Renault nie podoba się pomysł wprowadzenia akcyzy na samochody dostawcze

Obłożenie akcyzą samochodów dostawczych odbije się nie tylko na nabywcach, ale także firmach zajmujących się obsługą takich pojazdów – oceniają w polskim przedstawicielstwie Renault.

W przyszłym miesiącu w Sejmie powinno się odbyć pierwsze czytanie projektu ustawy o nowych zasadach naliczania podatku akcyzowego od samochodów. Projekt ten przygotował Senat z pomocą Ministerstwa Finansów.

Obecnie podstawą naliczenia tego podatku jest wartość samochodu i obowiązują dwie stawki akcyzy: 3,1 proc. dla aut z silnikami do 2 litrów i 18,6 proc. dla aut z większymi silnikami. Projekt nowych przepisów przewiduje zerwanie z zasadą uzależniania kwoty podatku od deklarowanej wartości auta. Wprowadzone zostaną stałe kwotowo stawki akcyzy, a ich wysokość zależna będzie od pojemności silnika oraz norm emisji spalin, czyli od wieku pojazdów.

Takie rozwiązanie ma utrudnić życie nieuczciwym kierowcom i przedsiębiorcom, którzy zaniżają wartość wwożonych do Polski aut używanych, aby dzięki temu zapłacić niższy podatek.

Według Ministerstwa Finansów przez takie oszustwa przy imporcie używanych aut budżet traci co najmniej 500 mln zł rocznie. Problem ten nie dotyczy aut nowych.
Akcyzą w samochody dostawcze

– W naszym przypadku proponowane zmiany w akcyzie nie doprowadzą do zmiany cen samochodów osobowych – powiedział w piątek na konferencji prasowej Andrzej Gemra, wiceszef marketingu obszaru East w firmie Renault Polska.

Przyznał, że proponowane przez senatorów fiskalne bariery dla wwozu najstarszych używanych samochodów mają sens. – Mamy coraz częściej problemy ze smogiem. A transport jest jednym z głównych powodów smogu – powiedział przedstawiciel Renault.

Jest jednak problem. Dotąd akcyza była doliczana tylko do ceny samochodów osobowych. A projekt senacki przewiduje objęcie tym podatkiem wszystkich pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony, czyli także samochodów dostawczych. W przypadku samochodu dostawczego Renault Master z silnikiem 2,3 litra, oznaczałoby to doliczenie 9 tys. zł podatku do ceny tego samochodu.

– Nie jesteśmy zadowoleni z tego pomysłu. Ale rząd ma prawo do takich decyzji – stwierdził Gemra. Przedstawiciel Renault podkreślił przy tym, że objęcie akcyzą samochodów dostawczych odczuliby nie tylko nabywcy takich pojazdów, ale także pracownicy firm, zajmujących się ich serwisowaniem.

Rekordy Renault

Niepokój jest zrozumiały, bo w 2016 r. Grupa Renault pierwszy raz w historii sprzedała w Polsce prawie 11 tys. samochodów dostawczych i miała 18,2 proc. udziału w rynku takich pojazdów. Na liście najpopularniejszych w Polsce marek samochodów dostawczych Renault zajmuje drugie miejsce za Fiatem, a na 10 pozycji jest należąca do francuskiego koncernu rumuńska marka Dacia.

Łącznie w zeszłym roku w Polsce sprzedano 60,1 tys. nowych samochodów dostawczych.

Rekordowe wyniki w 2016 r. Grupa Renault zanotowała także w sprzedaży samochodów osobowych. Polacy kupili 23,6 tys. aut marki Renault, o jedną czwartą więcej niż rok wcześniej. A sprzedaż aut marki Dacia zwiększyła się aż o 30 proc., do niemal 17 tys. sztuk. Dzięki temu na liście najpopularniejszych w Polsce marek aut Renault zajęło szóste miejsce, a Dacia – dziewiąte.

W zeszłym roku Polacy kupili łącznie 417 tys. nowych samochodów osobowych, a liderem rynku była Skoda – czeska marka należąca do Volkswagena.

Prekursor elektromobilności

W swoim projekcie zmian w podatku akcyzowym, senatorowie zaproponowali zniesienie tego podatku dla samochodów elektrycznych. Obecnie do ceny aut elektrycznych dokłada się 3,1 proc. akcyzy.

Ta zmiana powinna być korzystna dla koncernu Renault, który pierwszy w Europie zaczął na masową skalę produkować auta na prąd i jest liderem na europejskim rynku aut elektrycznych.

Według ostatnich danych przez trzy pierwsze kwartały 2016 r. koncerny motoryzacyjne sprzedały w UE 105 tys. aut na prąd, a ponad połowa z nich miała logo Renault. Polacy w tym okresie kupili 347 samochodów elektrycznych.

– Na pewno będziemy promować samochody elektryczne – zapewniał na konferencji Andrzej Gemra. Dodał, że Renault chce się w pierwszym rzędzie skupić na sprzedaży samochodów elektrycznych do miast, które zamierzają uruchomić serwisy car-sharing (odmiana wypożyczalni samochodów).

W tym tygodniu warszawski Zarząd Dróg Miejskich kupił od Renault dwie sztuki najnowszej odmiany modelu auta elektrycznego ZOE. Z całkowicie naładowanymi akumulatorami to auto może przejechać do 400 km według danych homologacyjnych, a w praktyce do 300 km. To znaczący postęp w stosunku do aut elektrycznych wcześniejszych generacji, które po pełnym naładowaniu akumulatorów mogły przejechać około 200 km.

Źródło: wyborcza.pl