Rząd chce przedłużyć do 2019 r., jeszcze bardziej ograniczyć i zagmatwać możliwość odliczeń VAT od samochodów dla firm. Zdaniem eksperckiej firmy Samar budżet straci na tym kilka miliardów złotych.
Fatalne wieści dla przedsiębiorców, którzy mieli nadzieję, że od przyszłego roku będą mogli znowu odliczyć pełny VAT od ceny aut z kratką. To samochody osobowe, które po niewielkich przeróbkach są traktowane jak ciężarówki. A od ciężarówek firmy mogą odliczyć pełny VAT.
W państwach UE przedsiębiorcy z reguły mogą odliczyć VAT także od samochodu osobowego. U nas z tych ulg w latach 2009 i 2010 korzystali tylko nabywcy aut z kratką. Ale Ministerstwo Finansów uznało, że w czasie kryzysu budżetu nie stać na te ulgi i od 2011 r. za zgodą Komisji Europejskiej rząd ograniczył je na trzy lata.
Dziś przedsiębiorcy kupujący auta z kratką mogą od ceny pojazdu odliczyć do 60 proc. VAT, ale nie więcej niż 6 tys. zł. Nie mogą też odliczyć VAT od ceny paliwa. Takie ograniczenia dotyczą też samochodów osobowych.
Teraz ograniczenia podatkowe rząd chce przedłużyć do końca 2018 r. i we wtorek zatwierdził wniosek w tej sprawie do Komisji Europejskiej.
Według Centrum Informacyjnego Rządu od 2014 r. przez pięć lat firmy kupujące auta z kratką i samochody osobowe mogłyby odliczyć 50 proc. VAT od ich ceny oraz od rachunków za paliwo i serwis. W tym ostatnim przypadku to zmiana na gorsze, bo dziś firmy mogą odliczyć pełny VAT od rachunków za serwis.
Rząd już drugi raz zabiega w KE o przedłużenie ograniczeń prawa do odliczeń VAT od samochodów służbowych. Pierwszy wniosek Bruksela odrzuciła w lutym. Wtedy Ministerstwo Finansów proponowało ograniczyć kwotę odliczenia VAT od ceny auta do 8 tys. zł. Teraz fiskus usunął ów limit.
„Nie ma w tym krzty ekonomii” – skomentowała plany rządu firma Samar, ekspert rynku motoryzacyjnego. – Propozycje rządowe oznaczają, że zyskają tylko ci, którzy jeżdżą dużo i kupują droższe auta. Z naszych analiz wynika, że rząd lekką ręką rezygnuje ze znacznych dodatkowych wpływów do budżetu – ocenił szef Samara Wojciech Drzewiecki.
Z jego obliczeń wynika, że jeśli plany rządu zaakceptuje KE, to w pierwszym roku obowiązywania nowych przepisów wpływy budżetu z podatków od samochodów służbowych będą o 1,6 mld zł mniejsze niż w tym roku. Związek Dealerów Samochodowych i Samar proponowały zaś rządowi alternatywę: pełne odliczenie VAT od ceny służbowych aut, ich serwisu i części zamiennych, ale bez prawa do odliczenia VAT od paliwa.
W pierwszym roku po wprowadzeniu takich przepisów dochody budżetu zmalałyby o 570 mln zł, trzy razy mniej niż w propozycji rządu.
Samar zakłada, że rząd wprowadzi – jak zapowiada – ryczałtowy podatek od prywatnego używania służbowych aut w wysokości średnio 50 zł miesięcznie. I w przyszłości fiskus dostanie podatki od sprzedaży aut na rynku wtórnym.
Efekt? Według szacunków Drzewieckiego w piątym roku obowiązywania przepisów proponowanych przez rząd dochody budżetu z podatków od służbowych aut wyniosą 3,9 mld zł, prawie 600 mln zł mniej niż teraz. Propozycje branży motoryzacyjnej dałyby zaś budżetowi 5,4 mld zł – o 1,6 mld zł więcej niż propozycje rządu i ponad 900 mln zł więcej niż teraz.
Drzewiecki obawia się, że ograniczenie odliczeń VAT od rachunków za serwisowanie skłoni część firm do przeniesienia naprawy aut do szarej strefy. Takich patologicznych efektów propozycji rządu obawia się również Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego skupiającego przedstawicielstwa koncernów motoryzacyjnych.
– Przedsiębiorcy powinni mieć prawo do pełnego odliczenia VAT od samochodów służbowych. Nie rozumiemy też, dlaczego rząd do tej pory nie zgadzał się na odliczenia VAT od ceny aut, które zmniejszyłyby wpływy budżetu o kilkaset milionów złotych, a teraz zgadza się na odliczenia, które zmniejszą te wpływy o blisko 2 mld zł rocznie – powiedział nam Faryś. – Nie rozumiemy też polityki rządu, który w ogóle nie konsultował proponowanych zmian z branżą, której dotyczą te zmiany – podkreślił szef PZPM.
Eksperci głowią się też nad zapowiedziami rządu, że nie ograniczy ulg podatkowych dla pojazdów, przeznaczonych „wyłącznie do działalności gospodarczej”. – Może to zapowiedź tworzenia jakichś niejasnych kategorii pojazdów – dziwi się Faryś.
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.biz , Andrzej Kublik