Trzeba poprawić CEPiK

Już wkrótce dane z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK) mają być dostępne online, a potencjalni nabywcy samochodów będą mogli sprawdzić ich historię przed zakupem. Eksperci podkreślają jednak, że aby system dobrze funkcjonował, ustawodawcy powinni dopracować nie tylko istotne dla kierowców szczegóły planowanej zmiany, ale także te elementy, które są ważne dla przedstawicieli rynku aftermarket.

Projekt ustawy o zmianie ustawy – Prawo o ruchu drogowym – zakłada, iż po podaniu numeru nadwozia VIN, daty pierwszej rejestracji oraz numeru rejestracyjnego, każdy będzie mógł sprawdzić w bazie CEPiK informacje nt. pojazdu. Daje to potencjalnym nabywcom dostęp do danych, z których korzystać mogły do tej pory tylko niektóre służby, m.in policja, ITD oraz wydziały komunikacji. Nowy projekt ma wejść w życie jeszcze w tym roku. Eksperci motoryzacyjni zaznaczają jednak, że dla prawidłowego funkcjonowania systemu obecnie i w przyszłości, kluczowa jest przede wszystkim jakoś dostępnych danych. Aktualny stan bazy ma wpływ m.in na procedurę kształtowania wolumenów zamówień w branży aftermarket. Dystrybutorzy części, nie mogąc polegać na danych oficjalnych, sięgają po opracowania przygotowywane przez specjalistyczne, prywatne firmy.

– Dzisiejszy stan bazy CEPiK jest bardzo zły, a jej funkcjonalność niewystarczająca zarówno dla przedstawicieli branży motoryzacyjnej, organów państwa, jak i dla kierowców, mówi Bogumił Papierniok, ekspert motoryzacyjny sieci ProfiAuto. – Na etapie tworzenia, zaimplementowano do niej dane z wydziałów komunikacji bez ich weryfikacji. Z tego powodu, wg oficjalnych statystyk, mamy w kraju 18 mln samochodów, choć w rzeczywistości jest ich niecałe 13 mln. Także średni wiek auta w Polsce to wartość zawyżona i to o kilka lat. Nie ma również skutecznego narzędzia prawnego, które zobligowałoby sprzedającego do wyrejestrowania pojazdu w urzędzie gminy, a więc historia pojazdu w CEPiK będzie często niepełna. Myśląc o modernizacji bazy trzeba zatem opracować metody uzupełniania danych oraz zabezpieczenia przed ich „obejściem”, mówi ekspert.

Ważnym aspektem planowanych zmian jest określenie zakresu osób, które będą mogły uzyskać dostęp do odświeżonej bazy danych. Zdaniem przedstawicieli motobranży warto, aby byli to zarówno usiłujący zabezpieczyć się nabywcy używanych samochodów, jak i diagności ze stacji kontroli pojazdów (SKP). Dobrze opracowana baza ma bowiem szansę w znaczący sposób wpłynąć na bezpieczeństwo na drogach.
Jak wskazują eksperci, baza powinna być uzupełniona o informacje ze stacji kontroli pojazdów, dot. wymaganego badania technicznego i jego przebiegu. Pomysły zmierzają do ograniczenia możliwości poszukiwania przez kierowcę takiej stacji diagnostycznej, która pomimo niesprawności samochodu dopuści go do ruchu. Jedną z opcji jest wymuszenie zarejestrowania pojazdu w bazie CEPiK przed badaniem w danej SKP. W razie negatywnego wyniku badania niemożliwe byłoby przeprowadzenie kolejnego w innej stacji, ponieważ w bazie pozostawałby ślad po poprzednim, negatywnym wyniku.

– Prace nad nową odsłoną bazy są zapewne w jakiejś mierze inspirowane doświadczeniami z Wielkiej Brytanii i Szwecji, gdzie podobne systemy już istnieją. Jednak wspólny, europejski system ewidencji pojazdów to raczej odległa przyszłość, uzupełnia Bogumił Papierniok. – Takie rozwiązanie na pewno utrudniłoby handel kradzionymi pojazdami oraz proceder cofania liczników przed sprzedażą. Jak dotąd jednak, państwa członkowskie nie opracowały nawet wspólnych limitów prędkości, dopuszczalnego poziomu alkoholu we krwi kierowcy czy obowiązkowego wyposażenia samochodu. Z drugiej strony udało się wdrożyć system ściągania mandatów nałożonych na zagranicznych kierowców, więc wszystko jest możliwe, jeśli istnieje wola polityczna, twierdzą eksperci branży automotive.

źródło: Profi Auto

AUTOR:  WNP.PL (AG)