Rekordowa liczba projektów to perspektywy na wystrzałowy nowy rok. Znów jednak nadchodzi czas zmian, a to dobrze i… źle
255 zezwoleń na działalność wydały w kończącym się dziś roku specjalne strefy ekonomiczne (SSE). To rekord ostatniej dekady. Udało się go osiągnąć, choć przez pierwsze półrocze w strefach niewiele się działo — Ministerstwo Finansów nie zgadzało się na przedłużenie ich działalności do 2026 r., więc firmom nie opłacało się w nich inwestować, bo nie miały szans na odebranie pomocy publicznej do 2020 r. Kilkadziesiąt największych projektów czekało, bo dopóki trwały dyskusje o terminie działalności stref, rząd nie zgadzał się też na zmianę ich granic, nie było więc również gdzie inwestować.
Uwaga, promocja!
Spółki zarządzające strefami dobijały się do wszystkich decydentów, a nawet zorganizowały wielką konferencję w Warszawie. Alarmowały, przekonywały i straszyły. W końcu ich starania odniosły skutek. W lipcu rząd przedłużył działanie SSE i zaczęło się poszerzanie.
— Rekordowe zainteresowanie inwestycjami to wynik swoistego efektu wyprzedaży. Główne przyczyny to zmiana mapy pomocy publicznej — od 1 lipca 2014 r. wsparcie będzie mniejsze — i wydłużenie działalności stref, na które większość firm czekała — komentuje Wiesława Kornaś-Kita, prezes krakowskiej SSE. To ta strefa wydała w tym roku najwięcej zezwoleń — 32. O jedno mniej miała katowicka, która na głowę pobiła wszystkie pozostałe strefy pod względem wartości zadeklarowanych inwestycji. Miejsc pracy firmy obiecały tu też najwięcej, choć tylko o nieco ponad 100 przelicytowały inwestorów z krakowskiej strefy.
Dobre sygnały
Świetny wynik to dobry prognostyk na przyszłość. Gdy w 2006 r. strefy wydały prawie tyle samo zezwoleń (230), w kolejnym roku zagraniczne firmy zainwestowały w Polsce rekordowe 17,2 mld EUR. W strefach ekonomicznych inwestują wprawdzie także polscy przedsiębiorcy, a zezwolenie zezwoleniu nierówne (np. tarnobrzeska strefa wydała ich w tym roku tyle samo, ile w ubiegłym, ale tym razem firmy obiecały trzykrotnie niższe inwestycje), jednak już dziś można się spodziewać, że pod względem napływu zagranicznego kapitału najbliższy rok będzie dla Polski dobry. Tym bardziej że prezesi SSE już mają w kieszeni sporo projektów.
— Nigdy nie mieliśmy prawie pewnych 12 projektów na koniec roku. W styczniu wydamy dwa zezwolenia — zapowiada Marek Indyk, szef tarnobrzeskiej strefy. Są perspektywy na gigantyczne inwestycje.
— Poważnie zainteresowana naszymi terenami jest firma z branży spożywczej. Jeśli zdołamy dopiąć szczegóły, to za rok będziemy mogli mówić o potężnej, prawdopodobnie największej inwestycji w kraju — ujawnia Robert Żyliński, prezes Suwalskiej SSE.
— Prowadzimy rozmowy z dziesięcioma inwestorami, także o trochę większych projektach. W styczniu będą dwa zezwolenia dla firm motoryzacyjnych. Mam nieśmiałą nadzieję, że pierwsze półrocze może być porównywalne z całym rokiem 2013 — mówi Piotr Wojaczek, prezes Katowickiej SSE, która wydała 31 zezwoleń na 1,6 mld zł.
Część prezesów przewiduje, że to będzie lepszy rok, na podstawie innych przesłanek.
— Wydaliśmy ostatnio kilka zezwoleń dla włoskich inwestorów, którzy są bardzo zachowawczy. Skoro ruszyli, mam nadzieję, że przyszły rok będzie jeszcze lepszy — twierdzi Iwona Krawczyk, prezes Kamiennogórskiej SSE. — Złożyliśmy wniosek o poszerzenie. Jeśli nasze plany się powiodą, w przyszłym roku powinniśmy wydać zezwolenia, w których firmy obiecają wyższe niż w tym roku inwestycje — zapowiada Mariusz Błędowski, szef Euro-Parku Mielec.
Strzały w kolano
Jednak prezesi spółek zarządzających strefami wiedzą, że przyszły rok nie będzie idealny.
— W pierwszym półroczu będą obowiązywały stare zasady przyznawania pomocy publicznej w Unii Europejskiej. Potem jej dopuszczalny poziom spadnie — w naszej strefie z 50 do 35 proc. Jest też sporo niewiadomych, jak nowe wytyczne Komisji Europejskiej będą stosowane. Firmy, nauczone doświadczeniem, będą wolały tu i teraz — przewiduje Mirosław Kamiński, prezes Słupskiej SSE. Dlatego wszyscy prezesi spodziewają się w pierwszym półroczu ożywienia.
— W trzecim kwartale będzie załamanie. Tradycyjnie w wakacje jest mniej zezwoleń, tym razem będzie jeszcze mniej. Potem liczę, że przedsiębiorcy znów się zainteresują inwestycjami. Martwią mnie trochę warunki działania w strefach, które mogą się pogorszyć po 2016 r. — mówi Barbara Kaśnikowska, prezes Wałbrzyskiej SSE Invest-Park. Rząd chce zintensyfikować napływ inwestycji do stref do 2016 r. Potem — jeśli gospodarka będzie w dobrej formie — możliwe jest obniżenie dopuszczalnego poziomu pomocy publicznej w strefach poniżej tego, na co zezwala Komisja Europejska. Mogą też pojawić się obostrzenia przy włączaniu do stref nowych gruntów (za każdy włączony 1 ha trzeba będzie wyłączyć ze strefy 2 ha, które dotychczas nie zostały zagospodarowane). Prezesi stref zgodnie przyznają, że byłby to strzał w kolano.
Puls Biznesu, Małgorzata Grzegorczyk