Stan sieci, niska świadomość społeczna, wymóg uzyskania pozwolenia na budowę stacji ładowania – to główne bariery, na jakie wskazywali uczestnicy wysłuchania publicznego nt. elektromobilności – poinformował resort energii.
Jak zapewnia resort, wnioski, jakie płyną z wysłuchań publicznych, które odbyły się na przełomie października i listopada br., będą wzięte pod uwagę przy pracach nad ustawą o elektromobilności. Zgodnie z zapowiedziami ministerstwa ma być ona gotowa do końca 2016 r.
Resort poinformował, że w wysłuchaniach publicznych udział wzięło blisko 30 instytucji, firm i przedsiębiorców. „Spotkania zorganizowano ze względu na duże zainteresowanie pracami nad ustawą o elektromobilności” – podkreśliło Ministerstwo Energii.
Każdy zarejestrowany uczestnik miał 20 minut na prezentację postulatów, o których potem mógł podyskutować z ekspertami z ME. Zdaniem resortu wysłuchania pokazały, że Polska ma potencjał do zbudowania przemysłu wokół tworzącego się rynku elektromobilności – przede wszystkim produkcji podzespołów na potrzeby pojazdów elektrycznych, samych pojazdów, infrastruktury ładowania, rozwiązań informatycznych służących komunikacji stacji ładowania z pojazdami.
Podczas spotkań, oprócz wskazania podstawowych barier, uczestnicy zwrócili uwagę również na szereg zagadnień, które wymagają dodatkowej analizy w kontekście prac nad ustawą, np. potrzebę oznakowania pojazdów elektrycznych, która umożliwi ich jednoznaczną identyfikację.
We wrześniu resort energii przyjął Plan Rozwoju Elektromobilności, który zakłada, że do 2025 r. po polskich drogach będzie jeździć milion samochodów elektrycznych. Plan uwzględnia też elektryfikację transportu publicznego.
W 2020 r. – jak wynika z planów resortu energii – w Polsce zarejestrowanych powinno być już ok. 75 tys. pojazdów elektrycznych, z czego 70 proc. w aglomeracjach i obszarach gęsto zaludnionych. W 2025 r. we flocie wykorzystywanej przez administrację publiczną pojazdów napędzanych prądem miałaby być już połowa.
Plan ma być realizowany w trzech etapach – w fazie pierwszej, do 2018 r. wdrożone mają być programy pilotażowe, które za zadanie będą miały przekonać do elektromobilności. W tym czasie mają też powstać prawne warunki do rozwoju elektromobilności. W fazie drugiej, czyli w latach 2019-2020, w wybranych aglomeracjach i wzdłuż sieci TEN-T (Transeuropejskiej Sieci Transportowej) w Polsce ma powstać infrastruktura do ładowania pojazdów elektrycznych. W 32 wybranych aglomeracjach ma już być wtedy 50 tys. pojazdów na prąd i 6 tys. punktów o normalnej mocy ładowania i 400 punktów o dużej mocy ładowania.
W tym czasie – jak zapowiada resort energii – będą zachęty do kupowania pojazdów elektrycznych. Oprócz ułatwień podatkowych, w tym zerowej stawki VAT – co wymaga przekonania do tego pomysłu KE, bo na razie europejskie przepisy takiej możliwości nie przewidują – również uzależnienie opłaty rejestracyjnej od emisyjności i ceny. Oznacza to, że taka opłata byłaby wyższa dla tych, którzy kupują samochody tańsze, często z drugiej ręki, które emitują wiele zanieczyszczeń.
W fazie trzeciej – w latach 2020-2025 – ze względu na coraz większą popularność, powstanie moda na pojazdy napędzane prądem, to zaś będzie stymulować na nie popyt. Polska sieć energetyczna będzie już wtedy przygotowana na dostarczenie energii dla ok. miliona elektrycznych pojazdów. Jak wskazują autorzy planu, elektrycznie napędzane pojazdy pozwolą na bardziej efektywne wykorzystanie sieci energetycznych, przede wszystkim w tzw. dolinach nocnych, kiedy to elektrownie produkują prąd, a jego zużycie jest niewielkie. W tym czasie napędzane elektrycznością pojazdy mogłyby być ładowane.
Przypomnijmy, że zdecydowana większość energii elektrycznej pochodzi nieodnawialnego i „brudnego” źródła energii jaką jest węgiel. Obecny rząd doprowadził natomiast do paraliżu inwestycji w elektrownie wiatrowe.
Źródło: www.interia.pl