Leszek Waliszewski, prezes spółki FA Krosno: Już dziś nasze wyroby trafiają poza Europę, choćby do tureckiej fabryki Fiata. Plany są o wiele większe. Mamy przyczółki w Brazylii i Meksyku. Chcemy zdobyć silną pozycję na rynku Ameryki Północnej, a następie – Południowej. To zapewni firmie bezpieczną przyszłość na wiele kolejnych lat.
Paweł Janas, IBRM Samar: W 2009 roku, w trakcie pierwszej fali europejskiego kryzysu musiał Pan wraz z pozostałymi trzema akcjonariuszami wyłożyć wszystkie prywatne oszczędności by uratować spółkę przed upadkiem. Czy ten scenariusz może się powtórzyć w równie trudnym dla branży motoryzacyjnej 2013 roku?
Leszek Waliszewski, prezes spółki FA Krosno: Nie ma takiej potrzeby. Kondycja spółki jest dziś całkowicie odmienna w porównaniu z sytuacją sprzed kilku lat. Nie musimy podejmować działań ratunkowych, myślimy tylko o rozwoju. To zasługa szeregu przemyślanych inwestycji, zdobycia stabilnych kontraktów na dostawy sprężyn gazowych do międzynarodowych koncernów czy umiejętnego wykorzystania środków unijnych. W 2013 r., czwarty rok z rzędu powinniśmy wypracować 20 procentowy wzrost przychodów ze sprzedaży. Wyniosą one 38-39 mln zł wobec 32 mln zł w roku ubiegłym. FA Krosno generuje także zyski, choć konkretnych liczb nie mogę ujawnić.
Mówił pan o stabilnych kontraktach. Tymczasem na państwa stronie internetowej wciąż widnieje informacja, że firma dostarcza sprężyny do pierwszej zabudowy do Lanosa, Matiza, Seicento czy starej Pandy. Już dawno zaprzestano produkcji tych aut…
To oczywiste nieporozumienie. Strona internetowa jest w przebudowie: Obecnie krośnieński zakład dostarcza sprężyny gazowe do produkowanego w serbskim Kragujewacu Fiata 500 L, a także do fabryk samochodów ciężarowych koncernów MAN i Scania. Regenerujemy sprzęgła dla Peugeota i Citroena. Produkujemy dla wielu firm podnośniki gazowe do bagażników i samochodowych okien dachowych. Dostarczamy także sprężyny do wózków widłowych Nissana. Trwają rozmowy z kolejnymi czołowymi wytwórcami samochodów.
Jak to jest możliwe, że w sytuacji gdy większość koncernów motoryzacyjnych ogranicza produkcję, firma kolejny rok z rzędu planuje osiągnąć wzrost przychodów ze sprzedaży?
Po pierwsze, jesteśmy konkurencyjni cenowo. Dlatego gdy europejscy producenci tną koszty, coraz częściej wybierają właśnie naszą ofertę. Jakość naszych sprężyn nie odbiega od światowej czołówki, a ich ceny są znacznie niższe. Po drugie, mamy zdywersyfikowaną grupę odbiorców. Gdy przejściowo spada liczba zamówień na sprężyny do pierwszej zabudowy, nie wpływa to negatywnie na finanse naszej spółki. Mamy bowiem pokaźny, stale rosnący portfel zamówień na dostawy na rynek wtórny. Po trzecie, wśród naszych klientów są też duże firmy z branży budowlanej.
Mówił Pan o inwestycjach? W jakim kierunku fabryka w Krośnie chce się rozwijać?
Nasz priorytet to sprężyny gazowe. Stanowią one około 80 proc. w strukturze produkcji i te proporcje zostaną zachowane w najbliższych latach. Będziemy jednak znacząco zwiększać potencjał wytwórczy naszego zakładu. W ubiegłym roku firma wyprodukowała 2 mln sprężyn, w tym roku powinniśmy osiągnąć poziom 2,5 mln sztuk. Po zakończeniu w 2014 roku trwającego obecnie procesu inwestycyjnego, nasze moce wzrosną do około 4 mln sztuk rocznie. Ten poziom produkcji będziemy w stanie osiągnąć w latach 2015-16. Na tym nie zamierzamy poprzestać. Już w przyszłym roku powinniśmy zaplanować w budżecie zakupy kolejnych, nowy
ch maszyn.
Jak FA Krosno finansuje swój rozwój? Czy rozważali Państwo debiut na Giełdzie Papierów Wartościowych?
Niedawno po raz drugi w krótkiej, kilkuletniej historii naszej firmy, analizowaliśmy wariant pozyskania kapitału z rynku publicznego. Ostatecznie wycofaliśmy się z tego pomysłu. Akcjonariusze uznali, że możemy stracić kontrolę nad podejmowaniem kluczowych decyzji. Dziś rozwój finansujemy z bieżących przepływów, środków własnych oraz pieniędzy unijnych. W ramach programu operacyjnego Innowacyjna Gospodarka realizujemy projekt pn. „Wdrożenie innowacyjnej technologii produkcji sprężyn gazowych”. Całość inwestycji warta jest 10 mln złotych, z tego 6 mln złotych stanowią pieniądze unijne. Projekt został zrealizowany już w 70 proc.
Czy poza zakupem nowych maszyn firma inwestuje także w rozwój technologiczny?
Oczywiście, bez tego nie można myśleć o zachowaniu konkurencyjnej pozycji na rynku. Dlatego pod koniec ubiegłego roku utworzyliśmy dział badawczo-rozwojowy. Zatrudniliśmy grupę doskonałych inżynierów, a efekty ich pracy już są widoczne. W tym roku firma złożyła wniosek patentowy dotyczący opracowanej przez nas nowej sprężyny gazowej. Niedługo wdrożona zostanie ona do produkcji.
Jak widzi Pan przyszłość firmy za kilka lat? Będziecie lokalnym graczem czy też spółce marzy się wypłynięcie na szersze wody.
Obecnie zajmujemy trzecie miejsce w Europie pod względem wielkości produkcji, za niemiecką firmą Stabilus oraz francuską Airax. Chcemy za trzy lata wskoczyć na pozycję wicelidera. Jest to bardzo realistyczny plan, bowiem Francuzi produkują około 5 mln sprężyn rocznie, który to poziom powinniśmy zdecydowanie przekroczyć za kilka lat. Natomiast poza naszym zasięgiem pozostaje Stabilus, który rocznie produkuje ponad …130 mln sztuk sprężyn. Już dziś nasze wyroby trafiają poza Europę, choćby do tureckiej fabryki Fiata. Plany są o wiele większe. Mamy przyczółki w Brazylii i Meksyku. Chcemy zdobyć silną pozycję na rynku Ameryki Północnej, a następie – Południowej. To zapewni firmie bezpieczną przyszłość na wiele kolejnych lat.
IBRM Samar