Grażyna Dukiewicz, współwłaścicielka firmy dealerskiej Dukiewicz: Nie wiemy co naszą branżę może jeszcze dotknąć jeśli chodzi o podatki, gdyż niektórzy są przeświadczeni, że dealerzy generują ogromne zyski. Tak naprawdę to średnia rentowność polskiego biznesu dealerskiego za zeszły rok wynosi 1,3 proc. i przy dodatkowych obciążeniach sytuacja może nie wyglądać za dobrze.
Grażyna Dukiewicz, współwłaścicielka firmy dealerskiej Dukiewicz: Rzeczywiście, w tamtym okresie wprowadzenie nowego hasła – outlet samochodowy zadziałało. Przez dwa lata taka forma działalności stanowiła dodatkowy kanał sprzedaży. Jednak w międzyczasie polityka importera również się zmieniła, co spowodowało brak możliwości zakupu przez dealera takich aut z odpowiednim skontem. A szkoda…
Drugą ideą na przetrwanie kryzysu była sprzedaż samochodów dostawczych Fiata. Czy jest Pani zadowolona z tej decyzji? Czy projekt jest kontynuowany? Rozwijany?
Tak to był bardzo dobry pomysł, co widać w statystykach sprzedaży aut dostawczych w Polsce, które notują wzrosty rok do roku.
Pod koniec 2012 roku firma Dukiewicz rozpoczęła sprzedaż używanych, kilkuletnich aut, ściąganych od dealerów z Europy Zachodniej. Uczestniczyli Państwo ponadto w licznych aukcjach internetowych. Czy ten biznes jest nadal opłacalny?
Sprowadzanie samochodów z zagranicy przez dealera, gdy import prywatny może zbliżyć się w tym roku do miliona sztuk, stał się nieopłacalny. Autoryzowany dealer nie może sobie pozwolić na żadne uchybienia i niedociągnięcia przy sprzedaży auta używanego. A to związane jest z generowaniem dużych kosztów, co w efekcie skutkuje mało atrakcyjną ofertą w stosunku do komisów.
Jakie nowe projekty rozwojowe planuje Pani firma na ten rok i na najbliższe lata?
Od niedawna posiadamy również autoryzację na sprzedaż i obsługę Abartha. Widzimy tu dosyć duży potencjał związany z zainteresowaniem klientów autami nietypowymi, droższymi i wyróżniającymi się, jednocześnie dającymi ogromną przyjemność z jazdy. I to właśnie zapewnia marka Abarth. Będziemy rozwijać sprzedaż tej marki.
Jak ocenia Pani szanse na powrót Fiata do gry na rynku aut osobowych w Polsce? Czy model Tipo spełni pokładane w nim nadzieje?
Tipo jest ogromnym hitem. Wszystkie auta, jakie dojechały do dealerów zostały w ciągu trzech miesięcy sprzedane bez dodatkowych upustów. Taka sprzedaż nie zdarzała się przez ostatnie lata. Tipo zawdzięcza swój sukces świetniej relacji ceny do jakości i temu co auto sobą prezentuje. Model jest również hitem w Europie i stąd taka mała jego dostępność w Polsce, gdzie importer generuje zdecydowanie niższe marże. Ale już niedługo będziemy posiadali w salonach kolejne Tipo w wersji sedan, a następnie hatchback i to na co czekają nasi klienci najbardziej – kombi. Oprócz tego modelu, na dniach pojawi się długo oczekiwana Alfa Romeo Giulia, która da początek pozostałym modelom – na przykład crossoverowi Stelvio.
Czy w planach jest rozpoczęcie sprzedaży nowej marki z grupy FCA lub spoza niej?
Firma nasza istnieje nieprzerwanie ponad trzydzieści lat i ciągle się rozwija. Posiadamy prawie wszystkie autoryzacje grupy FCA na obsługę posprzedażną i – poza Jeepem – na sprzedaż. Nad włączeniem tej marki do oferty zastanawiamy się. Oprócz marek z grupy FCA, posiadamy autoryzację na sprzedaż i obsługę Subaru.
Czy planują Państwo wziąć udział w konsolidacji polskiego rynku dealerskiego? W przejęciach, fuzjach?
Chcemy dalej rosnąć, a zatem myślimy i o tym. Do rozwoju potrzebny jest teren, a tu gdzie obecnie mamy siedzibę zaczyna brakować miejsca.
Jaki to będzie rok dla Pani firmy, dla rynku dealerskiego oraz dla całej branży motoryzacyjnej?
Myślę, że ten rok może być dla branży dealerskiej całkiem dobry. Przecież rynek polski notuje wzrosty. Nie dotyczy to co prawda wszystkich marek, ale przecież dziś mało jest dealerów jednomarkowych. Tak więc jeśli jednej marce gorzej się powodzi, to drugiej lepiej i w efekcie nie wypada to źle.
Czy mogą się pojawić bariery w rozwoju rynku dealerskiego? Czego się Państwo obawiają najbardziej?
Zagrożeniem dla naszej branży mogą być nowe podatki, np. od sprzedaży detalicznej. Mam nadzieję, że w obecnym kształcie nie obejmie on jednak większości dealerstw. Mogą się pojawić także inne opłaty, np. „podatek od deszczu” (będziemy płacili od powierzchni dachu – jest taki pomysł…). Nie wiemy co naszą branżę może jeszcze dotknąć jeśli chodzi o podatki, gdyż niektórzy są przeświadczeni, że dealerzy generują ogromne zyski. Tak naprawdę to średnia rentowność polskiego biznesu dealerskiego za zeszły rok wynosi 1,3 proc. i przy dodatkowych obciążeniach sytuacja może nie wyglądać za dobrze. Ale cóż, to jest ryzyko handlowe.
Źródła
|