Koncerny samochodowe przygotowały dziesiątki premier na targi motoryzacyjne we Frankfurcie, by skusić kierowców. Bo w europejskiej motoryzacji tak słabo nie było od 1995 roku
Od soboty kierowcy z całej Europy będą mogli oglądać nowości tegorocznych targów motoryzacyjnych we Frankfurcie, które od wtorku koncerny samochodowe zaczęły już prezentować dziennikarzom i fachowcom z motobranży.
Organizowane co dwa lata targi motoryzacyjne we Frankfurcie to jedna z największych tego typu imprez na świecie. Ale największe znaczenie ma dla kierowców i firm motoryzacyjnych w Europie.
W tym roku targi te liczą się dla koncernów motoryzacyjnych nawet bardziej niż w przeszłości, bo europejski rynek jest pogrążony w głębokim kryzysie. A dla koncernów taka impreza to okazja, by z pompą zaprezentować modele nowych aut z nadzieją, że skuszą kierowców.
Europejska katastrofa
Sprzedaż nowych aut w Europie systematycznie kurczy się od początku kryzysu. W zeszłym roku kierowcy na Starym Kontynencie kupili 12 mln nowych samochodów, o jedną czwartą mniej niż przed kryzysem w 2007 r. Tak kiepskich obrotów w Europie jak w zeszłym roku koncerny nie notowały od 1995 r. W tym roku jest jeszcze gorzej. W pierwszym półroczu 2013 r. rejestracje nowych aut zmalały o 6,6 proc., licząc rok do roku, a według wstępnych danych w czasie wakacji koniunktura się nie poprawiła. Nie widać też światełka w tym tunelu.
Dlatego z zazdrością koncerny samochodowe patrzą na rynek motoryzacyjny USA, który niczym wańka-wstańka błyskawicznie podniósł się z najgłębszego kryzysu od czasów II wojny światowej. Cztery lata temu Amerykanie kupili tylko nieco ponad 10 mln nowych samochodów. W tym roku na drogi USA może wyjechać już około 16 mln nowych aut, jak w czasach przed kryzysem. Kolejny rekord sprzedaży nowych aut szykuje się w tym roku w Chinach, które w czasie kryzysu zostały największym rynkiem motoryzacyjnym świata.
„W przemyśle samochodowym mamy dwa światy. Z jednej strony Europę, gdzie jest katastrofa, z drugiej zaś resztę świata, gdzie sytuacja jest o niebo lepsza” – powiedział niemiecki ekspert Ferdinand Dudenhoeffer cytowany przez agencję AP.
Ośrodek Badań Motoryzacyjnych Uniwersytetu Essen-Duisburg, w którym pracuje Dudenhoeffer, szacuje, że w tym roku kierowcy w Europie kupią najwyżej 11,8 mln nowych aut. W przyszłym zaś można się spodziewać najwyżej symbolicznej poprawy koniunktury.
We wtorek zaraz po otwarciu targów we Frankfurcie oliwy do ognia debat o przyszłości motoryzacji w Europie dolał szef Volkswagena Martin Winterkorn. Zdaniem szefa największego niemieckiego koncernu motoryzacyjnego w Europie trzeba zamknąć jeszcze 10 fabryk aut, by poprawić sytuację w branży. – Bogu dzięki są inne regiony, w których notujemy wzrost – dodał Winterkorn, nawiązując do rosnącej sprzedaży aut koncernu z Wolfsburga w USA, Chinach i Rosji.
Takie apele zaniepokoiły jednak przedstawicieli konkurencyjnych koncernów, które w ostatnich latach zamknęły już wiele fabryk w Europie. W zeszłym roku Ford zapowiedział likwidację zakładów w Belgii i Wielkiej Brytanii, a Peugeot , że zawiesi kłódkę na bramie fabryki swoich aut pod Paryżem.
Niemcy były dotąd jedynym państwem Europy, w którym od II wojny światowej nie zamknięto żadnej fabryki samochodów. Dopiero w tym roku amerykański koncern General Motors zapowiedział, że zamknie fabrykę swojej firmy Opel w niemieckim mieście Bochum, bo nie dogadał się z tamtejszymi związkowcami w sprawach płacowych.
Technologiczny wabik
Część koncernów motoryzacyjnych uznała, że kierowców najbardziej pociągają nowinki technologiczne. BMW chwali się na targach we Frankfurcie modelem auta BMW i8, które dzięki nadwoziu z włókien węglowych i hybrydowemu napędowi spala niewiele benzyny, a do setki rozpędza się w 4,5 s. Jeszcze prototypem jest samochód terenowy BMW Concept X5 eDrive, który dzięki napędowi hybrydowemu ma zużywać średnio tylko 3,8 l paliwa na 100 km.
Do konkurencji z koncernem z Bawarii firma Audi (grupa VW) wystawiła prototyp sportowego auta Audi Sport Quattro napędzany silnikami elektrycznymi i ośmiocylindrowym spalinowym silnikiem, a całość ma moc aż 700 KM.
Z takimi hybrydowymi monstrami z Niemiec rywalizuje Toyota, która 15 lat temu jako pierwsza firma na świecie zaczęła seryjnie produkować auta o napędzie hybrydowym i ciągle jest w tej dziedzinie liderem świata.
Niemców japoński gigant postanowił olśnić prototypową wersją małego auta Yaris Hybrid R, w którym zamocowano aż trzy silniki elektryczne i turbodoładowany silnik spalinowy o łącznej mocy 400 KM.