Nowe auto prosto na złom? To nie fikcja, dilerzy błagają o pomoc

Jeśli rząd nie pomoże dilerom samochodów, ci zostaną z tysiącami aut, których nikt nie będzie mógł kupić. Fabrycznie nowe auta będą musiały trafić prosto na złomowiska. Pandemia załamała popyt a tymczasem wchodzą nowe normy.

1 stycznia 2021 roku w całej Europie zaczną obowiązywać nowe normy emisji spalin. A to oznacza, że nie będzie można sprzedawać nowych aut, które ich nie spełniają. Do tej dilerzy mieli możliwość wyprzedania pewnej puli zeszłorocznych aut – pisze „Puls Biznesu”.

Ta swoista dyspensa trwała rok i obejmowała 10 proc. sprzedaży z zeszłego roku. Jeśli więc producent aut sprzedał w poprzednim roku 100 tysięcy samochodów na danym rynku, to po zmianie norm mógł jeszcze wyprzedać 10 tysięcy w ciągu 12 miesięcy.

Teraz sytuacja mocno się zmieniła – alarmują dilerzy aut. Przez pandemię sprzedaż samochodów się załamała, zaś od 2021 roku w życie wchodzą nowe normy emisji spalin. Tymczasem na placach stoją dziesiątki tysięcy niesprzedanych aut. Nie da się ich sprzedać w 2021 roku. Sprzedaż w 2020 roku była tak mała, iż 10 proc. od tej wartości będzie ilością homeopatyczną – czytamy w „PB”.

Organy UE mogłyby albo zwiększyć pulę aut na dyspensie, albo wydłużyć okres ich sprzedaży. O żadnym z tych rozwiązań Komisja Europejska nie chce jednak słyszeć.

Dilerzy mogliby też sami kupić niesprzedane auta i je zarejestrować. Problem w tym, że pandemia obniżyła ich zdolność kredytową a na dodatek wydziały komunikacji działają dość powoli i sam proces rejestracji trwałby miesiącami.

Organizacje dilerów apelują do rządu o niezgodne z unijnymi przepisami wydłużenie okresu na sprzedaż puli aut. Na taki krok zdecydowały się już niektóre kraje. Drugą opcją będzie wysłanie dziesiątek tysięcy samochodów prosto na złom.

Źródło: www.money.pl