Zespół naukowców z MIT pracuje nad systemem autonomicznej jazdy, który miałby imitować sposób, w jaki ludzie poruszają się po nieznajomych okolicach.
System zwany „Variational End-to-End Navigation and Localization” używa podstawowych map i tylko trzech kamer wideo do nawigowania i analizowania nowych lokacji, które nie były jeszcze uwzględnione na żadnych mapach i bazach danych. Takie rozwiązanie ma sprawić, że autonomiczny pojazd będzie sprawnie poruszał się nawet po trasie, która jest dla niego jeszcze nieznana.
Człowiek kontra maszyna
Ludzie z łatwością są w stanie kierować pojazdem w terenie, który jest dla nich nieznany lub bardzo skomplikowany, przy pomocy mapy i widocznych znaków. Ponadto łatwo pomijają pozornie nieistotne informacje, które ich nie interesują na drodze. Natomiast autonomiczne pojazdy nawet w dobrze znanych terenach swoje działanie opierają na wielu czujnikach, które generują szczegółowe mapy i bazy danych dla danej lokalizacji, uwzględniają mapowanie terenu, wykrywanie obiektów czy planowanie ruchu. Taka sztuczna mapa może być wielkości nawet czterech terabajtów danych dla miasta wielkości San Francisco. Naukowcy twierdzą, że ich technologia pozwoli zredukować rozmiar wirtualnych map do 40 gigabajtów dla całej planety.
Prosta zaawansowana technologia
Według badaczy MIT „Variational End-to-End Navigation and Localization” jest stworzony tak, żeby imitował ludzkie podejście do prowadzenia samochodu. Miałoby się to udać upraszając działanie autonomicznych systemów jazdy. Sztuczna inteligencja uczyłaby się od zwykłych kierowców i później wykorzystywała te informacje i sposób, w jaki prowadzą i podejmują decyzje do zaadaptowania ich w praktyce przy użyciu zwykłej mapy i kamer wideo. Technologia ma więc być w stanie uwzględniać założenia mapy, ale także korygować je w stosunku do rzeczywistości, uzupełniać o nowe detale i wyznaczać pozycję, żeby bezproblemowo dotrzeć do wyznaczonego celu – nawet jeśli nie byłby on uwzględniony w bazie danych map.
Działanie samej nawigacji byłoby dużo bardziej sprawne, ponieważ mogłaby ona cały czas wyszukiwać daną destynację, a nie podążać wyznaczoną raz drogą, która może okazać się nieoptymalna. Na tę chwilę technologia rozwija się przy pomocy Toyoty Prius z kilkoma kamerami i podstawowymi informacjami z GPS o ulicach na przedmieściach i ich strukturą oraz przeszkodach.
Naukowcy opowiadają o działaniu autonomicznej nawigacji także poprzez przytoczenie sytuacji komunikacyjnej, w której samochód staje przed skrzyżowaniem w kształcie litery „T”, czyli bez możliwości jazdy prosto i z koniecznością skręcenia w prawo lub lewo. Sztuczna inteligencja na podstawie decyzji podejmowanych przez ludzi nauczy się, że w tego typu sytuacjach niektórzy skręcają w prawo, a inni w lewo, ale nikt nie jedzie prosto. Dlatego też możliwość jazdy prosto zostaje wykluczona i nie jest brana więcej pod uwagę.
Naukowcy zdają sobie sprawę z tego, że sensory są zawodne, dlatego chcą stworzyć system, który byłby odporny na ich awarie i działał poprawnie niezależnie od wszystkiego. A do tego potrzebne jest właśnie uproszczenie obecnych rozwiązań.
Źródło: www.autoexpert.pl