Forbes opublikował zestawienie największych producentów samochodów na świecie. Ranking powstał w oparciu o liczbę pojazdów wyprodukowanych w pierwszym kwartale bieżącego roku. Jego wyniki śmiało uznać można za zaskakujące!
Co do pozycji lidera, nie ma żadnych wątpliwości. Na pierwszym miejscu uplasowała się Toyota. Od stycznia do początku maja Japończycy – wliczając w to wszystkie motoryzacyjne marki koncernu (m.in. Daihatsu i Lexus) – wyprodukowali 4 375 682 samochody. Oznacza to wynik o 5,6 proc. lepszy niż przed rokiem. Zdaniem amerykańskich analityków bieżący rok zakończy się dla koncernu rekordem – 10,5 mln wyprodukowanych aut. Zeszły zamknął się wynikiem 10 175 000 pojazdów.
Zaskoczeniem może być nr 2. Za Toyotą – z wynikiem 4 370 093 wyprodukowanych samochodów – uplasował się alias Renault-Nissan (z Mitsubishi). Wielkość produkcji jest aż o 8,4 proc. wyższa niż przed rokiem i pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość.
Co ciekawe, dopiero na 3. pozycji znalazł się zdobywca tytułu największego światowego producenta samochodów w 2016 roku – Volkswagen. Wynik niemieckiego koncernu po pierwszym kwartale 2017 to 4 234 900 pojazdów. W porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku niemiecki potentat zanotował wzrost na skromnym poziomie 0,1 proc. Przypominamy, że w 2016 roku, po czterech latach dominacji Toyoty, to właśnie Volkswagen sięgnął po tytuł największego producenta samochodów na świecie. Koncern z Wolfsburga wyprodukował wówczas 10,3 mln pojazdów – o około 100 tys. więcej niż Japończycy.
W obecnej sytuacji szanse na obronę tytułu przez Volkswagena wydają się być znikome. Nie oznacza to jednak, że tegoroczny wynik rywalizacji jest już przesądzony. Ambitne plany Japończyków niejednokrotnie krzyżowała chociażby kapryśna aura. Wiele kluczowych fabryk Toyoty i Nissana znajduje się bowiem na obszarach sejsmicznych, a skutki trzęsień ziemi mogą być dla producentów odczuwalne jeszcze wiele miesięcy po ich zaistnieniu.
Warto przypomnieć, że po serii wstrząsów i fal tsunami, które nawiedziły Japonię w kwietniu 2011 roku, część z lokalnych fabryk pracowała „na pół gwizdka” jeszcze w roku 2012!