Co ciekawe, Dobromir Sośnierz zaproponował też, by dać pieszym prawo do korzystania z własnej odpowiedzialności i umożliwić im przechodzenie przez przejście na czerwonym świetle, jeśli nic nie jedzie. Takie rozwiązanie funkcjonuje w części europejskich państw, w tym w Wielkiej Brytanii, która może pochwalić się pozytywnymi statystykami, jeśli chodzi o bezpieczeństwo na drogach.
Mimo burzliwego wystąpienia posła Konfederacji kluby poparły rządowy projekt zmian w przepisach. Oznacza to, że prace nad nim będą kontynuowane.
Rewolucja na pasach
Proponowane przepisy zmieniają funkcjonujące od lat zasady relacji pomiędzy pieszymi a kierowcami. Jak wynika z rządowego projektu, po zmianach pierwszeństwo na „zebrze” będzie miał nie tylko pieszy, który się na niej znajduje, ale również ten dopiero na nią wchodzący. Od tej zasady będzie jeden wyjątek. Motorniczy prowadzący tramwaj nie będzie musiał ustępować pierwszeństwa.
Taki zapis zmieni układ sił w okolicach przejść dla pieszych i zmusi kierujących do zwalniania przed nimi, jeśli w pobliżu są ludzie. Inaczej kierowca nie będzie w stanie zachować się zgodnie z przepisami, jeśli któryś z pieszych zasygnalizuje zamiar przejścia przez jezdnię.
Podczas obrad Sejmu klub Lewicy opowiedział się za rozszerzeniem praw pieszych tak, aby kierowca musiał ustępować im pierwszeństwa również w razie zasygnalizowania zamiaru przejścia przez jezdnię.
Dla zachowania większego bezpieczeństwa nowe przepisy w rządowym projekcie zakażą „(…) korzystania z telefonu lub innego urządzenia elektronicznego podczas wchodzenia lub przechodzenia przez jezdnię lub torowisko oraz na przejściu dla pieszych – w sposób, który prowadzi do ograniczenia możliwości obserwacji sytuacji na jezdni, torowisku lub przejściu dla pieszych”. Pieszy wchodzący na jezdnię zostanie również zobowiązany do zachowywania szczególnej ostrożności. Oznacza to konieczność sprawdzenia, czy kierowcy pojazdów zbliżających się do przejścia będą w stanie zatrzymać się przed pieszym. Przeciwko temu zapisowi wystąpiła w Sejmie reprezentująca Lewicę Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Jak zauważyła posłanka, według tak sformułowanego przepisu winą za wypadek będzie można obciążyć pieszego korzystającego z telefonu, ale już nie tego, który czyta gazetę.
Wiele osób zapewne zadaje sobie pytanie: czy zmiana przepisów naprawdę jest potrzebna? Policja nie podsumowała jeszcze 2020 r., ale z raportu za rok 2019 wynika, że piesi stanowią 18,6 proc. uczestników wypadków na polskich drogach i aż 27,3 proc. ich śmiertelnych ofiar. W porównaniu z krajami Unii Europejskiej nie wypadamy pod tym względem dobrze. Według danych ETSC za lata 2016–2018 piesi stanowili 29,2 proc. śmiertelnych ofiar zdarzeń drogowych w Polsce. Średnia dla UE wyniosła wówczas 21,1 proc., a Holandia mogła poszczycić się rekordowym wynikiem — 9,0 proc. Pod względem liczby śmiertelnych ofiar wypadków wśród pieszych — w przeliczeniu na milion mieszkańców — gorzej niż w Polsce było wówczas tylko na Litwie, Łotwie i w Rumunii, a do europejskiej średniej — 10,4 — z wynikiem wynoszącym 22,1 było nam bardzo daleko. Zmiana przepisów może pomóc Polsce w zbliżeniu się do europejskich standardów.
Inne zmiany w przepisach
Proponowana przez rząd nowelizacja przepisów to nie tylko zmiana reguł na przejściach dla pieszych. Nowe prawo zrówna dopuszczalną w terenie zabudowanym prędkość niezależnie od pory doby. Dziś podstawowy limit wynosi 50 km/h, ale nocą, pomiędzy godziną 23:00 a 5:00 rano jest on podniesiony do 60 km/h. Jesteśmy jedynym unijnym krajem, w którym występuje tego rodzaju rozwiązanie. Zgodnie z rządowym projektem po zmianach limit przez całą dobę będzie wynosił 50 km/h.
Nowe przepisy mają też ukrócić powszechny dziś proceder siedzenia na ogonie. W myśl proponowanej nowelizacji na autostradach i drogach ekspresowych ustanowiony zostanie minimalny dystans, który trzeba będzie utrzymywać od poprzedzającego pojazdu. „Odstęp ten wyrażony w metrach określa się jako nie mniejszy niż połowa liczby określającej prędkość pojazdu, którym porusza się kierujący, wyrażonej w kilometrach na godzinę”. Dla przykładu — przy prędkości 140 km/h trzeba będzie zachować odstęp 70 m, a przy 120 km/h — 60 m. Co ważne, przepisu tego nie będzie się stosować podczas manewru wyprzedzania.
Według pierwotnego zapisu w projekcie nowelizacji nowe przepisy miałyby zacząć obowiązywać już 14 dni po ich ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw. Nie jest to jednak jeszcze przesądzone. Jak zauważył poseł Jerzy Polaczek, podczas prac Komisji Infrastruktury rozważano możliwość przedłużenia vacatio legis, żeby w tym czasie przeprowadzić akcje społeczne, uświadamiające społeczeństwu zmiany. Za taką propozycją jest sam klub PiS. Podczas obrad Sejmu zaproponowano datę wejścia w życie przepisów na 1 czerwca 2021 r.
Źródło: www.wp.pl