Afera Volkswagena dotyczy też Polski

W Polsce jeździ około 100 tys. aut z silnikiem VW typu EA 189. To w tym silniku stwierdzono w USA oprogramowanie, które pozwalało fałszować testy emisji spalin. Z pewnością afera będzie dotyczyła także Polski – powiedział PAP ekspert Samar Dariusz Balcerzyk.

„Z naszych danych wynika, że w Polsce jeździ 100 tys. aut z silnikiem VW typu EA 189. Około 47 proc. z logo Volkswagena, 27 proc. Skody, a 23 proc. Audi. Pozostałe samochody należą do Seata” – powiedział PAP ekspert ds. motoryzacji instytutu badań rynku motoryzacyjnego Samar.

Jak dodał, większość z nich to nowe samochody kupione w salonach w Polsce. „W aferze jest mowa o 11 mln aut na całym świecie, z czego 500 tys. dotyczy USA. Zatem w przypadku pozostałych 10,5 mln należy mówić o samochodach rozsianych po całym świecie. Z całą pewnością afera dotyczy także Polski” – podkreślił.

Z opublikowanej w środę analizy Samar wynika, że chodzi o bardzo popularny w Polscy 2-litrowy silnik Diesla. Najprawdopodobniej oprogramowanie to zostało zastosowane we wszystkich takich silnikach spełniających normę EURO5, czyli wyprodukowanych w latach 2009-2014.

Eksperci Samar informują też, że należy podejrzewać, iż przeprowadzona zostanie akcja naprawcza dla wszystkich pojazdów z silnikiem EA 189.

Rzecznik Prasowy Volkswagen Poznań Dagmara Prystacka powiedziała w środę PAP, że firma nie komentuje tej sprawy.

Władze USA ujawniły w piątek, że Volkswagen jest podejrzewany przez amerykańską federalną Agencję Ochrony Środowiska (EPA) o manipulowanie pomiarem spalin z silników dieslowskich, co może oznaczać dla producenta ogromne kary. We wtorek koncern przyznał, powołując się na wewnętrzne kontrole, że zakwestionowane przez EPA oprogramowanie było instalowane w jego samochodach także poza USA.

W związku z ujawnioną aferą w środę ze stanowiska szefa Volkswagena ustąpił Martin Winterkorn, który był tego dnia przesłuchiwany przez pięcioosobowy komitet wykonawczy koncernu.

„Jestem wstrząśnięty tym, co wydarzyło się w ostatnich dniach” – podkreślił Winterkorn, dodając, że jest zdumiony, iż w koncernie możliwe były uchybienia na taką skalę. „Jako szef zarządu biorę na siebie odpowiedzialność za ujawnione nieprawidłowości w silnikach Diesla” – napisał Winterkorn w oświadczeniu. Podkreślił, że robi to w interesie przedsiębiorstwa i że on sam nie ma sobie nic do zarzucenia.

Przewodniczący rady nadzorczej Volkswagena Berthold Huber powiedział, że gremium to do piątku nie podejmie decyzji w sprawie następcy Winterkorna.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel zażądała we wtorek szybkiego i pełnego wyjaśnienia sprawy manipulowania przez Volkswagena pomiarem emisji spalin.

 wnp.pl, PAP