Opóźnienia na linii produkcyjnej, wypadki elektryków z autopilotem, problemy z gotówką, szybka zapadalność długów i jeszcze kiepski dowcip, który może okazać się „gwoździem do trumny” wyników Tesli za pierwszy kwartał tego roku. Spółka, mimo bagażu problemów, w tym tygodniu zaczęła odrabiać straty, co może okazać się „światełkiem w tunelu”. Czy jednak nie okaże się na koniec, że to światło pochodzi od nadjeżdżającego pociągu?
Kiepski dowcip
Pierwszego kwietnia właściciel Tesli, Elon Musk, napisał na swoim koncie na Twitterze, że Tesla bankrutuje. „Pomimo usilnych prób pozyskania pieniędzy, włącznie z rozpaczliwą masową sprzedażą wielkanocnych pisanek, jest nam niezmiernie przykro, że musimy ogłosić, iż Tesla jest totalnie i kompletnie zbankrutowana. Tak zbankrutowana, że w to nie uwierzysz”. Dowcipu w prima aprilis jednak najwyraźniej nie zrozumieli gracze giełdowi. Zaraz po tym „żarcie” kurs Tesli spadł o 5,1 proc. Jednak żart Muska to nie jedyny problem spółki.
Tesla Goes Bankrupt
Palo Alto, California, April 1, 2018 — Despite intense efforts to raise money, including a last-ditch mass sale of Easter Eggs, we are sad to report that Tesla has gone completely and totally bankrupt. So bankrupt, you can’t believe it.— Elon Musk (@elonmusk) April 1, 2018
Ofiara własnego sukcesu
Tesla – wiodący producent samochodów elektrycznych, chce przyspieszyć produkcję swojego pierwszego samochodu na rynek masowy. Model 3 staje się jednak coraz większym problemem, a zdaniem amerykańskich analityków giełdowych wręcz strukturalnym problemem firmy. Jednym z powodów jest niższa produkcja nowych aut, a drugim konieczność spłaty długów w formie obligacji.
Tysiące klientów Tesli stoją w kolejce, czekając na możliwość zakupu Modelu 3, którego cena początkowa ma wynieść 35 000 dolarów. Wciąż jednak daleko do realizacji zamówień, a gotówki ubywa. W przeciągu roku czekają firmę realizacje terminów spłaty długów w postaci ponad miliarda dolarów obligacji. W listopadzie firma powinna spłacić 230 mln dol., a w marcu 2019 roku 920 milionów dolarów.
Pozycja finansowa może się pogorszyć po tym, jak w przyszłym tygodniu firma poda wyniki za pierwszy kwartał. Agencja Moody’s obniżyła rating do „obligacji wysokiego ryzyka”. Rating Moody’s spadł z poziomu B2 do B3, a agencja nie wyklucza kolejnych spadków. Inna agencja, Standard & Poor’s, również ostrzega przed obniżeniem ratingu.
Według szacunków obecnie produkcja wynosi 1026 modeli na tydzień. To duży skok w porównaniu do czwartego kwartału, ale wciąż znacznie mniej, niż połowa z założonego planu, który wynosił 2500 pojazdów tygodniowo – celu, który Tesla wyznaczyła na koniec trzeciego kwartału, kończącego się w sobotę.
Zdaniem Bruce’a Clarka, analityka kredytowego w Moody’s, jeśli dane te się potwierdzą, to byłoby to znaczącym problemem, który może podważyć wiarygodność firmy wśród udziałowców oraz klientów.
Firma początkowo obiecała, że do końca zeszłego roku wyprodukuje 5000 Modeli 3 każdego tygodnia, ale dostarczyła tylko 222 w trzecim kwartale i kolejne 1542 w całym czwartym kwartale. Teraz cel 5000 pojazdów przesunięto do końca czerwca.
Życie na kredyt. Upadek jeszcze w tym roku?
Tesla nie osiągnęła jeszcze pełnego, rocznego zysku, ponieważ wyrosła na dużą siłę w przemyśle samochodowym. Ale inwestorzy, kredytodawcy i klienci byli wielkimi zwolennikami Elona Muska, przynajmniej do tego momentu. Dostarczyli mu gotówki, której potrzebował, aby rzucić wyzwanie dotychczasowym graczom w branży.
Kupowali oni także dodatkowe akcje, sprzedawane przez spółkę w ofertach dodatkowych. Podnieśli ceny akcji, aby dać spółce wartość rynkową na poziomie uznanych producentów samochodów, takich jak Ford lub General Motors, którzy osiągają miliardy rocznych zysków i sprzedają miliony pojazdów. Klienci płacili depozyty w wysokości 1000 dol., za każdy zamówiony samochód, który, póki co, zobaczą nieliczni. Tesla sprzedawała także obligacje w celu pozyskania dodatkowej gotówki.
Clark, cytowany przez CNN powiedział, że nie wierzy, iż firma stoi w obliczu zbliżającego się kryzysu gotówkowego, ale jeśli nadal będzie walczyć o zwiększenie produkcji Modelu 3, „sytuacja z płynnością spółki w najbliższych kilku kwartałach będzie napięta”. Wówczas może się okazać, że spółka będzie musiała ponownie zwrócić się o pomoc do rynków finansowych. Zebranie pieniędzy stanie się jednak trudniejsze i droższe, jeśli będą dalsze wątpliwości co do tego, czy spełnia ona swoje cele produkcyjne.
Może to również przełożyć się na problemy z bazą dostawców firmy. Tesla zgłosiła, że jest im winna 2,4 miliarda dolarów na koniec ubiegłego roku.
Jednak zdaniem Johna Thompsona, prezesa funduszu hedgingowego Vilas Capital Management, obniżenie ratingu agencji kredytowej może skłonić dostawców Tesli do żądania zapłaty gotówką w momencie dostawy. Uważa on nawet, jak donosi CNN, że zbliżający się kryzys gotówki dla Tesli może doprowadzić do bankructwa jeszcze w tym roku. Rzecznik prasowy firmy nie skomentował spadku ratingu ani wypowiedzi Thompsona.
Agencja ratingowa Moody’s ostrzegła, że ocena wiarygodności może spadać dalej, jeśli Tesla miałaby problemy z pozyskaniem 2 miliardów dolarów dodatkowego kapitału. Wartość obligacji spadła do mniej niż 88 centów, co oznacza, że ci, którzy zainwestowali początkowo, są na 12-procentowym minusie.
Spadek wartości jest szczególnie niepokojący, ponieważ Tesla potrzebuje miliardów dolarów w gotówce rocznie, uzależniając się silnie od dostępu do rynków kapitałowych. Im bardziej cena obligacji spadnie, w tym trudniejszej sytuacji znajdzie się Tesla, aby pozyskać inwestorów długu na dalsze fundusze na pokrycie tego oprocentowania.
Solarny ciężar
Szesnaście miesięcy po tym, jak dyrektor generalny Elon Musk, pozyskał instalatora paneli słonecznych, firmę SolarCity, założoną przez dwóch jego kuzynów, zobowiązania tej firmy stały się także obciążeniem dla finansów Tesli. Wraz z zakupem firmy wartej 2 mld dolarów, Tesla wzięła na barki 2,9 mld dolarów długu, a jego zapadalność szybko się zbliża. – To zły czas dla firmy, która zarabia około 6500 dolarów na minutę i próbuje powstrzymać potrzebę kolejnej podwyżki kapitału – podaje Bloomberg. – Zadłużenie SolarCity może nie być bezpośrednią przyczyną problemów Tesli, ale z pewnością jej nie pomaga – powiedział agencji Bloomberg Alexander Diaz-Matos, analityk w firmie Covenant Review LLC, zajmującej się badaniami kredytowymi.
Zadłużenie Tesli obejmuje obligacje zamienne, weksle, kredyty terminowe, zadłużenie gotówkowe, papiery wartościowe zabezpieczone aktywami. Większość jest powiązana z działami produkcji samochodów Tesli. Jednak to właśnie jednostka energetyczna, która obejmuje działalność w zakresie energii słonecznej, odpowiada za 27 z 29 terminów zapadalności, które mają nadejść do 2019 roku.
Wypadki przechylą czarę goryczy?
Pojawił się ponownie niepokój o niezawodność autopilota Tesli po wypadku modelu X, który miał miejsce w czasie, gdy włączony miał być system wspomagania kierowcy. Co więcej agencja Reuters przekazała, że wszczęto dochodzenie wobec Tesli w związku ze śmiertelnym wypadkiem z udziałem jednego z jej aut.
Akcje Tesli spadły o 22 procent w marcu i zamknęły się 2 kwietnia na poziomie 252.48 dolarów, czyli na najniższym poziomie od ponad roku. Od tego czasu akcje wzrosły o 21 procent do czwartku, po tym, jak firma osiągnęła kolejny cel produkcyjny Modelu 3 i stwierdziła, że podwyżka kapitału lub długu nie będzie wymagana w tym roku.
Może to okazać się pozytywnym sygnałem, który da jeszcze jedną szansę spółce na giełdzie, tym bardziej, że spadek wartości Tesli pokrywa się z korektą na amerykańskiej giełdzie, a to, co stało się na całym rynku uderza w każdego, w tym także w Teslę. Niezależnie od tego, problemy z gotówką oraz szybki termin zapadalności długów to „żółte światło ostrzegawcze”, sygnalizujące groźbę przeinwestowania, a inwestycji w ostatnich latach było wiele: od baterii słonecznych po loty w kosmos.
Źródło: www.biznesalert.pl