Warta powoływała się na klauzulę abuzywną. W podobnej sprawie już wcześniej wygrał w sądzie klient PZU
Sąd nakazał Warcie wypłatę odszkodowania z autocasco klientowi, którego samochód w chwili wypadku nie miał aktualnych badań technicznych.
Według sądu Warta miała świadomość powoływania się na klauzulę abuzywną.
Pan Wiesław Hreczuk – chcąc wyminąć auto, które niespodziewanie wjechało na skrzyżowanie – wypadł z drogi, spadł ze skarpy i dachował. Sprawca wypadku zbiegł z miejsca zdarzenia. Poszkodowany zgłosił się do Warty, swojego ubezpieczyciela, z roszczeniem o wypłatę odszkodowania z AC. Warta jednak odmówiła wypłaty i powołała się na zapis w umowie, według którego nie odpowiada za szkodę w przypadku, gdy w chwili jej zaistnienia samochód nie posiadał ważnych badań technicznych.
Pan Wiesław dotarł jednak do artykułu, który opisywał podobny przypadek, w którym poszkodowany nakazem sądu otrzymał odszkodowanie od PZU, mimo braku badań technicznych auta (zobacz: Odszkodowanie mimo braku badań).
Postanowił więc swoją sprawę także skierować na drogę sądową. Sąd pierwszej instancji przyznał poszkodowanemu rację i nakazał Warcie wypłatę odszkodoowania. Argumentował m.in., że ubezpieczyciel miał świadomość, iż powołuje się na zapis niezgodny z prawem, ponieważ klauzula dotycząca braku odpowiedzialności w przypadku braku badania technicznego została wpisana do rejestru klauzul abuzywnych w 2011 r. Warta podnosiła jednak, że sprawa została już przedawniona. Wyrok sądu nie jest prawomocny. (ANT)
Za:
gazeta.pl (2013-08-14), Anna Pawlak, Kierowca wygrywa z ubezpieczycielem. Mimo braku aktualnych badań
Jeśli wyrok utrzyma się w II instancji będziemy mieli dość ciekawy precedens. Oto bowiem sprawa – licząc w normalnym toku likwidacji – jest przedawniona. W tzw. międzyczasie pojawia się wpis klauzuli, na którą powoływał się ubezpieczyciel w odmowie, do rejestru klauzul abuzywnych. I sąd bierze pod uwagę, że Warta musiała lub powinna była to wiedzieć…
Jeśli pójść tym tropem i dalej to wyjdzie na to, iż ubezpieczyciel z automatu powinien weryfikować swoje stanowiska w spornych sprawach po uchwałach SN, czy wyrokach SOKiK-u. Nawet, kiedy klient bezpośrednio się na SN, czy SOKiK nie powołuje. Oceniając rzecz od strony współżycia społecznego to podejście dobre.
Zresztą pewnie i z punktu widzenia doktryny ubezpieczeń również takie podejście należy ocenić pozytywnie – jeśli ubezpieczyciel ma rzetelnie wypłacać świadczenia to powinien swój błąd naprawić nawet, jeśli okres przedawnienia minął. Wszak przedawnienie jest tylko prawem dłużnika, z którego nie musi on korzystać. Jeśli więc ubezpieczyciel odmawia NALEŻNEJ klientowi wypłaty powołując się jedynie na przedawnienie, to działa wbrew podstawowej idei ubezpieczenia – chronić.
Takie rozwiązanie nie działa jedynie patrząc od strony biznesu. A i to tylko wtedy, jeśli przyjąć, że biznes to zarabianie za wszelką cenę i bez patrzenia na innych. Nawet w takich przypadkach zawsze pozostaje kalkulacja czy taka postawa się opłaca…
A na marginesie:
Ostatnio ubezpieczyciele na reklamę wydają podobno bardzo dużo. Warta chyba nie musi, bo każdego niemal tygodnia bryluje w mediach z jakąś likwidacyjną sprawą. A to tablet, a to błąd asystora, a to bezduszność i cynizm, a to klauzule abuzywne teraz.
Może warto jedynie podpowiedzieć Jarosławowi Parkotowi, że reklama powinna być pozytywna? Bo nie wie widać. A sądząc po komentarzach pod artykułem to specjalnie Warty nie kochają…
Marcin Z. Broda