Branża chce postawić tamę wyłudzeniom na rynku życiowym i majątkowym. Sięga po wzorzec sprawdzony w komunikacji
110 mln zł — tyle w ubiegłym roku próbowali wyłudzić od ubezpieczycieli oszuści, ale zostali złapani na gorącym uczynku. To kwota o prawie 20 proc. większa niż rok wcześniej. A ile udało się ukraść? Tego nie wiadomo. Ponieważ przestępcy nie znają litości dla branży, ta chce im odpłacić pięknym za nadobne. Jej bronią ma być baza IT, w której znajdą się dane o wszystkich polisach i szkodach.
Reasekurator interweniuje
Prace nad projektem stworzenia takiej bazy toczą się w Polskiej Izbie Ubezpieczeń (PIU) od końca wakacji. Zajmuje się nim komisja ds. likwidacji szkód, dla której jest to — po głośnym w branży pomyśle uruchomienia systemu bezpośredniej likwidacji szkód komunikacyjnych — drugi sztandarowy projekt. Przy projekcie doradza EY. Przedsięwzięcie cieszy się wsparciem władz izby. Jego gorącym zwolennikiem jest Jan Grzegorz Prądzyński, szef PIU.
— Ponieważ Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny daje nam dostęp do danych o polisach i szkodach z rynku komunikacyjnego, nowa baza dotyczyłaby pozostałych ubezpieczeń majątkowych oraz życiowych. Szczególnie ten ostatni obszar to dla nas terra incognita — mówi nam osoba zbliżona do projektu. Choć tradycyjny obszar działalności oszustów to wypadki komunikacyjne, rynek życiowy cieszy się ich rosnącym zainteresowaniem.
O tym, jak trudno walczyć z przestępczością ubezpieczeniową, świadczą opisy udaremnionych przestępstw. W branży głośny jest przypadek Polaka, który w kilku towarzystwach ubezpieczył życie żony łącznie na kwotę kilku milionów złotych. Następnie wywiózł ją do Hiszpanii, a w Polsce zgłosił jej zgon. Gdyby nie reasekurator, który zainteresował się, dlaczego życie jednej osoby jest ubezpieczone jednocześnie w kilku firmach, oszustwo pozostałoby bezkarne.
Nowa rola UFG
Nie wiadomo dokładnie, kiedy taka baza miałaby powstać i jak dokładnie wyglądałby system raportowania i korzystania z niej. Na razie w PIU toczą się prace koncepcyjne. Z naszych ustaleń wynika, że izba nie będzie samodzielnie prowadzić takiej bazy. Rozmawia na ten temat z Ubezpieczeniowym Funduszem Gwarancyjnym (UFG), w którym obecnie funkcjonuje baza komunikacyjna. Generalna idea jest taka, że UFG miałby dodać do systemu nowe rodzaje ubezpieczeń, a izba ze składek członków płaciłaby za utrzymanie takiej bazy. — Bez komentarza — usłyszeliśmy w PIU.
Możliwe, że część kosztów budowy bazy zostanie pokryta z unijnej dotacji. W ubiegłym tygodniu UFG informował o tym, że zdobył dotację na rozbudowę portalu internetowego. Właśnie ruszył przetarg na wybór wykonawcy. Jednym z założeń projektu jest „sprawniejsza identyfikacja przypadków przestępczości ubezpieczeniowej”.
Wspólna baza polis i szkód nie dzieli rynku tak jak projekt bezpośredniej likwidacji szkód. Większość przedstawicieli zakładów ubezpieczeniowych twierdzi, że jest to dobry pomysł.
— Obecnie ubezpieczyciele dysponują dostępnymi na rynku zaawansowanymi rozwiązaniami w zakresie detekcji fraudów w obszarze likwidacji szkód komunikacyjnych. Działa także Ośrodek Informacji UFG, a wymiana informacji między towarzystwami ubezpieczeń w zakresie dozwolonym prawem funkcjonuje coraz lepiej. Jednak w obszarze szkód i roszczeń z tytułu innych rodzajów ubezpieczeń sytuacja wygląda gorzej. Dlatego baza, nad którą pracuje PIU, jest potrzebna — mówi Michał Makarczyk, prezes Spółdzielni Usługowej VIG Ekspert, zajmującej się likwidacją szkód dla grupy VIG w Polsce.
— Generalnie sam pomysł stworzenia bazy zdarzeń i szkód oceniamy pozytywnie. Nie znamy jednak szczegółów tego projektu. Być może więcej dowiemy się na walnym zgromadzeniu PIU, które odbędzie się w styczniu — twierdzi Andrzej Jarczyk, prezes Uniqa TU. Negatywne głosy, które pojawiają się na rynku, dotyczą nie samego projektu, ale kierunków zaangażowania PIU.
Według nich, izba powinna skoncentrować wysiłki na innych obszarach, np. bancassurance czy pracach legislacyjnych, a nie rzucać wszystkie siły na pole walki z przestępczością ubezpieczeniową.
Puls Biznesu, Mariusz Gawrychowski