Kilka dni temu informowaliśmy, że z dniem 1 maja obowiązki szefa Seata przejmie Jurgen Stackman. Hiszpański producent znajduje się w trudnej sytuacji, by przetrwać firma musi dwukrotnie zwiększyć sprzedaż.
Taki scenariusz, tylko z pozoru, wydaje się być niemożliwy. Na świecie jest bowiem kilka rynków, których potencjał zdaje się być niewyczerpany. Największym z nich są, bez wątpienia, Chiny…
Na trwającym właśnie salonie motoryzacyjnym w Szanghaju Hiszpanie obchodzą pierwszą rocznicę rozpoczęcia sprzedaży swoich samochodów w Państwie Środka. Jak do tej pory wyniki nie są imponujące – w minionych 12 miesiącach na Seaty zdecydowało się w Chinach około 3 tys. nabywców. Wszystkie ze sprzedanych samochodów, to druga generacja modelu Leon. Nie oznacza to jednak, że nie odnotowano pewnych sukcesów. Na terenie Chin, w większych miastach, działa już 12 punktów dealerskich.
Teraz, lokomotywą sprzedaży w Chinach ma się stać najpopularniejszy model Seata w historii. Do tamtejszych salonów wchodzi właśnie Ibiza. Hiszpanie zdecydowali się na frontalny atak – auto oferowane będzie we wszystkich wersjach nadwoziowych – jako usportowiony trzydrzwiowy hatchback, pięciodrzwiowe auto rodzinne oraz kombi.
Chińscy nabywcy będą mieli do wyboru dwie wersje wyposażenia: Style i FR z silnikami o mocach od 105 do 150 KM.
A Ibiza to dopiero początek. Główną gwiazdą stoiska Seata na salonie w Szanghaju jest nowy Leon. Zamówienia na ten samochód są już przyjmowane, chociaż pierwsze pojazdy trafią do chińskich salonów dopiero na początku przyszłego roku. Natomiast w drugiej połowie tego roku oferta zostanie poszerzona o Ibizę w najmocniejszej wersji Cupra oraz Alhambrę.
Jak myślicie, czy ekspansja na chiński rynek pozwoli hiszpańskiej marce przetrwać trudne czasy?
INTERIA.PL