Polskie fabryki Fiata i Opla muszą ograniczać produkcję, bo z powodu kryzysu w Europie Zachodniej mają coraz mniej zamówień.
Czarne chmury gromadzą się nad polskim przemysłem motoryzacyjnym. W sierpniu za bramy naszych fabryk wyjechało 31 448 samochodów osobowych i dostawczych, o ponad dwie piąte mniej niż w lipcu i ponad 27 proc. mniej niż przed rokiem – wynika z danych eksperckiej firmy Samar. Od stycznia do końca sierpnia produkcja aut w Polsce spadła już o jedną piątą w stosunku do zeszłego roku.
Po wakacjach nie nadeszły jednak dobre wieści dla pracowników fabryk aut.
– W wrześniu jest planowanych siedem dni przerwy w produkcji samochodów – poinformował „Gazetę” rzecznik Fiata Auto Poland Bogusław Cieślar. – Z uwagi na spadek zamówień z rynków zagranicznych, do których jest wysyłane ponad 98 proc. naszej produkcji, Fiat Auto Poland dokonuje elastycznych korekt planów produkcyjnych w stosunku do zamówień.
Z powodu kryzysu strefy euro spada sprzedaż samochodów na większości rynków Europy Zachodniej i bije to również w rodzime zakłady włoskiego koncernu. Robotnicy fabryki Fiata pod Neapolem (zakład produkuje nową wersję miejskiej Pandy) po powrocie z wakacji dowiedzieli się, że we wrześniu czekają ich jeszcze dwa tygodnie przymusowej przerwy w pracy. A w dwóch innych włoskich fabrykach Fiata jesienią roboczy tydzień będzie skrócony o dwa dni.
Przerwy produkcyjne zapowiedziano także w niemieckich fabrykach Opla, który w Polsce ma zakład w Gliwicach. – W Niemczech do takich przymusowych przerw produkcyjnych dopłaca państwo, a u nas kosztami przerw w produkcji muszą się podzielić pracodawcy z pracownikami. Obecnie w Gliwicach trwają analizy organizacji pracy do końca roku – powiedział nam Przemysł Byszewski, rzecznik koncernu General Motors, który jest właścicielem Opla. Byszewski nie ujawnił, jakie ograniczenia produkcji mogą być wprowadzone w gliwickich zakładach Opla.
Także ta firma cierpi z powodu załamania rynków motoryzacyjnych na Zachodzie. Bo polskie fabryki są kompletnie uzależnione od eksportu. Zagraniczni klienci kupują aż 98,5 proc. samochodów osobowych i niemal 98 proc. samochodów dostawczych z zakładów w Polsce.
W Europie Zachodniej najlepiej z kryzysem radzą sobie niemieckie koncerny motoryzacyjne, takie jak Volkswagen, który ma w Poznaniu fabrykę samochodów dostawczych. Tu robotników nie czekają ograniczenia produkcji. – Nie mamy takich planów – powiedział nam rzecznik VW Poznań Paweł Danielewicz.
Na brak zamówień nie narzekają za to branże motoryzacyjne w Czechach i na Słowacji, a w obu tych państwach największym producentem jest VW. W lipcu produkcja aut w Czechach wzrosła o 7,4 proc., licząc rok do roku, a na Słowacji – prawie o 80 proc. Tymczasem w Polsce w lipcu produkcja samochodów zmalała o 26 proc.
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.biz, Andrzej Kublik