Rząd PiS „zaszył” izerę w KPO. Jej likwidacja może kosztować Polskę miliony z UE

Politycy przyszłej koalicji rządowej dawali do zrozumienia, że najchętniej zrezygnowaliby z tworzenia izery. Likwidacja projektu polskiego samochodu elektrycznego może okazać się jednak skrajnie nieopłacalna. Izera została bowiem przez odchodzący rząd… wpisana do Krajowego Planu Odbudowy. Jej „zaoranie” mogłoby wiązać się z utratą setek milionów euro z Unii Europejskiej.

Choć politycy Koalicji Obywatelskiej otwarcie krytykowali pomysł polskiego samochodu elektrycznego powstający pod egidą rządu Mateusza Morawieckiego, to pożegnanie się z izerą może okazać się skrajnie nieopłacalne. Dlaczego? Odchodzący rząd przyjął Krajowy Plan Odbudowy, w którym nawet setki milionów euro zależą od realizacji celu, który… może spełnić właściwie tylko izera.

Bezpiecznik w postaci KPO

W KPO ujęto bowiem „wsparcie dla gospodarki niskoemisyjnej” poprzez Fundusz Elektromobilności. Pieniądze z niego miałyby popłynąć m.in., by spełnić cel „wzrostu zainstalowanych mocy produkcyjnych nowych pojazdów zeroemisyjnych do połowy 2026 r., pozwalających na produkcję 100 tys. pojazdów w ciągu roku” — ujęto w KPO.

„W pierwszym etapie możliwości produkcyjne zakładu mają sięgać 100 tys. sztuk” – potwierdzał w grudniowym wywiadzie dla Business Insidera prezes Electromobility Poland Piotr Zaremba. Co ważne, nie oznacza to, że tyle samochodów musi zjechać z taśm do 2026 r. – wystarczy tylko, że fabryka w Jaworznie osiągnie takie moce produkcyjne. A prezes „Izery” zapewnia, że pierwsze egzemplarze pojawią się pod koniec 2025 r., a wiosną 2026 r. będą już jeździć po drogach. W przyszłym roku ma ruszyć budowa fabryki.

Izerze może sprzyjać też inne kryterium – jeśli w kooperacji z chińskim Geely, o którym ostatnio informowano, zdecydowałaby się też na budowanie mocy w zakresie baterii do aut. W KPO założono też „zwiększenie zdolności produkcyjnych i magazynowych niskoemisyjnego/zeroemisyjnego magazynowania i produkcji paliw alternatywnych/energii do połowy 2026 r., do 1000 MW rocznie w zakresie całkowitej mocy produkcyjnej i magazynowej paliw alternatywnych dla pojazdów zeroemisyjnych i niskoemisyjnych”.

Zmiana w KPO? „Czasu brak”

Zdaniem eksperta, modyfikacja Krajowego Planu Odbudowy tak, by wykreślić izerę a nadal zachować przypadające Polsce pieniądze, jest już niemożliwa. — Na zmianę treści Krajowego Planu Odbudowy nie ma już czasu ze względu na procedury. Pamiętajmy, że reformy i inwestycje zakładane w KPO mają skończyć się do 31 sierpnia 2026 r. A zatem czasu na realizację projektów jest niewiele, a na modyfikacje programu już go wręcz fizycznie brak – wskazuje Jacek Kotrasiński, ekspert w zakresie krajowych planów odbudowy, prezes zarządu w organizacji badawczej (think tanku) EPSEC — Europejskie Partnerstwo na rzecz Nauki i Konkurencyjności.

— W takiej sytuacji niewykorzystane środki na stawiane w KPO cele i działania mogą po prostu przepaść – dodaje Kotrasiński.

Nieformalne poprawienie relacji na linii Warszawa-Bruksela po stworzeniu nowego rządu może tu niewiele zmienić. — Podczas zakulisowych rozmów z Komisją można przyspieszyć np. tempo rozliczania i refundowania środków. Ale nie da się dobrymi relacjami zlikwidować procedur, które trzeba przejść. A do odblokowania środków potrzeba konkretnych zmian prawnych – np. w zakresie sądownictwa. Czas zatem zdecydowanie nie jest sprzymierzeńcem – przyznaje w rozmowie z Business Insiderem jeden z ekspertów chcących zachować anonimowość.

Ekspert wskazuje, ile „Izera” mogłaby otrzymać — Bruksela bowiem oficjalnie nie podaje tych danych. Całość funduszu niskoemisyjnego to 1,114 mld euro. Wiadomo, że nie przypadnie w pełni „Izerze”, ale będzie ona znacznym jego beneficjentem.

— Środki zaprogramowane w KPO, które mógłby wykorzystać „projekt Izera”, sięgają setek milionów euro. Oczywiście to też jest proces – spółka EMP (odpowiedzialna za izerę — przyp. red.) musiałaby najpierw zawnioskować o te środki i pilnie je wydatkować na realizację swojej inwestycji, na co potrzeba nieco czasu. Ale zrezygnowanie z realizacji tego punktu oznacza w praktyce rezygnację też z tych unijnych środków – wylicza nasz rozmówca.

Projekt rządu PiS pod ostrzałem

Nie jest tajemnicą, że inwestycja była krytykowana — uwagi do sposobu nadzoru projektu przez rząd składała m.in. Najwyższa Izba Kontroli. NIK skontrolowała również bezpośrednio spółkę — wskazała, że działa gospodarnie, ale zgłosiła też zastrzeżenia — na łamach Business Insidera pisaliśmy o tym jako pierwsi, tekst do przeczytania tutaj.