W Polsce do 2030 roku wybudowanych zostanie trzydzieści stacji tankowania wodoru. Tylko czy Polacy przesiądą się do samochodów na wodór? A może skończy się na ciekawostce dla najbogatszych tak jak w przypadku samochodów elektrycznych?
Projekt implementacji technologii napędu wodorowego w Polsce opracowany został w Instytucie Transportu Samochodowego. To wynik decyzji Unii Europejskiej. Zaleca ona państwom członkowskim budowę stacji tankowania wodorem i tym samym umożliwienie przejazdu pojazdami wodorowymi pomiędzy krajami członkowskimi – Przewidzieliśmy 9 stacji na sam początek. W pierwszej kolejności powstaną dwie i biorąc pod uwagę główne ciągi komunikacyjne, sieć europejską, będzie to Poznań i Warszawa – tłumaczy Marcin Ślęzak, dyrektor Instytutu Transportu Samochodowego.
Samochody na wodór nie zanieczyszczają środowiska. Działają podobnie do samochodów hybrydowych – W pojeździe zasilanym wodorem po prostu zastąpiono silnik spalinowy ogniwem paliwowym, które zamienia dostarczony wodór na prąd elektryczny, który napędza silnik elektryczny – wyjaśnia Marcin Ślęzak z Instytutu Transportu Samochodowego. Z rury wydechowej wydobywa się tylko para wodna.
Cena
Jak na razie auta napędzane wodorem produkują dwie azjatyckie marki. To dopiero początek wdrażania tej technologii do motoryzacji a w związku z tym ceny samochodów na wodór wynoszą nawet kilkaset tysięcy złotych. Jednak cena wodoru jest już porównywalna z ceną benzyny. Jedyną różnicą jest to, że wodór kupuje się w kilogramach a nie litrach.
Efektywność
Samochody na wodór najlepiej porównywać do samochodów elektrycznych. Te pierwsze na jednym tankowaniu mogą pokonać o wiele dłuższy dystans. Ich zasięg to około 500 kilometrów podczas gdy autem elektrycznym przejedziemy około 200 kilometrów. Wodór można też szybciej zatankować – Czas napełnienia zbiorników wodoru to jest około dwóch, trzech minut, natomiast w przypadku naładowania akumulatorów pojazdu elektrycznego to jest minimum 45 minut i to musi być ładowanie napięciem stałym – dodaje Marcin Ślęzak z Instytutu Transportu Samochodowego. Z kolei akumulatory podłączone do domowego gniazdka mogą się ładować kilka godzin. Czy więc auta na wodór mogły by być powszechniejsze w naszym kraju gdyby było więcej stacji tankowania? Nie koniecznie.
Czy to się u nas przyjmie
Samochody elektryczne są popularne w krajach skandynawskich. W Norwegii co czwarty sprzedany samochód to pojazd z silnikiem elektrycznym. Jednak w Polsce takie auto to wciąż rzadkość na drogach – Zakup w krajach Europy Zachodniej jest dla obywatela tańszy dlatego, że zarobki są większe. W przeciwieństwie do Polski są dopłaty do samochodów elektrycznych – argumentuje Dariusz Balcerzyk z Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR. Po odjęciu od ceny pojazdu elektrycznego różnych dopłat i ulg, jego wartość jest równa cenie zwykłych samochodów z silnikami na benzynę. W Polsce żadnych dopłat dla osób zainteresowanych zakupem auta elektrycznego nie ma. Nie ma też żadnych ulg podatkowych tak jak na zachodzie. W związku z tym, biorąc pod uwagę wysoką cenę pojazdów napędzanych wodorem, można przypuszczać, że Polacy raczej nie będą nimi zainteresowani. Przyszłością ekologicznej motoryzacji może być za to biometan. Prototypowa instalacja wykorzystująca ten gaz już powstała w naszym kraju na wysypisku śmieci – Jest instalacja, która zbiera spod powierzchni wysypiska gaz. Ten gaz jest odpowiednio oczyszczany do poziomu takiego, który rzeczywiście jest zbliżony do czystości i energetyczności gazu ziemnego – podsumowuje Marcin Ślęzak z Instytutu Transportu Samochodowego. To jednak wciąż jedna instalacja. Na razie trwają próby wykorzystania jej w tankowaniu autobusów komunikacji miejskiej.