Produkcja samochodów w Polsce spadła do poziomu najniższego od 2004 r., gdy wchodziliśmy do UE. Wyprzedziły nas Czechy i Słowacja, szykują się do tego Węgrzy.
W 2013 r. za bramy polskich fabryk wyjechało 575,1 tys. samochodów osobowych i dostawczych, o jedną dziesiątą mniej niż rok wcześniej – poinformowała firma Samar.
To najgorszy wynik polskiego przemysłu motoryzacyjnego od 2004 r., kiedy przystąpiliśmy do Unii Europejskiej. W pierwszych latach po akcesji produkcja naszych fabryk samochodów rosła jak na drożdżach i w 2008 r. z taśm montażowych zjechało 991 tys. pojazdów, najwięcej w historii Polski. Ale pod koniec 2008 r. zaczął się kryzys gospodarczy na świecie, a z nim regres naszego przemysłu motoryzacyjnego.
Od pięciu już lat z rzędu produkcja samochodów w Polsce się kurczy i obecnie jest o ponad 40 proc. mniejsza niż w 2008 r. Jednocześnie maleje eksport samochodów, który do końca zeszłej dekady był lokomotywą naszego handlu zagranicznego (przemysł motoryzacyjny zapewniał wtedy niemal jedną piątą całości wpływów Polski z eksportu).
Piechocińskiego hit czy kit?
– Znaczący wzrost produkcji mógłby nastąpić, gdyby któraś z istniejących fabryk rozpoczęła wytwarzanie nowego modelu auta lub na terenie Polski powstałaby nowa fabryka – komentuje szef Samara Wojciech Drzewiecki.
Nadzieję na taką inwestycję pod koniec zeszłego roku rozpalił wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński. – Szykuje się hit! – na początku grudnia ogłosił w Mysłowicach. I zapowiadał, że „w połowie grudnia jeden z wielkich koncernów samochodowych ma przedłożyć propozycję budowy w Polsce fabryki z perspektywą wejścia na plac budowy w marcu 2014 r.”.
Termin zapowiadany przez wicepremiera minął przed miesiącem, a wokół zapowiadanej przez niego inwestycji firmy „z pierwszej półki światowego przemysłu motoryzacyjnego” panuje cisza. Optymiści mają nadzieję, że po prostu trwają jeszcze negocjacje z tym tajemniczym inwestorem. Ale nie brak także pesymistów. – Jeśli za wcześnie zapowiada się wielki hit, to czasem potem zostaje z tego tylko wielki kit – ironicznie powiedział nam przedstawiciel branży motoryzacyjnej, zastrzegając sobie anonimowość.
O braku zainteresowania rządu przemysłem samochodowym świadczy też decyzja premiera Donalda Tuska, który pod koniec zeszłego roku po cichu rozwiązał powołany w 2008 r. międzyresortowy zespół ds. wzrostu konkurencyjności przemysłu motoryzacyjnego. To było jedyne rządowe ciało, które formalnie miało się zajmować problemami krajowego przemysłu motoryzacyjnego.
Fiat milczy o Tychach
W 2013 r. ze wszystkich polskich fabryk samochodów wzrost zanotowały tylko zakłady Volkswagena w Poznaniu. Z taśm montażowych poznańskiej fabryki zjechało 170,9 tys. samochodów dostawczych, o ponad 5 proc. więcej niż w 2012 r.
Za bramy fabryki Opla w Gliwicach wyjechało 108,5 tys. samochodów, o 13 proc. mniej niż w 2012. Nie pomógł jej nawet start produkcji modelu Cascada, nowego kabrioletu Opla. Ten debiut zwiększył produkcję zakładów w Gliwicach raptem o 7,5 tys. aut. Polska fabryka Opla wykorzystuje tylko nieco ponad połowę swojego potencjału.
W jeszcze gorszej sytuacji jest tyska fabryka Fiata. W czasie kryzysu włoski koncern zdecydował, że nie będzie produkować w Tychach nowej wersji przebojowego miejskiego auta Panda, i postanowił wytwarzać ten pojazd w rodzimej fabryce pod Neapolem. W efekcie produkcja w Tychach zaczęła się kurczyć, a w tym roku Fiat zwolnił 1,4 tys. robotników.
W 2009 r. za bramy tyskiej fabryki wyjechało ponad 600 tys. samochodów. W zeszłym roku – już tylko 295,7 tys.
Nie wiadomo też, jaką przyszłość szykuje koncern z Turynu polskiej fabryce. Dziś z jej taśm zjeżdżają głównie modele Fiat 500 (produkowany od siedmiu lat) i Lancia Ypsilon. Ale przyszłość tego ostatniego auta stoi pod znakiem zapytania, bo w ostatni piątek szef Fiata Sergio Marchionne powiedział dziennikowi „La Repubblica”, że lancie będą sprzedawane tylko we Włoszech. Marchionne opowiadał też o planach produkcji nowych aut w czterech włoskich fabrykach. O Tychach milczał.
Takich problemów z motoryzacją nie mają pozostałe państwa Grupy Wyszehradzkiej, które wraz z Polską w 2004 r. przystąpiły do UE. Po kolei wyprzedzają Polskę w produkcji aut. Od 2010 r. Czesi weszli do elitarnego klubu państw, które produkują ponad 1 mln samochodów rocznie. W zeszłym roku wyprzedziła nas także Słowacja – w tym roku tamtejsze fabryki wyprodukują blisko 1 mln samochodów. Triumfują też Węgry, gdzie przez ostatnie dwa lata otwarto nowe fabryki Audi i Mercedesa, a wcześniej w produkcję samochodów zainwestował japoński koncern Suzuki. Węgrzy nie kryją, że w motoryzacji chcą nas prześcignąć.
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.biz, Andrzej Kublik