Zdejmiesz ręce z kierownicy i nawet na dłużej odwrócisz wzrok od drogi. Wielkimi krokami zbliża się technika jazdy autonomicznej wyższego poziomu. Po kilkuletniej przerwie wyścig między firmami nabiera tempa. Tak pospolitego ruszenia w branży motoryzacyjnej już dawno nie było. Kto pierwszy wprowadzi na rynek najbardziej zaawansowany zestaw technologii jazdy autonomicznej, który poradzi sobie w trudnych warunkach drogowych? Jednym z faworytów staje się Polestar z niezwykle renomowaną ekipą.
Jeszcze przed pandemią wieszczono kryzys w rozwoju technologii samodzielnej jazdy. Temat przestał być sexy, a wiele koncernów zamrażało dotychczasowe projekty. Wszelkie oszczędności były wówczas mile widziane (w końcu wielkimi krokami zbliżała się spora zawierucha na rynku półprzewodników dla przemysłu motoryzacyjnej). Aż do teraz. W ciągu ostatnich miesięcy pojawiło się wiele doniesień o nowych lub wznowionych projektach. Nieoczekiwanie technika zautomatyzowanej jazdy znów stała się modna. Dlaczego? To dobre pytanie.
Z pewnością na coraz bardziej konkurencyjnym rynku trzeba czymś się wyróżnić i szczególnie przyciągnąć uwagę najbardziej zamożnej klienteli. Technologia zautomatyzowanej jazdy to jeden z przejawów technologicznej przewagi (w tle cały czas jest transport towarów oraz biznes taksówek) i dobra okazja do zwiększenia zarobków w tych segmentach, w których najłatwiej o wysokie marże. Stąd technikę autonomicznej jazdy znajdziemy przede wszystkim w samochodach luksusowych. W Japonii to przede wszystkim Honda Legend, a po drugiej stronie Atlantyku m.in. wybrane droższe modele takich marek jak Ford, GM i Lincoln. W Europie w czołówce są przede wszystkim BMW i Mercedes. A co z Teslą? To jeden z pionierów, ale też i mistrzów marketingu, o czym nie należy zapominać. Firmie Elona Muska trudno przy tym odmówić konsekwencji z tzw. demokratyzacji jazdy autonomicznej.
Szwedzi sięgają po pomoc technologicznego giganta
A co z innymi markami? W gronie obiecujących firm znalazł się Polestar. Dlaczego? Choć jest to gracz z dość krótkim rynkowym stażem to jednak ma wsparcie znakomitych partnerów. Trudno nie wspomnieć o Volvo, które od lat bez wielkiego rozgłosu rozwija projekty w oparciu o technologię laserowego skanowania Lidar. Do tego jeszcze jest izraelski Mobileye, czyli jedna z najbardziej doświadczonych firm (z usług korzysta ponad 50 producentów aut na świecie) w branży technik rozpoznawania obiektów i analizy obrazu oraz algorytmów jazdy autonomicznej (jako jedna z pierwszych tak mocno zaangażowała się w rozwój techniki niezbędnej w zrobotyzowanych pojazdach). W tym szacownym gronie znalazł się także Luminar, który z kluczowymi producentami aut rozwija zrobotyzowaną jazdę.
Konsorcjum pracuje nad nowym modelem Polestar 4, który wedle zapowiedzi jako pierwszy na rynku otrzyma nową technologię Mobileye Chauffeur. To zapowiedź przełomu w systemach przystosowanych do zautomatyzowanej jazdy. Izraelskie rozwiązanie będzie przystosowane nie tylko do jazdy po drogach ekspresowych czy autostradach, ale także niższej kategorii jak arterie miejskie i połączenia lokalne poza aglomeracjami. W przeciwieństwie do Tesli i innych amerykańskich firm Mobileye stawia na połączenie techniki nowoczesnych kamer, ale także skanowania laserowego Lidar oraz radarów.
W Polestarze 4 pojawi się zestaw radarów i kamer obserwujących całe otoczenie samochodu, przedni Lidar oraz bardzo zaawansowane komputery do analizy obrazu (3 procesory EyeQ oraz czterokrotnie wydajniejsze algorytmy niż obecnie stosowane). Dla kierowcy oznacza to jedno. Wedle zapowiedzi nowa technika umożliwi nie tylko zdjęcie dłoni z kierownicy, ale także zwolnienie z obowiązku stałej obserwacji drogi. Otwartą kwestią pozostaje ilu kierowców odważy się na zmianę nawyków. Wbrew pozorom to może być znacznie większe wyzwanie niż rozwój techniki.
Źródło: https://moto.pl/