Rząd jest gotowy przeznaczyć 300 mln złotych na pomoc dla zwalnianych pracowników – zadeklarował minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz zapytany o zamiary rządu ws. grupowych zwolnień w tyskiej fabryce Fiata. Dziś sprawą redukcji w tyskiej fabryce zajmie się rząd.
„Wczoraj daliśmy sygnał powiatowym urzędom pracy z terenu województwa śląskiego, że jeżeli w przyszłym roku będzie potrzeba skierowania dodatkowych środków z rezerwy ministra pracy, to to uczynimy” – zapowiedział we wtorek Kosiniak-Kamysz w programie „Polityka przy kawie”.
Kosiniak-Kamysz zapewnił też, że sprawa redukcji zatrudnienia w Fiacie stanie na dzisiejszym posiedzeniu rządu. „Premier Piechociński przedstawi dzisiaj różne warianty pomocy Tychom” – powiedział. Wcześniej sam Piechociński informował, że Rada Ministrów zajmie się sytuacją w polskim przemyśle motoryzacyjnym.
O zamiarze grupowych zwolnień w Tychach Fiat Auto Poland poinformował w ubiegłym tygodniu. Dyrekcja tłumaczy zwolnienia spadkiem sprzedaży aut. W pierwszym kwartale 2013 r. tyska fabryka Fiata zmniejszy zatrudnienie o 1,5 tys. osób, co oznacza, że pracę straci trzecia część obecnej załogi.
Kosiniak-Kamysz przypomniał, że w fabryce nadal trwają negocjacje zmierzające do ograniczenia zwolnień. Zaznaczył też, że w okolicach Tychów funkcjonuje, już specjalna strefa ekonomiczna, której poszerzenie może być szansą dla zwolnionych z Fiata. „Jeżeli będzie potrzeba przeszkolenia tych pracowników, którzy będą odchodzić i zaproponowania im miejsca pracy, może o troszkę innej specyfice, ale dającego szanse na dobre funkcjonowanie, to to będziemy czynić” – powiedział.
Minister tłumaczył, że rezerwa, którą ministerstwo może przeznaczyć na ograniczanie negatywnych skutków zwolnień w Tyskiej fabryce Fiata, to 10 proc. wydatków na aktywne formy walki z bezrobociem. „Jeżeli budżet zostanie przyjęty w formule, którą zaprezentowaliśmy wczoraj podczas drugiego czytania, to będzie w przyszłym roku ok. 300 mln złotych” – wyjaśnił.
Szef resortu pracy dodał, że środki zostaną uruchomione na wniosek podmiotów, które zajmują się lokalnym rynkiem pracy. „Powiatowe urzędy pracy czy to starostowie muszą do nas wystąpić z prośbą o wsparcie i nakreślenie jakiegoś programu specjalnego dla większej grupy osób zwalnianych na danym terenie” – zaznaczył.
wnp.pl, PAP