Choć kalendarzowa wiosna już od tygodnia, prawdziwa zima dopiero teraz zbiera się do odwrotu. Dla wyjeżdżających na święta kierowców to kiepska perspektywa
Mróz i śliskie drogi, może nawet opady śniegu, prawdopodobnie „zderzą się” w tym roku z wielkanocnymi wyjazdami Polaków.
Dla wielu polskich kierowców będzie to pierwsza poważniejsza podróż po zimowej przerwie, kiedy to jeździliśmy tylko wtedy gdy musieliśmy a jak ognia – i słusznie – unikaliśmy dalszych tras. Przed wyjazdem w dalszą podróż warto więc nie tylko sprawdzić podstawowe przynajmniej układy naszego pojazdu, z działaniem świateł na czele, ale i zaplanować wycieczkę, tak, żeby zawsze mieć zapas czasu – na postój, wolne i ostrożne pokonanie trudniejszych odcinków trasy.
Przed samochodową wyprawą na świąteczną wizytę warto pamiętać też, że w Polsce dochodzi do ponad 25 tysięcy kolizji i ponad 2,5 tysiąca wypadków miesięcznie a licz-ba śmiertelnych ofiar tych zdarzeń, choć malejąca od kilku lat, wciąż plasuje nas w europejskiej czołówce.
Jak wynika z policyjnych statystyk, w marcu i kwietniu zeszłego roku najwięcej wypadków zdarzyło się w województwach śląskim, mazowieckim, małopolskim i łódzkim. Brakuje nam nie tylko rozsądku (zapominamy, że lepiej wyjechać wcześniej niż się śpieszyć) ale też umiejętności (od lat…), mamy też – jak zauważają trenerzy Szkoły Jazdy Renault – trudności z koncentracją oraz panowaniem nademocjami.
Przed rozpoczęciem nawet krótkiej podróży najlepiej, zdaniem fachowców ze szkoły jazdy, poczynić kilka istotnych założeń:
1. Inny kierowca może mnie nie zauważyć.
Zawsze należy sygnalizować planowany manewr, nie wykonywać go gwałtownie i sprawdzić, czy możemy go bezpiecznie zastosować.
2. Warunki pogodowe są istotnym czynnikiem wpływającym na bezpieczeństwo jazdy.
Opady deszczu lub śniegu, nagłe zmiany temperatury – to wszystko wpływa negatywnie zarówno na zachowanie samochodu na drodze, widoczność, jak i na nasze samopoczucie.
3. Nawet gdy bardzo się spieszę, nic nie jest ważniejsze niż życie moje, moich pasażerów i innych uczestników ruchu.
4. Muszę realnie oceniać swoje umiejętności.
– Zbyt wysoka samoocena to poważna bariera w doskonaleniu umiejętności polskich kierowców – mówi Zbigniew Weseli, dyrektor Szkoły Jazdy Renault. Przekonanie o własnych kwalifikacjach to – dodajmy- jedna z podstawowych „chorób” polskich kierowców.
5. Za kierownicą myślę wyłącznie o prowadzeniu samochodu.
Rozwiązywanie życiowych problemów, kłótnia z pasażerem, ważna rozmowa przez telefon to zadania, które zbytnio angażują kierowcę, aby mógł bezpiecznie kierować samochodem. Pamiętać o tym powinni, w trosce o swoje życie i zdrowie, wszyscy jadący samochodem
6. Emocje utrudniają bezpieczne dotarcie do celu.
Negatywne emocje zakłócają percepcję sytuacji i są bezpośrednio związane z agresywnym zachowaniem na drodze. – Gdy coś wyprowadziło kierowcę z równowagi, najlepiej jak zjedzie na chwilę z drogi, zatrzyma się w bezpiecznym miejscu i zrobi sobie krótki spacer przed kontynuacją podróży – radzi Zbigniew Weseli.
Syndrom autostradowy
Przy zjazdach z dróg „szybkich” na „wolne” występuje tzw. syndrom autostradowy. Jak wyjaśniają producenci urządzeń NaviExpert, zjawisko to występuje, gdy kierowca po przejechaniu sporego odcinka trasą szybkiego ruchu lub autostradą zjeżdża na drogę z niższą dopuszczalną prędkością jazdy. Po zjechaniu z „szybkiej” drogi kierowca wciąż czuje, że może jechać szybciej, niż na to pozwalają znaki. Znacznie przekracza dopuszczalne prędkości oraz chętniej wyprzedza innych kierowców. Mimo że na takich odcinkach dróg częste są kontrole drogowe, kierowcy zdają się tym nie przejmować dopóki nie mają poczucia nieuchronności kary. Z danych NaviExpert wynika, że na trasie przechodzącej z ekspresówki w trasę o dopuszczalnej prędkości do 70 km/h, kierowcy podróżują średnio z prędkością 85 km/h jeżeli nie występują kontrole drogowe i 77 km/h jeżeli wiedzą o patrolu. Dla porównania, średnia prędkość na trasach z ograniczeniami do siedemdziesiątki, gdzie syndrom autostradowy nie występuje, wynosi 69km/h.
Motofakty.pl, Autor: Wiktor Sawiuk