Pierwsze filtry cząsteczek stałych w jednostkach benzynowych koncernu Volkswagena zobaczymy już w przyszłym roku.
Dawno temu, silniki Diesla słynęły ze swojej niezawodności i pancerności, wynikającej z prostoty konstrukcji i tego, że były niewysilone. To już jednak odległa przeszłość – obecnie jednostki wysokoprężne są bardzo mocne, ale bardzo skomplikowane i często wymagające drogich napraw.
Dlatego też kierowcy coraz częściej decydowali się na auta z silnikami benzynowymi, które oferowały dobre osiągi bez konieczności stosowania drogich nowinek technicznych. Obecnie jednak i one są coraz mniej pewne – turbodoładowanie, wtrysk bezpośredni, dwumasowe koła zamachowe – to wszystko znacząco poprawia ich pracę i możliwości, ale jest potencjalnym źródłem (drogich do usunięcia) usterek. Niestety, pomału zaczyna się w nich stosować kolejny, drogi w obsłudze, element – filtr cząsteczek stałych.
Jego zastosowanie potwierdził już Mercedes, a teraz dołączył do niego Volkswagen. Przedstawiciele niemieckiego koncernu zapowiedzieli właśnie, że już w przyszłym roku zobaczymy pierwsze silniki wyposażone w GPF (Gasoline Particulate Filter). Będzie to 1.4 TSI w Volkswagenie Tiguanie oraz 2.0 TFSI w Audi A5. Zastosowanie tego rozwiązania ma obniżyć emisję cząstek stałych do atmosfery o 90 % i stopniowo będzie wprowadzane do wszystkich jednostek napędowych i modeli.
Co ciekawe, Volkswagen zastosuje GPF w silniku, który ma zniknąć z rynku – od jakiegoś czasu wiadomo bowiem, że 1.4 TSI ma zostać zastąpione przez, bardziej wydajne i ekologiczne, 1.5 TSI.
Źródło: www.interia.pl