Obdarowanie amerykańskich klientów kartami płatniczymi i bonami o wartości 500 dolarów na niewiele się zdało. Do sądu w Kalifornii trafił właśnie pierwszy pozew zbiorowy przeciwko Volkswagenowi.
Sprawa związana jest z aferą „dieselgate” dotyczącą zaniżania rzeczywistego poziomu emisji spalin aut produkowanych przez niemiecki koncern. Zdaniem amerykańskiego „Wall Street Journal”, pierwszy pozew traktować można jako zapowiedź długiej serii postępowań sądowych, która kosztować będzie niemiecką markę miliony dolarów.
Wg wstępnych szacunków same kary na poziomie federalnym sięgnąć mogą 46 mld dolarów. Przedstawicielom Volkswagena grozi również śledztwo kryminalne.
Przypominamy, że po ujawnieniu afery z celowym zaniżaniem poziomu emisji spalin, niemiecka firma starała się przypodobać amerykańskim klientom. Już w listopadzie ubiegłego roku władze Volkswagena poinformowały, iż – w ramach gestu handlowego – amerykańscy nabywcy aut objętych aferą „dieselszwindel” otrzymają kartę płatniczą z zakodowaną kwotą 500 dolarów.
Ponadto Amerykanie dostali również bony zakupowe o takiej samej wartości do realizacji w salonach amerykańskich dealerów Volkswagena. Zaoferowano im także trzyletni, darmowy, program assistance na wypadek awarii samochodu.
Żadnym z tego rodzaju „gestów handlowych” nie zostali objęci nabywcy felernych aut z Europy. Zdaniem Volkswagen prawo do zadośćuczynienia przysługuje jedynie Amerykanom z uwagi na to, że – na lokalnym rynku – samochody z silnikami TDI reklamowane były, jako „Clean Diesel”. Nabywcy mogli więc mieć świadomość, że kupują samochód przyjazny środowisku. W Europie hasło „Clean Diesel” nie było wykorzystywane.