W 2018 roku w zakładach Toyoty w Wałbrzychu rozpocznie się produkcja przekładni współpracujących z silnikami benzynowymi o pojemności 1.8 litra, wykorzystywanych w napędach hybrydowych. Według zapowiedzi kierownictwa Toyota Motor Europe, te nowoczesne podzespoły, dotychczas sprowadzane z Japonii, będą montowane w sprzedawanych na naszym kontynencie spalinowo-elektrycznych wersjach kompaktowych modeli Auris i Auris Tourist Sports. Trafią także do nowego crossovera CH-R, który zadebiutował podczas tegorocznego salonu samochodowego w Paryżu i ma wszelkie szanse, by stać się prawdziwym rynkowym hitem.
– Jesteśmy bardzo dumni, że możemy przenieść produkcję napędów hybrydowych do serca Europy – do Polski, gdzie nasze fabryki i ich pracownicy osiągają doskonałe wyniki w zakresie jakości i konkurencyjności – powiedział Johan van Zyl, prezes i dyrektor generalny TME.
Obecnie w Wałbrzychu powstają manualne skrzynie biegów do silników benzynowych 1.0 i 1.8 l, półautomatyczna skrzynia M-MT do Toyoty Aygo, Peugeota 108 i Citroena C1 oraz montowane w tych modelach (i w Toyocie Yaris) silniki 1.0.
Na tym nie koniec dobrych wiadomości, bowiem już za kilka miesięcy, w lutym przyszłego roku, druga z polskich fabryk Toyoty, w Jelczu-Laskowicach, zacznie produkować silniki benzynowe 1.5 l, przeznaczone do montowanego we Francji modelu Yaris. Na rok 2019 zaplanowano natomiast początek produkcji kolejnej, całkowicie nowej benzynowej jednostki napędowej, o pojemności 2.0 litra.
W ten sposób gama silników dostarczanych do innych zakładów Toyoty z podwrocławskiego Jelcza-Laskowic wzrośnie do pięciu. Już teraz są tam wytwarzane trzy typy jednostek wysokoprężnych D-4D: 1.4, 2.0 i 2.2 litra.
Szacuje się, że nakłady inwestycyjne na oba wymienione wyżej projekty wyniosą łącznie około 650 mln zł. Jak powiedział nam Dariusz Mikołajczak, wiceprezes Toyota Manufacturing Motor Poland, Wałbrzych będzie produkował rocznie ponad 100 tysięcy przekładni do napędów hybrydowych, a Jelcz-Laskowice około 40 tys. silników 1.5 l. Co do jednostek 1.9 l. plany nie są jeszcze sprecyzowane.
Ostatnie decyzje Toyoty stanowią niewątpliwie przejaw zaufania jej szefostwa do fabryk w Polsce. Są także dowodem na to, że obie należące do japońskiego koncernu marki, Toyota i Lexus, konsekwentnie stawiają na rozwój technologii hybrydowej. Jak stwierdził prezes Johan van Zyl, do roku 2020 połowę sprzedawanych w Europie toyot i lexusów mają stanowić pojazdy o takim właśnie mieszanym napędzie.
Warto dodać, że Toyota planuje połączenie obu działających w Polsce swoich przedsiębiorstw produkcyjnych w jeden organizm o nazwie Toyota Motor Manufacturing Poland. Czy pociągnie to za sobą zwolnienia ludzi?
– Absolutnie nie – uspokaja prezes Dariusz Mikołajczak. – Przeciwnie, w związku z nowymi projektami pracę znajdzie u nas dodatkowo około 100 osób. Toyota przywiązuje ogromną wagę do stabilności zatrudnienia. To jeden z priorytetów koncernu. Jedynym powodem połączenia fabryk jest chęć zwiększenia ich siły i potencjału.
Obecnie w dolnośląskich zakładach Toyoty pracuje łącznie około 2300 osób.