W ostatnich latach jednym z głównych powodów rozwoju silników są coraz ostrzejsze normy emisji spalin, do których muszą się dostosować producenci. Do tej pory dotyczyło to głównie samochodów, ale nowe przepisy wchodzące w 2018 roku, które w praktyce zakażą dwusuwów, uderzą przede wszystkim w jednoślady.
Za sprawą oszustw Volkswagena ostatnio więcej mówi się o emisji spalin i urealnieniu jej badania. Wiąże się to głównie z samochodami, ale również mniej popularne w Europie jednoślady czeka duża zmiana. Choć małe skutery z silnikami o pojemności 50 cm3 nie należą do największych trucicieli, to w stosunku do wielkości jednostki napędowej i ilości zużywanego paliwa, okazują się dużo mniej ekologiczne. Dlatego od 2018 roku zaczną obowiązywać nowe, ostrzejsze przepisy dotyczące jednośladów.
Norma emisji spalin oznaczona jako Euro 4 będzie pierwszą zmianą dla motocykli od 10 lat. Dotyczy ona nowych modeli wprowadzanych od 1 stycznia 2017 roku i wszystkich (również starszych) jednośladów, które będą sprzedawane od 1 stycznia 2018 roku. W przypadku skuterów wyznacza ona limit emisji tlenku węgla na poziomie 1 g/km, czyli dwa razy niższym niż dotychczas. Jest to wartość, która w praktyce uniemożliwia sprzedaż w Europie skuterów z silnikami dwusuwowymi. Dodatkowym ciosem w dwutakty jest zaostrzenie norm emisji cząstek stałych.
Jak w przypadku wszystkich podobnych zmian, również te mają swoich zwolenników i przeciwników. Ci pierwsi zauważają, że silniki dwusuwowe dużo bardziej trują, a skutery użytkowane są przede wszystkim w centrach miast. Z drugiej strony pojawiają się głosy zwolenników dwutaktów, którzy tłumaczą, że takie jednostki napędowe są tańsze i prostsze w naprawie, a do tego w Europie jest ich zdecydowanie mniej niż samochodów.
Producenci skuterów już przygotowują się do zmiany i np. Yamaha oferuje swoje modele opojemności 50 cm3 w dwóch wersjach – z silnikiem dwu- i czterosuwowym. W przypadku Hondy czy Suzuki znajdziemy już tylko modele przystosowane do nowej rzeczywistości europejskich dróg.
sj, moto.wp.pl