Na cłach nie powinniśmy polegać

Thierry Koskas, dyrektor generalny marki Citroen: Unia Europejska jest obecnie w trakcie podejmowania decyzji w sprawie specjalnych ceł wyrównawczych na samochody sprowadzane do Europy z Chin. Nie powinniśmy jednak na nich polegać, ponieważ dziś są, a za kilka lat mogą zniknąć. Ponadto z chińskimi samochodami konkurujemy nie tylko w Europie, ale też na przykład na Bliskim Wschodzie i w wielu innych krajach.

Paweł Janas, samar.pl: Od 2025 roku samochody sprzedawane w Unii Europejskiej będą musiały emitować poniżej 93,6 g/km CO2 (WLTP), w porównaniu do 116 g/km w 2024 roku. Oznacza to, że średnia emisja całej marki musi zmieścić się w tej wartości. W przeciwnym razie, za każde przekroczenie nałożona zostanie kara w wysokości 95 euro za gram. Jakie działania planuje Citroen w odpowiedzi na te wyzwania?

Thierry Koskas, dyrektor generalny marki Citroen: Nie chciałbym komentować unijnego rozporządzenia zaostrzającego normy emisji CO2 od 2025 roku, ponieważ naszym zadaniem jako firmy jest po prostu przestrzeganie przepisów. Faktycznie jednak w Unii Europejskiej mamy w ostatnich latach do czynienia z bardzo ambitnymi regulacjami dotyczącymi norm emisji CO2. Te, które wejdą w życie już w styczniu, będą miały znaczący wpływ na producentów samochodów, wymagając od nich znaczącego zmniejszenia emisji CO2 z oferowanych modeli. W naszym przypadku oznacza to, że około ¼ sprzedawanych przez nas aut będzie musiała być w 100% wyposażona w czysto elektryczne napędy (BEV). Oczywiście, ten udział będzie się różnił w zależności od kraju. Nie spodziewam się, żeby 25 proc. sprzedaży aut elektrycznych Citroenowi udało się osiągnąć w Polsce, ale w innych krajach, takich jak na przykład Francja, może to być nawet ponad 30 proc. W każdym razie wszędzie sprzedaż naszych elektryków musi znacznie wzrosnąć. 

Jak jednak chcecie przekonać klientów, by chętniej kupowali samochody napędzane energią elektryczną? 

Od dawna staramy się edukować klientów, że warto przesiąść się na samochód elektryczny, że taki pojazd nie jest w rzeczywistości tak drogi, jak się wydaje. Dzięki programom dopłat działającym w wielu krajach, cena zakupu takiego auta znacznie spada. Jego eksploatacja jest tańsza od samochodu spalinowego, głównie dzięki niższym kosztom energii elektrycznej w porównaniu z benzyną czy dieslem, choć to oczywiście zależy od cen energii w danym kraju. To bardzo ważne, abyśmy przekonująco wyjaśniali te korzyści, szczególnie klientom indywidualnym, bo klient biznesowy (B2B) jest już tego świadomy, ponieważ zawsze zwraca uwagę na całkowity koszt posiadania samochodu (TCO). Korzystne ceny aut elektrycznych, na przykład naszego elektrycznego C3, również mają tutaj znaczenie.

Kolejne wyzwanie to rosnąca konkurencja ze strony chińskich producentów samochodów elektrycznych…

Tak, chińska konkurencja jest mocna i to jest coś, z czym musimy się zmierzyć jako firma i marka. Jak wiadomo, Unia Europejska jest obecnie w trakcie podejmowania decyzji w sprawie specjalnych ceł wyrównawczych na samochody sprowadzane do Europy z Chin. Nie powinniśmy jednak na nich polegać, ponieważ dziś są, a za kilka lat mogą zniknąć. Ponadto z chińskimi samochodami konkurujemy nie tylko w Europie, ale też na przykład na Bliskim Wschodzie i w wielu innych krajach. Tam przecież nie możemy liczyć na cła wyrównawcze. Jeśli chcemy kontynuować produkcję i sprzedaż aut, musimy przede wszystkim mieć w ofercie atrakcyjne dla klientów samochody, czego przykładem jest choćby nasz model e-C3. 

Jaka jest aktualna strategia Citroena dla samochodów dostawczych? W tym segmencie marka od lat miała silną pozycję…

Ostatnio całkowicie odnowiliśmy nasze portfolio samochodów dostawczych, dzięki czemu mamy dziś pełną, nowoczesną ofertę tych pojazdów. Co ważne, vany Citroena są dostępne z różnymi rodzajami napędu, w tym w wersji elektrycznej. Jesteśmy zatem w stanie odpowiedzieć na bardzo różnorodne potrzeby naszych klientów w zakresie lekkich pojazdów użytkowych. W tym segmencie rynku Citroen tradycyjnie miał silną pozycję i nadal może się rozwijać. Nasza sieć dealerska dobrze wie, jak skutecznie sprzedawać te pojazdy.

Na koniec jeszcze jedno, może nieco zaskakujące pytanie. Minęły już ponad trzy lata od czasu, gdy Citroen wszedł w skład koncernu Stellantis. Czy z perspektywy tego czasu może Pan z pełnym przekonaniem powiedzieć, że marka na tym zyskała?

To dobre pytanie. Kiedy spojrzymy na to, co się stało, można zobaczyć imponujący wzrost naszych możliwości, chociażby dzięki wykorzystaniu wspólnych rozwiązań technicznych przez kilka marek. Citroen stworzył nowe elektryczne C3 na globalnej platformie Stellantisa zwanej „smart car”. Jest to platforma skonstruowana specjalnie na potrzeby w pełni elektrycznych układów napędowych. To tylko jeden z wielu przykładów synergii, które powstały dzięki fuzji grup PSA i FCA w 2021 roku. Większa firma oznacza także większe możliwości pozyskania środków na inwestycje, choćby te związane z pozyskaniem baterii do rosnącego portfolio naszych samochodów elektrycznych. To jednak nie wszystko. Sieć sprzedaży kilkunastu marek Stellantisa jest wielomarkowa, co oznacza, że auta Citroena pojawiły się w nowych lokalizacjach. Z drugiej strony, choć współdzielimy platformy i komponenty z innymi markami grupy, to Citroen zachowuje swoją odrębność i unikalne cechy, które wyróżniają nasze auta spośród innych marek Stellantisa. Na przykład nasze nowe C3 oferuje progresywne zawieszenie, znacząco zwiększające komfort podróżowania pasażerów.

Dziękuję za rozmowę 

Źródło: SAMAR