Federacja Transport i Środowisko (Transport & Environment) policzyła, jak dyskutowane w UE możliwości redukcji emisji CO2 z aut osobowych wpłyną na wydatki Polaków, całościowy popyt na paliwo w Polsce oraz emisje sektora transportowego.
Kilka lat temu UE wyznaczyła cel na rok 2015 – 130 g i 2020 – 95 g. Producenci są na najlepszej drodze do osiągnięcia celu na 2015 przed czasem. Do tej pory udało się ograniczyć średnie zużycie paliwa o ponad 1l/100km, a samochody nie stały się przez to droższe, pisze w raporcie na ten temat Federacja Transport & Environment. Obecnie Parlament Europejski i kraje członkowskie dyskutują nad zatwierdzeniem celu na 2020, szczegółów dochodzenia do niego i ewentualnego celu na 2025 r. Głosowania w komisjach PE właśnie ruszają. Prezydencja irlandzka jest zdeterminowana aby doprowadzić do podjęcia decyzji w tym półroczu. Niektóre kraje (np. Niemcy) dążą do osłabienia celu, inne chcą, żeby był bardziej ambitny. Część branży motoryzacyjnej dąży do osłabienia proponowanej legislacji. Proponuje np. kilkukrotne zaliczanie samochodów niskoemisyjnych do średniej (tzw. superjednostki). Legislację popierają producenci komponentów i niektóre firmy. Ostatnio szef Volkswagena Martin Winternkorn stwierdził, że jego firma „nie potrzebuje żadnych luk prawnych, aby osiągnąć cel 95 g w 2020 roku”.
Propozycja Komisji – 95 g CO2 przekłada się na średnią konsumpcję paliwa rzędu 3,8 l na 100 km. Obecnie nowe samochody kupowane w Polsce spalają średnio 5,8 l na 100 km.
Przesiadka do samochodu spalającego średnio 3,8 l oznaczałaby oszczędność 1 400 zł, przy założeniu braku zmian cen paliwa i przejeżdżanych odległości. Szacowany wzrost kosztu zakupu nowego samochodu ma wzrosnąć o 1 000 euro. – Bardziej prawdopodobne jest jednak, że zarówno ceny paliwa, jak i przejeżdżane odległości wzrosną, a podwyżka ceny zakupu auta będzie mniejsza. Należy też pamiętać, że ewentualny wzrost cen zaabsorbują nabywcy nowych wozów, a Polacy w większości kupują pojazdy używane, mówi Wojciech Makowski z Instytutu Spraw Obywatelskich, który przygotował polską edycję raportu Federacji Transport & Environment.
– Ambitna regulacja zmniejszy presję wydatków transportowych na budżety domowe i uzależnienie Polski od wahań cen ropy, importowanej głównie z Rosji, mówi William Todts z Transport & Environment. Przyjęcie regulacji w ambitnym kształcie pozwoliłoby na obniżenie polskiej emisji CO2 o ponad 10 megaton rocznie i obniżenie zapotrzebowania na ropę mimo spodziewanego wzrostu przejeżdżanych samochodami dystansów.
źródło: Federacja Transport & Environment
AUTOR: WNP.PL (AG)