W przygranicznych powiatach Polacy i Ukraińcy chętnie współdzielą samochody. W samym powiecie jarosławskim takich aut jest już tysiąc, a na całym Podkarpaciu kilka tysięcy. Dodatkowo nawet jedna trzecia aut odprawianych na granicy polsko-ukraińskiej ma za właścicieli i Polaków, i Ukraińców – pisze „Rzeczpospolita”. Wszystko przez niebotyczne koszty sprowadzania zachodnich aut.
Najwięcej rejestracji aut przypada na powiaty, w których znajdują się drogowe przejścia graniczne, np. właśnie w Jarosławiu czy Przemyślu. Tamtejsze urzędy bez problemu rejestrują pojazdy. – Jeśli ktoś przedstawił dowód, że jest współwłaścicielem takiego pojazdu, to go zgodnie z przepisami o ruchu drogowym rejestrujemy. Nie obchodzi nas, czy ten drugi współwłaściciel jest obywatelem Ukrainy, czy Chin. Czy mieszka w Polsce czy Kanadzie – tłumaczy cytowana przez „Rz” Małgorzata Dłuszyńska z wydziału komunikacji i transportu drogowego Starostwa Powiatowego w Jarosławiu. Wystarczy być współwłaścicielem pojazdu w jednej dziesiątej.
Choć zdarzają się bardziej restrykcyjne urzędy, np. w Hrubieszowie, Biłgoraju czy Tomaszowie Lubelskim. Tam auta z Ukraińcami jako współwłaścicielami rejestruje się, gdy ci w Polsce posiadają kartę pobytu, są zatrudnieni na podstawie umowy o pracę lub uzasadnią to z innych ważnych powodów osobistych. Jednak sami urzędnicy przyznają, że wymaganie spełnienia takich dodatkowych warunków jest niezgodne z prawem. Gdyby jednak ktoś się uparł, to wygrałby sprawę przed samorządowym kolegium odwoławczym, bo nie można uzależniać rejestracji samochodu od narodowości.
Dlaczego Ukraińcy szukają polskich współwłaścicieli? Sprowadzenie samochodu z Europy Zachodniej to koszt 2 tys. euro. Po przewiezieniu go na ukraińską stronę, opłaceniu cła i wniesieniu innych opłat cena wzrasta nawet czterokrotnie. Stąd pomysł, by rejestrować auta razem z Polakami, którzy poprzez umowę kupna-sprzedaży lub darowizny stają się współwłaścicielami aut. Oczywiście nie robią tego za darmo. Rekordziści stali się w ten sposób współwłaścicielami ponad 400 samochodów.
Innym sposobem obejścia prawa jest założenie polsko-ukraińskiej spółki z o.o. i używanie należącego do niej auta jako służbowego. Auta z polską rejestracją mają też kilka innych plusów, m.in. nie są tak wnikliwie sprawdzane przez straż graniczną i celników, dlatego wykorzystuje się je do przemytu.
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.biz, zyhc