Amerykańska spółka włoskiego koncernu będzie tracić 10 tys. dol. na każdym egzemplarzu elektrycznej wersji Fiata 500, którego sprzedaż wkrótce zacznie się w Kalifornii.
– Będziemy tracili 10 tys. dol. na samochodzie. Robienie tego na wielką skalę byłoby przemysłowym masochizmem – powiedział w piątek szef Fiata Sergio Marchionne, przemawiając na bankiecie amerykańskiego Stowarzyszenia Inżynierów Samochodowych (SAE).
Sprzedaż Fiata 500e – elektrycznej wersji miejskiego auta włoskiego koncernu – zacznie się latem tego roku w Kalifornii. Cena detaliczna tego samochodu zaczyna się od 31,8 tys. dol. Jednak po odliczeniu dotacji federalnych i stanowych kierowcy w Kalifornii będą mogli kupić to auto za blisko 20,5 tys. dol.
Z wypowiedzi Marchionne wynika jednak, że straty na sprzedaży tego aut wyniosą niemal tyle samo, ile dopłaty z publicznych pieniędzy dla nabywcy.
Te straty nie obciążą jednak bezpośrednio włoskiej firmy, lecz amerykański koncern Chrysler, nad którym Fiat przejął kontrolę na podstawie umowy zawartej z administracją prezydenta USA Baracka Obamy.
Na podstawie tej umowy Fiat dostał 5 proc. akcji Chryslera w zamian za rozpoczęcie produkcji w Ameryce Północnej modelu Fiat 500 produkowanego wcześniej od 2007 r. tylko w zakładach Fiat Auto Poland w Tychach. Polska spółka Fiata sfinansowała też koszty konstrukcji tego auta.
Amerykańska wersja Fiata 500 jest produkowana od ponad dwóch lat w fabryce Chryslera w Meksyku. Samochód ten różni się nieznacznie od „pięćsetki” z Tychów, bo jego konstrukcję trzeba było dostosować do przepisów USA.
Fiat nie eksportuje obecnej wersji „pięćsetki” z Polski do USA, ale według nieoficjalnych doniesień magazynu „Automotive News” włoski koncern rozważa eksport do Ameryki Północnej zmodernizowanej wersji modelu Fiat 500, którego produkcja w Tychach ma się zacząć na przełomie 2014 i 2015 r.
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.biz, qub, AFP