Włoski rząd chce przejąć legendarne marki. Sprzeda je Chińczykom

Stellantis i włoski rząd już od dawna mają dość napięte stosunki. Bez wątpienia ostatnie doniesienia medialne nie poprawią tych relacji. Pojawiły się informacje, że włoskie władze planują przekazać historyczne marki należące do koncernu Chińczykom.

Włochy chcą sprzedać legendarne marki Chińczykom

Włoski przemysł motoryzacyjny nie jest obecnie w najlepszej kondycji, ale krajowy rząd ma ponoć pomysł, co z tym zrobić. Włosi chcą zaoferować chińskim firmom dwie dawne marki motoryzacyjne. Celem jest zachęcenie producentów z Państwa Środka do zainwestowania w Italii – informuje włoski dziennik Il Sole 24 Ore, na który powołuje się agencja Reuters.

Chodzić miałoby o dwie zlikwidowane w latach 90. marki – Innocenti i Autobianchi. Pierwsza z nich znana jest m.in. z produkowania samochodów Mini na licencji. Druga zajmowała się natomiast produkcją opartych na Fiatach samochodów dla klasy wyższej. W latach 80. natomiast stała się częścią Lancii. Obie marki należą do Fiata, który to z kolei jest częścią wspomnianego już koncernu Stellantis. W jaki sposób władze w Rzymie mogą odebrać grupie te dwie marki? Haczyk polega na tym, że od pewnego czasu we Włoszech funkcjonuje prawo, które pozwala lokalnym władzom przejmować nieaktywne od co najmniej pięciu lat krajowe marki.



Ministerstwo odpowiedzialne za przemysł miało już podjąć konkretne w tej sprawie. Jak informuje gazeta, w krajowym urzędzie patentowym marki miały już zostać zarejestrowane. Mowa jednak tylko o samych nazwach „Innocenti” i „Autobianchi”. Logotypy będą wyglądały inaczej. Włoski resort nie skomentował całej sytuacji. Przedstawiciele Stellantisa poinformowali natomiast agencję Reuters, że wiedzą o doniesieniach medialnych, ale nie otrzymali jeszcze informacji od rządu.
Warto jednak zaznaczyć, że we Włoszech już działa włoska marka oferująca chińskie samochody. Jest nią działająca od 2006 roku DR Automobiles należąca do chińskiego koncernu Chery. 

Włochy nie dogadują się ze Stellantisem

Potencjalne kroki włoskich władz mają oczywiście na celu rozruszanie krajowego rynku motoryzacyjnego. Wynika to m.in. z trudnych relacji z działającym we Włoszech koncernem Stellantis. Władze firmy w ostatnim czasie zredukowały liczbę zatrudnionych osób w swoich fabrykach znajdujących się w Italii. Napiętych relacji ze Stellantisa z Rzymem z pewnością nie poprawiła również sprawa Alfy Romeo Milano. Właśnie tak pierwotnie nazywał się crossover marki. Włodarze koncernu zdecydowali, że samochód będzie produkowany w Tychach – tym samym to pierwszy model w przeszło stuletniej historii marki, który nie będzie wyjeżdżał z włoskich zakładów.

 

Włoski minister do spraw przedsiębiorczości stwierdził jednak, że nazwa jest niezgodna z prawem. Chodzi tutaj o ustawę z 2003 roku, która zabrania używania włoskich nazw dla produktów pochodzących spoza Włoch. Ostatecznie Stellantis, podkreślmy to – zaledwie kilka dni po oficjalnej premierze, zdecydował się na zmianę nazwy modelu na Junior.

Stellantis będzie sprzedawać w Europie chińskie auta

Informacje o potencjalnych rozmowach włoskiego rządu z chińskimi producentami motoryzacyjnymi pojawiają się od pewnego czasu. Do tej kwestii dość krytycznie odnosił się szef Stellantisa, Carlos Tavares. Ostrzegł on, że w przypadku pojawienia się firm z Państwa Środka może zajść konieczność podjęcia „niepopularnych decyzji”. Z drugiej strony dziś słowa dyrektora generalnego koncernu mogą zalatywać nieco hipokryzją. To w końcu Stellantis sprowadził do Europy chińską markę Leapmotor. W połowie czerwca w polskiej fabryce w Tychach zmontowano pierwsze próbne egzemplarze elektrycznego modelu T03.


Opracowanie: Maciej Olesiuk

Źródło: motoryzacja.interia.pl