Afera z silnikami Volkswagena zatacza coraz szersze kręgi. Niemiecki urząd motoryzacji poinformował, że przeprowadzi testy ponad 50 modeli 23 marek niemieckich i zagranicznych w związku z podejrzeniami o manipulowanie danymi o emisji tlenków azotu w silnikach diesla.
Urząd ma podstawy sądzić, że nie tylko Volkswagen oszukiwał klientów. Według Dariusza Balcerzyka z Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR, od dłuższego czasu mówiło się, że Volkswagen ma po prosu pecha. – Jest pierwszym koncernem, który wpadł na nieuczciwości w kwestii poziomu emisji spalin. Także na razie bez żadnych dowodów mówiło się o pozostałych producentach, że oni też mają problemy ze spełnieniem tych bardzo restrykcyjnych norm spalania zarówno tlenku azotu, jak i dwutlenku węgla – podkreśla gość.
Jeżeli badania niemieckiego urzędu motoryzacji wykryją, że również inni producenci oszukują klientów może to oznaczać nawet koniec silników diesla. – To może być koniec diesla na świecie. Co szczególnie w Europie byłoby dość pechowe. Na Starym Kontynencie ponad połowa aut to są samochody z silnikami diesla. W Polsce ten procent jest nieco mniejszy, troszkę powyżej 30 proc. – wyjaśnia rozmówca.
To oznaczało by też kolejne akcje serwisowe dla kierowców z całego świata. Jak na razie klienci Volkswagena będą mogli liczyć na naprawę usterki w ich silniku już od stycznia 2016 roku.