Zaczęły obowiązywać unijne cła na samochody elektryczne z Chin

Unijne cła na samochody elektryczne produkowane w Chinach zaczęły obowiązywać o północy z wtorku na środę i będą wynosić od 7,8 do 35,3 proc. Powodem ich nałożenia jest subsydiowanie produkcji przez władze w Pekinie.

Rozporządzenie dotyczące ceł na import e-aut z Chin we wtorek wieczorem zostało wpisane do Dziennika Urzędowego UE.

Cła nie obejmą sprowadzonych z Chin e-samochodów, które już są na unijnym rynku. Od kilku miesięcy media alarmują, że duża ich liczba zalega w unijnych portach.

Po dochodzeniu wszczętym w październiku 2023 r. Komisja Europejska uznała, że Chiny dofinansowują produkcję samochodów elektrycznych, dzięki czemu mogą sprzedawać je po sztucznie zaniżonych cenach. Subsydia dotyczą całego łańcucha produkcyjnego – od baterii po bezpośrednie granty dla producentów.

Wzbudziło to w Unii obawy, że europejski przemysł motoryzacyjny nie poradzi sobie z nieuczciwą konkurencją ze strony Chin, tak jak wcześniej inne branże, np. producenci paneli fotowoltaicznych. Obecnie np. 90 proc. paneli sprzedawanych w UE pochodzi z Państwa Środka. Osłabienie europejskiej branży motoryzacyjnej osłabiłoby konkurencyjność gospodarki i wiązałoby się z masowymi zwolnieniami.

Unijne cła na „elektryki” będą wynosić między 7,8 proc. a 35,3 proc. i będą nakładane w dodatku do już obowiązujących w UE ceł 10 proc. na importowane samochody. Wysokość opłaty zależy od tego, w jakim stopniu dana firma była subsydiowana i czy współpracowała z KE w dochodzeniu. W razie stwierdzenia zwiększenia lub zmniejszenia subsydiów, wysokość ceł może zostać odpowiednio zmieniona.

Opłaty będą musiały uiszczać nie tylko chińskie firmy, ale także koncerny spoza Chin, które produkują w Państwie Środka — np. amerykańska Tesla ma zostać objęta cłem w wysokości 7,8 proc.

Dla Chin dostęp do rynku europejskiego jest kluczowy. Europa jest bowiem głównym odbiorcą chińskich e-aut (trafia tam ok. 40 proc. ich eksportu z Państwa Środka) i jednym z ostatnich dużych, bogatych rynków, który pozostaje względnie otwarty. W ostatnich miesiącach USA i Kanada zapowiedziały wprowadzenie ceł w wysokości 100 proc. na import samochodów elektrycznych z Chin, a Turcja – w wysokości 40 proc.

Kwestia ceł budziła w UE duże kontrowersje. Przeciwnicy opłat podkreślali m.in. ryzyko odwetu ze strony Pekinu. Premier Węgier Viktor Orban przestrzegał wręcz przed „gospodarczą zimną wojną” między Wspólnotą a Chinami.

Ostatecznie 4 października państwa członkowskie UE zgodziły się w głosowaniu na wprowadzenie ceł. Komisja Europejska zapowiedziała, że będzie kontynuować negocjacje z Pekinem, aby znaleźć alternatywne rozwiązanie.

Źródło: businessinsider.com.pl