Radość we Francji, gdzie Peugeot dostanie 7 mld euro rządowej pomocy. Płacz w Belgii, gdzie kolejną fabrykę aut zamknie Ford.
Wczoraj po obu stronach granicy francusko-belgijskiej rozhuśtały się nastroje. Rano koncern Peugeot-Citroën (PSA) ogłosił, że jego bank BPF w ciągu trzech lat dostanie 7 mld euro rządowych gwarancji i dzięki temu wyemituje obligacje na spłatę starych długów.
PSA ogłosiło też, że podpisało z bankami umowy o liniach kredytowych na 11,5 mld euro, o 1 mld euro więcej, niż zapowiadano.
Rządowa pomoc ma wyciągnąć PSA z problemów finansowych. W trzecim kwartale koncern miał 12,9 mld euro przychodów ze sprzedaży, prawie 4 proc. mniej niż przed rokiem. W połowie roku PSA zapowiedziało też, że zwolni 8 tys. pracowników i zamierza zamknąć fabrykę aut pod Paryżem.
W zamian za pomoc prywatny Peugeot odda się pod kuratelę rządu socjalistycznego prezydenta François Hollande’a. Koncern zgodził się na utworzenie komitetu nadzorczego, w którym obok przedstawicieli PSA zasiądą reprezentanci rządu Francji i niezależny audytor. Ponadto PSA zgodziło się powołać do rady nadzorczej przedstawiciela pracowników.
Przez trzy lata koncern nie będzie też wypłacać dywidendy ani emitować opcji na akcje. To nie spodobało się inwestorom. Wczoraj przed południem na giełdzie w Paryżu kurs akcji PSA spadł o 7,5 proc., do 5,38 euro za sztukę (to najmniej od 1986 r.).
W gorszej sytuacji znaleźli się robotnicy fabryki Forda w belgijskim mieście Genk. Wczoraj amerykański koncern ogłosił, że zamknie ten zakład do końca 2014 r. – w 50. rocznicę jego działalności. Pracę straci 4,3 tys. pracowników fabryki i ponad 6 tys. osób u kooperantów.
Belgijski zakład produkuje modele aut Mondeo, Galaxy i S-Max. Ich produkcję Ford przeniesienie do fabryki w hiszpańskiej Walencji. A z Walencji przeniesie montaż minivanów C-Max do fabryki w niemieckim Saarlouis.
Pracownicy Genk nie kryli oburzenia i zawodu, bo wielu z nich ma umowy pracy do 2020 r., a w zeszły miesiącu Ford zapowiadał, że nowe Mondeo będzie produkować w Belgii.
– Zaproponowana restrukturyzacja stanowi podstawową część planu wzmocnienia biznesu Forda w Europie i powrotu do rentownego wzrostu – uciął szef Ford Europe Stephen Odell.
Latem Ford ogłosił, że z powodu gwałtownego spadku sprzedaży aut w Europie w tym roku straci 1 mld dol. i uprzedzał, że dostosuje produkcję do popytu. Analityk banku UBS Colin Langan szacował, że zamknięcie fabryki w Genk będzie kosztować 1,1 mld dol., ale przyniesie 730 mln dol. oszczędności rocznie.
To jednak cios dla Belgii, gdzie dwa lata temu Opel zamknął fabrykę w Antwerpii, a wcześniej zakład w Vilvorde zlikwidowało Renault.
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.biz, Andrzej Kublik