– Jak nad wsią przelatuje jakiś helikopter, to już na pewno Niemcy oglądają nasze pole – mówi sołtys Strykowa pod Stęszewem. – U nas przed jednym z hoteli przez trzy dni stały wozy transmisyjne niemieckiej telewizji. Pewnie kręcili coś o przyszłej fabryce – podejrzewają ludzie we Wrześni
Zamiast buraków
Robert Czwajda to informatyk z wrzesińskiego Gestampu – dostawcy karoserii dla volkswagena caddy. Czwajda działa w inicjatywie Idealna Września i jest jedynym wrześnianinem, który chce się czegoś dowiedzieć od burmistrza Tomasza Kałużnego.
Sporo pytań Czwajda zadał na nadzwyczajnej sesji 24 stycznia. Burmistrz poprosił radnych, by przez 7 lat zwolnili Volkswagena (czyli nowego inwestora, który zatrudni co najmniej 2 tys. osób) z płacenia podatku od postawionych przez siebie hal. Sam Kałużny wyliczył, że to kwota rzędu 3 mln zł rocznie. Czwajdę zainteresowało, czy Wrześnię stać na taki gest. – Tak jest przy powstawaniu każdej firmy. Obowiązkiem tych, którzy w danym zakresie za coś odpowiadają, jest zabezpieczenie mediów, kanalizacji, itd. Można tego nie robić, ale wtedy przyjdzie pan na sesję i będzie mówił, że we Wrześni nie ma gdzie pracować – odpowiedział burmistrz. I zwołał kolejną sesję, na której radni zaklepali 10 mln zł na wybudowanie 1,5-kilometrowej drogi do Wrzesińskiej Strefy Aktywności Gospodarczej i skanalizowanie tego obszaru. To 360 hektarów pomiędzy autostradą A2 a drogą lokalną do Środy Wielkopolskiej. Jeszcze kilka miesięcy temu mogły tutaj rosnąć buraki.
Inwestor wielki
Dziś teren przygotowany jest na przyjęcie największej od lat inwestycji w Wielkopolsce. Bo oficjalnie nikt o Volkswagenie nie mówi. Urzędnicy i radni na piśmie zobowiązali się do nieinformowania o przebiegu negocjacji pod groźbą ich zerwania. Burmistrz Kałużny lubi się za to chwalić intensywnością i skalą negocjacji z „wielkim” inwestorem. – Na każde spotkanie musimy przygotować analizy, zestawienia i odpowiedzi na najtrudniejsze pytania. Musimy też sprostać wymaganiom, które liczą jakieś 500-600 punktów. Dotyczą np. uzbrojenia terenu, planu zagospodarowania, dróg, kolei, dostępności kadry. Niespełnienie jednego z tych punktów kończy rozmowy – zaznacza burmistrz, który rządzi Wrześnią już od 12 lat. – W tym czasie podobnych rozmów przeprowadziłem blisko 200. Około 10 proc. z nich zakończyło się sukcesem. Teraz inwestycja ma być większa, więc i odbiór mieszkańców jest bardziej pozytywny – twierdzi Kałużny.
Jedną z fabryk, które powstały za czasów Kałużnego, jest właśnie Gestamp. Robert Czwajda – mimo że sam pracuje w fabryce karoserii – uważa, że Gestamp dostaje kolejne ulgi bez żadnych zobowiązań. – Nie musi zatrudniać ludzi z Wrześni, nie musi korzystać z lokalnych dostawców. Nawet nie przyjmuje na praktyki uczniów wrzesińskich szkół. Gestamp od 10 lat potrzebuje ślusarzy i mistrzów obróbki plastycznej. A we Wrześni jeszcze z czasów tonsilowskich [fabryki głośników Tonsil – red.] kształci się elektryków – uważa Czwajda. I zaznacza: – Nie jestem przeciwnikiem VW we Wrześni. Boję się tylko scenariusza, że inwestor dostanie prezenty od miasta, niczego nie dając w zamian.
Burmistrz liczy, że prezentem będą kontrahenci VW, którzy także przyjdą do Wrześni. W końcu szybko utworzona Wrzesińska Strefa Aktywności Gospodarczej jest o ponad 100 hektarów większa od terenów, których potrzebuje koncern z Wolfsburga. Natomiast 10 mln zarezerwowanych na drogę do VW Kałużny zamierza odzyskać z unijnej dotacji albo z Narodowego Funduszu Budowy Dróg.
Módlmy się o tę fabrykę
O Wrześni w kontekście nowej fabryki VW pisał już „Frankfurter Allgemaine Zeitung”, mówiła niemiecka telewizja ARD. Odmieniana przez wszystkie przypadki Września pojawiła się w najważniejszych polskich mediach. – Jak w telewizji słyszę, że mówią o Wrześni, od razu czuję się dumny. Volkswagen sprawi, że miasto będzie rozpoznawalne. Przestanie się kojarzyć tylko z głośnikami. Jak na wakacjach pytają, skąd jestem mówię, że spod Poznania. To się skończy. Września będzie coś znaczyć – raduje się Leszek, który na przedmieściach Wrześni, pomiędzy działkami a fabryką tektury, prowadzi zakład lakierniczy. Chce pozostać anonimowy, bo – jak mówi – w dobie internetu od razu człowieka namierzą, a on nie chce, by inni wiedzieli, co myśli.
– Nie boisz się, że twoi pracownicy odejdą do VW? – pytam. – Pewnie trzeba znać niemiecki i być ogarniętym. Na dziesięciu moich może jeden się nadaje. Reszta czasem się spóźnia, lubi sobie wypić piwko. W Volkswagenie to nie przejdzie.
– Co z tej fabryki będziesz miał? – pytam. – W sumie to nie wiem. Prestiż. Miasto się wzbogaci. Pobudują jakieś nowe drogi. Może Volkswagen zainwestuje w nasz klub i Victoria znowu zacznie wygrywać [MKS Victoria Września gra w IV lidze – red.]. Powiem ci coś. Moja córka uczy się w technikum gastronomicznym. Mogłaby w VW na stołówce pracować, czemu nie? Mój wuj gotował kiedyś w Cegielskim. Zawsze powtarzał, że ma lepiej, niż niejeden szef kuchni. Całą rodzinę z tego wyżywił. Zresztą tu nie chodzi tylko o Wrześnię. Jak będzie praca, to przyjadą ludzie z całej okolicy. Niektórzy się przeprowadzą. Będą potrzebować naszych usług i będą zostawiać tu pieniądze – rozmarzył się lakiernik.
Waldemar Śliwczyński, redaktor naczelny „Wiadomości Wrzesińskich”, pod jednym z tekstów na temat Volkswagena napisał: „Coś mi się zdaje, że nieprędko dowiemy się, gdzie powstanie fabryka craftera. Ta niepewność jest dla mnie trudna do zniesienia, ale trudno… << kto umie tęsknić, ma ciekawsze sny…>> Módlmy się o tę fabrykę! Może jakaś msza św. w intencji?”
– Niektórym się wydaje, że chwyciliśmy Pana Boga za nogi. Tymczasem automatyzacja produkcji, do której dąży VW, sprzyja zatrudnianiu coraz mniej wykwalifikowanych pracowników. Takie osoby robią ciągle to samo, np. obsługują zgrzewarkę, można je szybko przeszkolić i najczęściej dostarcza ich agencja pracy tymczasowej. To nie są prestiżowe stanowiska, dla których warto się przeprowadzać z innego miasta – uważa Robert Czwajda.
Poza tym wiele wskazuje na to, że zarząd i pracownicy administracyjni będą kierować fabryką craftera na odległość. – W poznańskim Antoninku właśnie trwa rozbudowa biurowca. Może się więc okazać, że nowa fabryka będzie tylko zakładem satelickim wobec Poznania – zdradza nam jeden z pracowników VW. Jego zdaniem nieprzypadkowo to właśnie poznański oddział VW zajmuje się projektem o nazwie „Crafter”. – Jesteśmy najlepsi i najtańsi. A przede wszystkim na jednej zmianie, na jednej linii, potrafimy produkować dwa modele: caddy i transporter T5. To ważny argument. Bo w nowej fabryce na zmianę z crafterem ma być produkowany także caddy.
A może Stęszew?
Wrzesiński Gestamp dostarcza karoserię dla caddy. Wystartował też w przetargu na karoserię dla craftera. – A jest niepisana zasada, którą kieruje się VW, otwierając nowe zakłady, że dostawca karoserii powinien znajdować się nie dalej jak 5 km od fabryki aut – zwraca uwagę Czwajda. Konkurentem Gestampu w dostawie karoserii jest niemiecka Magna. A jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, Magna miejsca na nowy zakład szuka w okolicach Stęszewa. To m.in. dlatego Stęszew wymieniany jest jako główny konkurent Wrześni w walce o Volkswagena. O planach Magny mało kto jednak dotąd wiedział. Uwaga wszystkich skupiła się na Stęszewie po tym, jak na początku stycznia na stronie internetowej tutejszego Urzędu Gminy pojawił się enigmatyczny wpis: „W ostatnim czasie petentów dziwi fakt, że burmistrz gminy stał się dla nich mniej dostępny i nie zawsze ma czas na spotkanie czy rozmowę. Pora chyba wyjaśnić, że sytuacja taka spowodowana jest zintensyfikowaniem działań w związku z obsługą inwestora, którego zainteresowaliśmy naszymi terenami. (…) Od tej chwili większość czasu burmistrza zajmuje właśnie ten temat. Inne gminy przygotowują temat już od października. My musieliśmy działać pomimo ograniczonego czasu. Plany inwestora są bardzo ambitne, dlatego też spełnienie jego oczekiwań wymaga ogromu pracy i ustaleń”.
Autorem wpisu jest pracownik stęszewskiego biura promocji. Szczegółów się od niego nie dowiemy. Wszyscy w tej sprawie odsyłają do burmistrza. A ten potwierdza to, czego ukryć się nie da. – Staramy się o inwestora z branży motoryzacyjnej. Gdybym podał nazwę, tylko bym zmniejszył nasze szanse – mówi burmistrz Włodzimierz Pinczak. A dalej jego opowieść przypomina historię z Wrześni: – Zmieniliśmy studium, by grunty rolne móc przekształcić na przemysłowe. Dogadaliśmy się też z kolejarzami i Urzędem Marszałkowskim, dzięki czemu inwestor będzie miał możliwość podciągnięcia do swojej działki bocznicy kolejowej.
Burmistrz na myśli ma teren między Strykowem a Modrzem. To nad tą działką ludzie widzieli latające helikoptery. I to w pobliżu tej działki przebiegać będzie ekspresowa S5, na budowę której kilka tygodni temu GDDKiA ogłosiła przetarg.
W Strykowie jest stacja kolejowa. Cały czas zatrzymują się tutaj słynne wolsztyńskie parowozy. – Marszałek województwa już zapewnił, że tory można dostosować do obsługi pociągów towarowych, a w razie potrzeby położyć nawet drugi tor – podkreśla Szymański.
Niewielki fragment z 270 hektarów pomiędzy planowaną S5 a lokalną drogą na Modrze zajmuje budowlana firma Eurovia. Sołtys: – Nie wygrywają przetargów. Raczej nie będą stawiać oporów, by się przenieść. Wielkiego pożytku z Eurovii nie mamy. Najpierw była radość, że nowa inwestycja. A potem skargi na hałas, smród i rozjeżdżane drogi. Na szczęście do przyszłej fabryki przez wieś jeździć się nie będzie. Wjazd będzie nieco wcześniej.
Nic nie powiem, jestem lojalny
Pani Matylda, która przy jednej z głównych stęszewskich ulic sprzedaje warzywa i owoce, o planach Volkswagena dowiedziała się z radia. – Podgłośniłam, bo rzadko mówią o Stęszewie. Ostatnio chyba jak nasz komisariat dostał nagrodę dla najlepszego posterunku w Polsce. Powiedzieli, że o fabrykę rywalizujemy z Wrześnią i jakimś miastem spod Szczecina. To nawet śmieszne. We Wrześni urodził się mój mąż, pierwszy raz całowaliśmy się na szczecińskich Wałach Chrobrego. Mąż wozi mięso za granicę. Do VW pchać się nie będzie. Ja też nie narzekam, choć kolejek po jabłka raczej nie ma. I nie liczę, że jakiś Volkswagen to zmieni.
W byłym POM-ie przy ul. 28 Grudnia w Stęszewie siedzibę ma kilka firm. Handlują częściami do ciągników, oknami, naprawiają pompy. Zatrudniają kilkunastu pracowników. Z fabryką craftera nie ma co porównywać. Ponad 2 tys. osób produkować ma tam do 100 tys. aut rocznie. – Tak wielkiego zakładu nie ma w całym województwie. MAN i Solaris to raptem kilkadziesiąt hektarów. My szykujemy 270 hektarów, z czego 80 pod dachem – dumnie zaznacza Zbigniew Krawczyk, radny ze Stęszewa, który w POM-ie prowadzi stację paliw. Obok dystrybutorów stoi małe biuro Krawczyka. Przed nim terenowe volvo, w środku – grająca plazma. Radny zaprasza do środka, ale już na wstępie zaznacza, że nic więcej nie powie, bo podpisał klauzulę poufności, która zabrania zdradzać mu szczegóły negocjacji. – Może chociaż anonimowo – proponuję. – Nie ma mowy. Jestem lojalny.
Celowo więc staram się nie używać słowa „Volkswagen”. Gdy się zagalopuję i jednak wypowiem zakazaną nazwę, radny czujnie poprawia Volkswagena na „zainteresowanego inwestora”. – Ziemia będzie przygotowana. Nie zdecyduje się Franek, to fabrykę wybuduje Wojtek. O ten teren pytali zresztą inni, nie tylko z branży motoryzacyjnej – mówi Krawczyk. Radny chciałby powiedzieć więcej, ale widać obawę, że już zdradził zbyt wiele.
– Września leży bliżej autostrady, więc chyba szanse ma większe? – zastanawiam się.
– Przecież u nas, zanim powstanie fabryka, będzie już ekspresowa S5. Do Poznania dojedzie pan w 15 minut. Ile teraz jeździ pan do pracy? Pół godziny? Sam pan widzi! Poza tym szybka droga to tylko jeden z kilku czynników. Ważne jest wiele spraw: kto jest właścicielem działek, możliwość podciągnięcia wody, gazu czy torów kolejowych. Albo prąd. Energetyka to państwo w państwie. Przestawienie jednego słupa trwa dwa lata. Z tym wszystkim musimy się zmierzyć.
Nie ma wątpliwości, że zmierzyć się warto. – Nowe miejsca pracy są ważne, choć u nas bezrobocie jest małe. Nawet jak ludzie do pracy będą dojeżdżać, to zawsze coś po drodze zjedzą, gdzieś zatankują. Wystarczy spojrzeć na centra handlowe. Powstają sklepy, a obok nich od razu restauracje i kina. Tak będzie też z tą fabryką – przewiduje Krawczyk, który najszczęśliwszy jest chyba z tego, że ani razu z jego ust nie padło słowo „Volkswagen”.
Piotr Danielewicz, rzecznik prasowy poznańskiego Volkswagena, nie chce informować o poszukiwaniach terenu pod nową fabrykę. – Nie ma żadnej decyzji. I nie wiadomo, kiedy zapadnie – ucina Danielewicz. Ale jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, decyzja o lokalizacji fabryki craftera zostanie ujawniona 13 marca.
Inwestycyjny hit
Spekulacje na temat otwarcia fabryki Volkswagena Craftera w Polsce pojawiły się na początku grudnia ub. r. Pierwszy parę z ust puścił minister gospodarki Janusz Piechociński – wspomniał, że w naszym kraju przygotowywany jest inwestycyjny hit przedsiębiorstwa z branży motoryzacyjnej za miliard euro. Piechociński do dzisiaj nie zdradził, o jaki koncern chodzi i gdzie powstanie. Kilka dni później agencja Reutera poinformowała, że budowę nowej fabryki w Polsce planuje VW. Po decyzjach władz lokalnych (m.in. nagła zmiana terenów rolniczych na przemysłowe) widać było, że największą szansą na fabrykę mają Września i Stęszew, choć w mediach mówiło się także o Stargardzie Szczecińskim i Oleśnicy. W nowych zakładach niemieckiego koncernu produkowany będzie Crafter, czyli duże auto dostawcze, które od 2006 r. dla Volkswagena produkuje Daimler. Kooperacja obu firm kończy się jednak za dwa lata. Więc od 2016 r. Crafter będzie samodzielnym projektem Volkswagena. W nowej fabryce pracę znajdzie 2 tys. osób, a z linii produkcyjnej schodzić ma 70-100 tys. aut rocznie (z naszych informacji wynika, że nie tylko Craftera, ale także wytwarzanego w poznańskim Antoninku VW Caddy).