Chiny znów zamykają fabryki motoryzacyjne. Najpierw powodem przestojów była pandemia, potem brak półprzewodników. Tym razem powodem jest brak prądu. Na skutek gigantycznej suszy w dorzeczu Jangcy elektrownie wodne nie wyrabiają się z produkcją prądu.
Aby zapobiec blackoutom władze prowincji nakazały fabrykom wstrzymanie produkcji. Ogromną część energii zżerają klimatyzatory zapewniające ludziom przetrwanie. Analitycy alarmują, że szczególnie dla motoryzacji może to mieć efekt domina. Na razie największe straty ponoszą Toyota (musiała wstrzymać produkcję w większości chińskich fabryk) oraz CATL, chiński gigant w dziedzinie baterii litowych.
Pogoda daje się we znaki także producentom w Europie: z powodu suszy wyjątkowo niski poziom wody w Renie zatrzymał transport paliw i towarów tą drogą. To bardzo skomplikowało produkcję europejskim wytwórcom.