Największe wpadki producentów z nazwami aut

Nazwa sa­mo­cho­du to jeden z naj­waż­niej­szych jego ele­men­tów, bo wła­ści­wie do­bra­na pod­kre­śla jego cha­rak­ter i przy­czy­nia się do więk­sze­go za­in­te­re­so­wa­nia mo­de­lem. Naj­le­piej, gdy nie ko­ja­rzy się z ni­czym kon­kret­nym i ład­nie brzmi. A jeśli coś ozna­cza, to musi to być w pełni uza­sad­nio­ne, jak np. w przy­pad­ku Lam­bor­ghi­ni Dia­blo – „pie­kiel­nie” moc­ne­go i ra­so­we­go auta.

Pro­blem po­ja­wia się jed­nak, kiedy „imię” sa­mo­cho­du ład­nie brzmi, ale nagle oka­zu­je się, że w pew­nym ję­zy­ku ozna­cza np. in­tym­ne czę­ści ciała. Ze­bra­li­śmy 20 naj­więk­szych wpa­dek pro­du­cen­tów na prze­strze­ni ostat­nich lat.

Nie­któ­re z nich są po­wszech­nie znane, inne mniej. Jedne nazwy wprost ozna­cza­ją coś kon­kret­ne­go, inne zaś brzmią po­dob­nie do „brzyd­kich” słów. Jak widać w na­szym ran­kin­gu, naj­wię­cej wpa­dek do­ty­czy ja­poń­skich pro­du­cen­tów i hisz­pań­sko­ję­zycz­nych kra­jów.

Zobacz galerię

Autor:
Michał Szymaczek

Źródło: Onet