Przedstawiciele koncernów PSA i FCA doszli do porozumienia. Francusko-włosko-amerykańska fuzja zaowocuje powstaniem czwartego co do wielkości motoryzacyjnego konsorcjum na świecie i powinna dać ogromne korzyści – nie tylko finansowe – każdej ze stron.
Najpierw było Renault, potem PSA. Włosko-amerykański koncern FCA już od kilku miesięcy poszukiwał wsparcia u francuskich gigantów. Pierwsza z opcji niestety nie wypaliła, w wyniku czego FCA zmieniło swoją strategię i podjęło drugą próbę — tym razem z właścicielami Peugeota, Citroena, DS a od 2017 roku także Opla. Jak się okazało, była to dobra decyzja.
31 października 2019 roku oficjalnie zatwierdzono porozumienie koncernów PSA i FCA dotyczące przyszłej współpracy na równych zasadach. Każda ze spółek wejdzie w posiadanie 50 proc. akcji nowo utworzonej grupy motoryzacyjnej z siedzibą w Holandii, notowanej na światowych giełdach papierów wartościowych. W skład jej zarządu wejdzie 11 członków — pięciu nominowanych przez FCA oraz pięciu z ramienia PSA. Prezesem na pięcioletnią kadencję zostanie natomiast dotychczasowy szef PSA — Carlos Tavares.
Łączna sprzedaż obydwu koncernów to obecnie około 8,7 mln samochodów rocznie. Dzięki fuzji wyniki powinny ulec poprawie. Osiągnięcie 80 proc. zakładanej biznesowej synergii ma nastąpić już po 4 latach od rozpoczęcia współpracy. W tym czasie dzięki wspólnym wysiłkom FCA i PSA, nowo powstałe konsorcjum planuje zaoszczędzić 2,8 mld euro. Bazując na wynikach finansowych z 2018 roku łączne przychody FCA i PSA wynoszą 170 mld euro, a zysk operacyjny oscyluje w granicach 11 mld euro.
Na jakie korzyści poza finansowymi mogą jeszcze liczyć obie strony porozumienia? FCA ma spore doświadczenie na rynku amerykańskim, a warto zauważyć, że PSA od kilku lat planuje powrócić za Ocean z marką Peugeot po bardzo długiej przerwie. Teraz cały proces powinien okazać się dużo łatwiejszy nie tylko z uwagi na większy dostęp do informacji o wymaganiach amerykańskich klientów, ale i wiedzę dotyczącą tamtejszych przepisów regulujących branżę motoryzacyjną.
FCA z kolei może wiele zyskać w Europie, w której — zupełnie odwrotnie niż PSA — od lat nie radzi sobie zbyt dobrze. Fiat cieszy się jedynie z sukcesu modelu 500 i , Alfa Romeo zbyt wolno wdraża nowe modele, przez co klienci praktycznie o niej zapomnieli, Lancia dogorywa we Włoszech z jedynym, ostatnim modelem Ypsilon, Maserati to zupełnie niszowa marka, a światełko w tunelu stanowi jedynie Jeep. Cała nadzieja w pomocy Francuzów. Jak pokazał przykład Opla przejętego przez nich w 2017 roku, PSA to specjaliści od beznadziejnych przypadków.
Pojawienie się nowej, czwartej siły na motoryzacyjnej mapie świata to bez wątpienia bardzo ważne wydarzenie, które my klienci powinniśmy odczuć na własnej skórze już niebawem. Liczymy na owocną współpracę z nadzieją, że FCA, które zdecydowanie jest w większych tarapatach niż stabilne PSA, zrobi dobry użytek z francuskiej pomocy i przywróci swoje legendarne marki do świetności.
Źródło: biznes.autokult.pl