Renault ogłosiło dużą akcję serwisową, w której wzywa właścicieli Captura. Sprawa dotyczy 15 800 pojazdów. Marka ma „dokonać zmian w systemie kontroli zanieczyszczeń”.
Kilka dni temu informowaliśmy o niespodziewanej kontroli w biurach Renault. Kontrolerzy poszukiwali dokumentów, mających potwierdzić tezę o oszustwach francuskiego producenta w kwestii emisji spalin. Nic jednak nie znaleziono.
Teraz okazuje się, że coś jest na rzeczy, bowiem Renault rozpoczęło akcję serwisową, obejmującą 15 800 Capturów. Konkretnie chodzi o wersje z silnikami Diesla 110 dCi.
Mechanicy muszą zmodyfikować tam filtr, który aktywuje się, gdy temperatura na zewnątrz wynosi od 17 do 35C. Europejskie normy wymagają jego pracy w temperaturach 20-30 stopni. W rzeczywistości temperatury są niższe, np. w Paryżu średnia dzienna w miesiącach maj-wrzesień to 17 stopni. Jeśli temperatura jest niższa, filtr nie pracuje i wzrasta zużycie szkodliwych substancji, które wydziela silnik.
Sytuacja jest zupełnie inna niż w przypadku VW, bowiem Renault nie zrobiło tego celowo. Nie oszukiwało podczas testów emisji. Błędem jest zakres działania owego filtra i to akcja serwisowa ma na celu naprawić. Oprócz naprawy filtrów, Renault chce wprowadzić kilka ulepszeń do ponad 700 000 aut wyposażonych w silniki spełniające normy Euro 6, których emisja ma być niższa po modyfikacji.
Żeby uniknąć przyszłych problemów Renault zainwestuje 50 mln euro w rozwój silników Diesla. Pieniądze mają być też wykorzystane na skrócenie czasu wprowadzenia do produkcji nowych silników „Euro 6D”z 5 do 3 lat.
motogazeta.moje.pl , Konrad Maruszczak