnią przepisów prawa. Przyjęcie podejścia zaprezentowanego przez Sąd Okręgowy – sąd II instancji naruszałby też konstytucyjną zasadę równości wobec prawa. Dlatego uchylenie zaskarżonego orzeczenia jest konieczne dla zapewnienia zgodności z zasadą demokratycznego państwa prawnego urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej. Poniesione w skardze naruszenia są na tyle poważne, że nakazują ingerencję przez Sąd Najwyższy w powagę rzeczy osądzonej przez uwzględnienie skargi, uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania – mówi dr hab. Mariusz Jerzy Golecki, prof. UŁ, Rzecznik Finansowy.

Spór między poszkodowanym a ubezpieczycielem, w którym Rzecznik Finansowy złożył skargę nadzwyczajną, dotyczy skutków zderzenia samochodów w kwietniu 2013 r. Ubezpieczyciel sprawcy wypadku uznał, że naprawa auta poszkodowanego jest nieopłacalna. To znaczy, że jej koszty przekroczyłby wartość pojazdu z dnia szkody oszacowaną na 20,8 tys. zł. W związku z tym ubezpieczyciel orzekł tzw. szkodę całkowitą, wycenił rozbity pojazd na 13,4 tys. zł i wypłacił 7,4 tys. zł odszkodowania.

Sąd pierwszej instancji przyznaje rację poszkodowanemu

Poszkodowany nie zgodził się z takim stanowiskiem. Zaangażował rzeczoznawcę, którego wyliczenia potwierdziły, że koszty naprawy były niższe niż wartość auta sprzed wypadku. Poszkodowany zwrócił się więc o dopłatę odszkodowania pokrywającego wyliczone koszty naprawy. Ubezpieczyciel jednak nie zmienił zdania. Spór trwał, a poszkodowany nie mogąc doczekać się wypłaty odszkodowania pozwalającego na naprawę sprzedał rozbite auto. Zachował jednak prawo wypłaty odszkodowania równego kosztom naprawy auta wyliczonym przez eksperta. Dlatego skierował sprawę do sądu. Biegły powołany przez sąd I instancji potwierdził, że ubezpieczyciel niewłaściwie wycenił zarówno koszty naprawy, jak i wartość pojazdu z dnia szkody. Zgodnie z tymi wyliczeniami nie było więc podstaw do uznania szkody za całkowitą. W efekcie w marcu 2018 r. sąd I instancji uznał, że ubezpieczyciel jest zobowiązany do dopłaty kwoty  prawie 9 tys. zł z tytułu kosztów naprawy pojazdu oraz zwrotu 450 zł zapłaconych przez klienta za usługi rzeczoznawcy. Doliczył też odsetki za zwłokę, więc łącznie na konto klienta miało trafić ponad 11 tys. zł.

– Sąd I instancji, powołując się na ugruntowaną linię orzecznictwa Sądu Najwyższego i sądów powszechnych słusznie wskazał, że odszkodowanie należne od ubezpieczyciela z umowy obowiązkowego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych w przypadku szkody częściowej obejmuje celowe i ekonomicznie uzasadnione koszty naprawy. Obowiązek naprawienia szkody nie jest uzależniony od faktu naprawy uszkodzonego samochodu, a tym bardziej od innych zdarzeń następczych w postaci jego sprzedaży W warunkach szkody częściowej w pojeździe obowiązek odszkodowawczy ubezpieczyciela sprowadza się do zapłaty kwoty koniecznej do przywrócenia pojazdu do stanu poprzedniego pod każdym istotnym względem – wyjaśnia Andrzej Kiciński, zastępca Rzecznika Finansowego.

Sąd II instancji staje po stronie ubezpieczyciela

Ubezpieczyciel walczył jednak dalej, podnosząc m.in. argument, że po sprzedaży rozbitego pojazdu poszkodowany nie może domagać się wyrównania kosztów naprawy. Okazało się, że znalazł zrozumienie sądu drugiej instancji, który w styczniu 2019 r. zmienił wyrok i oddalił powództwo poszkodowanego o zapłatę kosztów naprawy. Sąd Okręgowy zajął stanowisko interpretacyjne, że w przypadku sprzedaży uszkodzonego pojazdu, nawet jeśli koszty naprawy nie są nadmierne, to obowiązek naprawienia szkody ogranicza się do różnicy pomiędzy wartością rynkową pojazdu w stanie nieuszkodzonym a wartością pozostałości powypadkowych.

– Z analizy uzasadnienia wyroku wynika, że wykładnia przepisów prawa, dokonana przez sąd II instancji w zakresie pojęcia szkody i wysokości należnego odszkodowania jest jednoznacznie oceniana w orzecznictwie Sądu Najwyższego jako błędna i to w stopniu rażącymTo uzasadnia naszym zdaniem złożenie skargi nadzwyczajnej przez Rzecznika Finansowego  – mówi Andrzej Kiciński.

Przypomina przy tym m.in. wyroki Sądu Najwyższego z dnia 8 marca 2018 r., II CNP 32/17; z dnia 12 kwietnia 2018 r., II CNP 41/17, i z dnia 12 kwietnia 2018 r., II CNP 43/17 (dostępne na stronie www. Sądu Najwyższego). W sprawach, w których po wyrządzeniu szkody częściowej doszło sprzedaży uszkodzonego pojazdu i w których sądy powszechne ograniczały pojęcie szkody do różnicy pomiędzy wartością rynkową pojazdu w stanie sprzed szkody, a ceną uzyskaną ze sprzedaży rozbitego pojazdu, Sąd Najwyższy jednoznacznie kwalifikował tego rodzaju wykładnię przepisów prawa jako rażące naruszenie prawa materialnego (głównie art. 363 k.c., art. 361 k.c. i  art. 822 k.c.) i następnie stwierdzał niezgodność wyroku z prawem.

Nie sposób również pominąć, iż w 2018 r. Sąd Najwyższy odmówił kilku sądom okręgowym odpowiedzi na zapytania prawne dotyczące zasad ustalania odszkodowania w razie częściowej naprawy uszkodzonego samochodu lub sprzedaży pozostałości powypadkowych. Sąd Najwyższy w uzasadnieniu postanowień o odmowie podjęcia uchwały konsekwentnie wskazywał, że orzecznictwo SN jest ugruntowane i nie ma jakichkolwiek podstaw do uzależniania wysokości odszkodowania od faktu przeprowadzenia naprawy lub ograniczania odpowiedzialności do różnicy pomiędzy wartością rynkową pojazdu w stanie uszkodzonym a wartością pozostałości w razie sprzedaży uszkodzonego samochodu. W przypadku szkody częściowej w pojeździe w razie sprzedaży samochodu nienaprawionego poszkodowany nadal może żądać odszkodowania odpowiadającego kosztom naprawy, a ograniczanie odpowiedzialności do różnicy pomiędzy wartością rynkową pojazdu nieuszkodzonego a wrakiem jest nieuprawnione.

– Ten i inne przypadki pokazują, że spór z ubezpieczycielem może trwać wiele lat. Trudno od poszkodowanych oczekiwać, żeby wstrzymywali się z podejmowaniem decyzji dotyczących samochodu do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez sąd. Jeśli ubezpieczyciel nie wypłacił odszkodowania wystarczającego na naprawę pojazdu, to sprzedaż pozostałości jest często jedynym możliwym wyborem. Trudno w tej sytuacji zaakceptować pozbawienie poszkodowanego prawa do domagania się dopłaty pokrywającej pełne koszty naprawy szkody – mówi Andrzej Kiciński.

Dodaje, że takie podejście naruszałby też wyrażoną w art. 32 Konstytucji RP zasadę równości wobec prawa. Ci, którzy nie sprzedali rozbitego pojazdu byliby lepiej traktowani, niż ci, którzy to zrobili, choć nie ma podstaw prawnych aż do takiej gradacji ich sytuacji prawnej.

Możliwe skutki skargi nadzwyczajnej

Uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania da szasnę na uzyskanie przez poszkodowanego należnego odszkodowania. Będzie też jasną wskazówką dla tych, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji, że mogą dochodzić jeszcze swoich praw np. składając wniosek do Rzecznika Finansowego o wniesienie skargi nadzwyczajnej.

Osoby, których spór na podobnym tle toczy się obecnie w sądzie mają możliwość złożenia do Rzecznika Finansowego wniosku o przedstawienie istotnego sądu dla sprawy.

Ci, którym w przeszłości ubezpieczyciel odmówił pokrycia kosztów naprawy i nie zdecydowali się na wystąpienie do sądu, wciąż mogą dochodzić roszczeń do ubezpieczyciela, jeśli nie uległy one przedawnieniu. W większości wypadków komunikacyjnych będą to trzy lata, licząc od otrzymania ostatniej decyzji w danej sprawie od zakładu ubezpieczeń. Ale w przypadkach, gdy szkoda wynikła z przestępstwa może to być nawet 20-letni okres. Jeśli taka reklamacja zostanie odrzucona, można zwrócić się do Rzecznika Finansowego o podjęcie postępowania interwencyjnego.

Przypominamy! Prawo do żądania pokrycia kosztów usługi rzeczoznawcy

W tej sprawie spór toczy się też o zwrot 450 zł wynagrodzenia rzeczoznawcy zaangażowanego przez klienta. Konsekwencją błędnej wykładni w sporze dotyczącym dopłaty, było odrzucenie tego roszczenia przez sąd II instancji. Zdaniem Rzecznika Finansowego klienci mają prawo do korzystania ze wsparcia profesjonalisty przy sporze dotyczącym rozmiarów szkody czy kosztów naprawy.

Warto pamiętać, że Sąd Najwyższy w uchwale podjętej na wniosek Rzecznika Finansowego potwierdził prawo poszkodowanych oraz cesjonariuszy do żądania pokrywania z OC komunikacyjnego kosztów opinii rzeczoznawcy. Zastrzegł przy tym, że muszą one okazać się niezbędne do efektywnego dochodzenia odszkodowania. W praktyce oznacza to, zastosowanie prostej zasady „kto się myli, ten płaci”. Z uzasadnienia wynika, że jeśli opinia rzeczoznawcy wykaże zaniżenie odszkodowania przez ubezpieczyciela, klient nie powinien mieć problemów z uzyskaniem zwrotu jej kosztów. (więcej w poniższym linku) Jeśli więc w przeszłości poszkodowany wynajął rzeczoznawcę w celu określenia kosztów naprawy, to można składać dodatkowo wniosek o pokrycie kosztów takiej usługi przez ubezpieczyciela.

Źródło: https://rf.gov.pl/