Jeszcze w tym roku pracownicy fabryki Fiata będą mieli trzy kilkudniowe postoje. Boją się redukcji zatrudnienia. W gliwickim Oplu przymierzają się do likwidacji trzeciej zmiany. Wszystko przez kryzys na Zachodzie, gdzie trafia zdecydowana większość wytwarzanych w Polsce aut. Lepiej, być może, będzie dopiero w 2014 roku
W poniedziałek rano do pracowników Fiata dotarła wiadomość o śmierci Enrica Pavoniego, prezesa Fiat Auto Poland i twórcy potęgi tej marki w Polsce. To on brał udział w prywatyzacji Fabryki Samochodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej i tworzeniu od podstaw fabryki Fiata w Tychach. Przez ostatnie dwadzieścia lat, aż do śmierci, podejmował wszystkie najważniejsze decyzje dotyczące działań koncernu w Polsce.
Zmarł, gdy jego doświadczenie bardzo by się fabryce w Tychach przydało.
„Atmosfera jest ciężka”
Od środy do 2 listopada pracownicy będą na kolejnym już w tym roku postojowym. Przerwa w produkcji wymuszona została przez rynek – spadające zamówienia w zachodniej Europie. Na tym nie koniec, bo załoga już została poinformowana, że zakład ma też stanąć w ostatnim tygodniu listopada oraz od 19 grudnia. Ta ostatnia przerwa ma według nieoficjalnych informacji trwać aż do 7 stycznia. W czasie wszystkich postojów pracownicy dostaną 83 proc. normalnego wynagrodzenia.
– Atmosfera jest ciężka, tym bardziej że coraz głośniej mówi się o rezygnacji z jednej zmiany i zwolnieniach grupowych. Jeżeli do tego dojdzie, pracę może stracić nawet tysiąc osób – mówi Franciszek Gierot, szef „Sierpnia ’80” w zakładzie. Dodaje, że już teraz firma pozbywa się co miesiąc około 30 pracowników. Część dostaje wypowiedzenia, inni odchodzą sami, m.in. do pracy w kopalniach. – Niestety, takich przypadków jest zdecydowana mniejszość – mówi Gierot.
Bogusław Cieślar, rzecznik Fiat Auto Poland, zapewnia, że nie ma żadnych decyzji w sprawie zwolnień grupowych, potwierdza jedynie, że tyska fabryka będzie miała od środy kolejną przerwę produkcyjną. Powodem jest m.in. spadek zamówień na nowe samochody, szczególnie z Europy Zachodniej. Fabryka jest dodatkowo w trudniej sytuacji, bo prawdopodobnie wraz z końcem roku będzie musiała zakończyć produkcję popularnej pandy. Na razie następcy, czyli nowego modelu samochodu, który miałby być produkowany w Tychach, nie widać.
Opel: Zwolnień nie będzie
Do częściowej rezygnacji z pracy na trzy zmiany przymierza się także fabryka Opla w Gliwicach. Andrzej Korpak, dyrektor zakładu, powiedział nam, że ostateczna decyzja w sprawie wprowadzenia systemu dwuzmianowego jeszcze nie zapadła, ale przyznaje, że to najbardziej prawdopodobny scenariusz. – Negocjujemy jeszcze ze związkami zawodowymi – mówi dyrektor Korpak.
Od 3 grudnia tego roku na dwie zmiany ma pracować hala montażu, lakiernia oraz część spawalni. Bez zmian, czyli na trzy zmiany, ma dalej pracować natomiast tłocznia, dział utrzymania ruchu oraz część spawalni. – Nawet jeżeli do tego dojdzie, nie będzie żadnych zwolnień pracowników – zapewnia dyrektor Korpak.
Wyjaśnia, że kryzys w branży motoryzacyjnej dotknął gliwicką fabrykę, bo produkuje ona astrę, czyli model samochodu z klasy średniej. – Auta luksusowe i te tańsze w czasie kryzysu sprzedają się lepiej – mówi szef fabryki.
W tym roku z taśm gliwickiego zakładu ma zjechać około 130 tys. nowych samochodów, czyli o 20 proc. mniej niż w 2011 roku. Ta wielkość produkcji zostanie prawdopodobnie utrzymana w przyszłym roku. Opel w Gliwicach liczy, że 2014 rok będzie już znacznie lepszy. To wtedy w fabryce rozpoczną się przygotowania do produkcji astry piątej generacji, czyli całkiem nowego modelu samochodu.
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.biz, Tomasz Głogowski