Sieć dealerska jest naszym kluczowym partnerem

Grzegorz Zalewski, dyrektor generalny Stellantis Polska: Zawsze staram się, aby współpraca z dealerami była na jak najwyższym poziomie, oparta na wzajemnym szacunku. Nie będę komentował przeszłości, ale obecnie koncentrujemy się na budowaniu silnych i stabilnych relacji z naszymi dealerami.

Paweł Janas, samar.pl: Dzień dobry, na początku chciałbym zapytać, czy dostrzega Pan dużą różnicę między poprzednią pracą dla Grupy Renault a Stellantisem? Czy coś Pana zaskoczyło, pozytywnie lub negatywnie?

Grzegorz Zalewski, dyrektor generalny Stellantis Polska: Dzień dobry. Tak, podstawowa różnica to liczba marek w portfolio. W Renault Polska miałem do czynienia z trzema markami – Renault, Dacią i Alpine. W Stellantis Polska mamy aż osiem: Fiata, Citroëna, Peugeota, Opla, Alfę Romeo, DS-a, Jeepa i Abartha. W całym koncernie, jak wiadomo, jest ich jest ich jeszcze więcej. Kolejną różnicą jest konieczność nauczenia się nowego języka korporacyjnego. Każda firma ma swoje specyficzne skróty i terminologię, do których trzeba się przyzwyczaić. Organizacja wewnętrzna również różni się między obiema firmami, chociaż podstawy, takie jak sieć dealerska, akcje handlowe i marketing, pozostają takie same.

Mówi Pan o różnicach organizacyjnych, ale czy nowa praca jest trudniejsza?

Nowa firma zawsze wiąże się z nauką i poznawaniem nowych rzeczy, co może być trudne, ale też bardzo ekscytujące. Jak wspomniałem, liczba marek, którymi zarządzam, dodaje tej pracy dodatkowego wyzwania. Niemniej jednak, jest to ta sama branża motoryzacyjna, którą dobrze znam od wielu lat. 

Ostatnio pojawiły się spekulacje, że niektóre marki w koncernie Stellantis mogą zostać sprzedane, a inne nawet w ogóle zlikwidowane. Jak Pan to skomentuje?

Nie jestem uprawniony do komentowania tych spekulacji. Carlos Tavares, prezes koncernu Stellantis, w publicznych wypowiedziach podkreślał jedynie, że decyzje będą podejmowane na podstawie rentowności poszczególnych marek. Moim zadaniem jest natomiast skupienie się na rynku polskim i zapewnienie, by nasze marki tutaj osiągały sukcesy.

Na koniec lipca 2024 roku ani jedna marka Stellantisa nie znalazła się w pierwszej 10 -ce rankingu rejestracji nowych aut osobowych w Polsce. Najwyżej, ale dopiero na 15. miejscu, jest Opel, co z pewnością nie zaspokaja Państwa ambicji. Czy centrala lub Pan osobiście ma pomysł jak można by poprawić pozycję grupy w segmencie samochodów osobowych w Polsce? 

Mamy wiele nowych, obiecujących produktów. Alfa Romeo wchodzi na rynek z modelem Junior, który już teraz zyskuje pozytywne opinie potencjalnych klientów. Citroën wprowadza nową C3, która wyróżnia się wyjątkowym designem i bardzo atrakcyjną ceną. Peugeot proponuje model 3008, który również zapowiada się obiecująco. Z kolei Fiat z modelem 600, który ma ostatnio świetną ofertę wynajmu – Fiat 600 za 600 – też ma szansę przyciągnąć wielu klientów. Auta te mają potencjał, by znacząco poprawić nasze notowania w rankingach. 

Znacznie mocniejszą pozycję grupa ma w przypadku samochodów dostawczych: na koniec lipca w TOP10 były cztery marki Stellantisa. Jak widziałby Pan dalszy rozwój sprzedaży Waszych vanów w Polsce. Czy któraś z marek ma szansę na powrót na pierwsze miejsce i dlaczego mógłby to być tylko Fiat? 

Stellantis jest liderem na rynku samochodów dostawczych w Polsce. Nasza gama modelowa jest nowoczesna i odpowiada na potrzeby klientów. Obecnie będziemy stawiali przede wszystkim na wzmocnienie współpracy z firmami zajmującymi się zabudowami, aby dostarczać klientom dokładnie takie pojazdy, jakich potrzebują.

Chińskie marki coraz bardziej zaznaczają swoją obecność na rynku. Jak Pan postrzega ich wpływ na Stellantisa?

Chińskie marki są realnym zagrożeniem, szczególnie w segmencie samochodów elektrycznych, gdzie mają dużą przewagę. Jednakże współpraca Stellantisa z chińską firmą Leapmotor daje nam szansę na wprowadzenie nowych, konkurencyjnych produktów na rynki poza Chinami. Co ważne, jesteśmy elastyczni w produkcji i mamy szeroką ofertę, co daje nam przewagę konkurencyjną.

Czy uważa Pan, że wprowadzenie ceł na chińskie samochody to dobry pomysł?

Najważniejsza jest uczciwa i otwarta konkurencja. Stellantis ma tę przewagę, że możemy oferować samochody zarówno produkowane w Europie, jak i chińskie, co pozwala nam konkurować na różnych obszarach rynku.

Stellantis przez kilka ostatnich lat nie mógł pochwalić się najlepszymi relacjami z własną siecią dealerską. W jaki sposób chciałby Pan to zmienić? 

Sieć dealerska jest naszym kluczowym partnerem. Zawsze staram się, aby współpraca była na jak najwyższym poziomie, oparta na wzajemnym szacunku. Nie będę komentował przeszłości, ale obecnie koncentrujemy się na budowaniu silnych i stabilnych relacji z naszymi dealerami.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję bardzo.

Źródło: SAMAR