Miliony wciąż płyną do strefy

Piotr Wojaczek, prezes Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej: Na podstawie kontaktów z inwestorami oraz doświadczeń z poprzednich lat szacuję, że w tym roku w strefie pojawią się inwestycje warte łącznie 1,5 mld zł, w tym nakłady na motoryzację powinny sięgnąć około 800 mln złotych.

Paweł Janas, IBRM Samar: Volkswagen rozpoczął niedawno budowę nowej fabryki samochodów dostawczych koło Wrześni. Zapowiedział wydanie na ten cel aż 800 mln euro. Czy Polska może jeszcze liczyć na podobnej wielkości inwestycję w branży motoryzacyjnej? Na przykład w katowickiej strefie?

Piotr Wojaczek, prezes Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej: Rzeczywiście, 800 mln euro to bardzo przyzwoita kwota. Jestem przekonany, że motoryzacja w Polsce nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. I nie ukrywam, że zrobimy wszystko żeby ściągnąć tak dużego inwestora do strefy katowickiej.

Może Fiat, który rozważał umieszczenie produkcji nowego modelu samochodu w Tychach … Czy projekt ten może zostać jeszcze zrealizowany?

Tychy to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy, zakład Fiata w całej Europie. Produkowane są tu wysokiej jakości samochody, a koszty pracy – nadal atrakcyjne dla inwestora. Nie dość tego, załoga ma bardzo dobre kwalifikacje i jest zaangażowana w produkcję. Biorąc to wszystko pod uwagę, logiczne jest, że nowy model Fiata powinien trafić właśnie do Polski. Sądzę, że jeśliby ostatecznie doszło do realizacji nowej inwestycji w tyskiej fabryce, to będziemy mówili o kwotach porównywalnych z tymi, które wyda Volkswagen. Ich wielkość szacuję w przedziale między 0,5 a 1 mld euro. Oczywiście, kwota ta będzie obejmować nie tylko budowę hal czy zakup maszyn. To także koszty związane z zakupem praw do projektów czy patentów.

W 2014 r. rząd, chcąc zachęcić Włochów do inwestowania zaproponował rozszerzenie katowickiej strefy  o tereny tyskiej fabryki. Projekt jednak nie wypalił, bo Fiat zawiesił decyzję w tej sprawie. Czy od tej pory przedstawiciele koncernu kontaktowali się z polskimi władzami? Władzami strefy?

Nie jestem uprawniony do wypowiadania się za polski rząd. Pewne jest jedno. Wszystkie rozmowy zostały wstrzymane. Prywatnie myślę, że do czasu przedstawienia przez Sergio Marchionne, prezesa koncernu Fiat-Chrysler, strategii inwestycyjnej tego giganta. Być może zostanie ona ogłoszona podczas jednych z najbliższych targów motoryzacyjnych. Ale to oczywiście tylko spekulacja.

Od początku grudnia ubiegłego roku spółka Fiat Auto Poland ma nowego szefa. Czy prezes Alfredo Leggero spotkał się z Panem?

Na bieżąco kontaktuję się z przedstawicielami zarządu FAP w Polsce, Z panem prezesem jeszcze nie rozmawiałem.

Brak szybkiej decyzji o ulokowaniu nowej produkcji w Tychach, oznacza w praktyce likwidację zakładu w ciągu kilku najbliższych lat…

To prawda, w takim przypadku fabryka faktycznie przestałaby istnieć. Liczę jednak, że produkcja nowego modelu trafi do Polski.

Czy – pomijając już Fiata – w tym roku w katowickiej SSE pojawią się kolejne firmy z branży motoryzacyjnej? Czy prowadzone są rozmowy z potencjalnymi inwestorami?

Motoryzacja stanowi dziś około 60 proc. wszystkich inwestycji, które trafiły do strefy. Nie przewidujemy, by struktura ta miała w tym roku ulec zachwianiu. Na podstawie kontaktów z inwestorami oraz doświadczeń z poprzednich lat szacuję, że w tym roku w strefie pojawią się inwestycje warte łącznie 1,5 mld zł, w tym nakłady na motoryzację powinny sięgnąć około 800 mln złotych. Z tego połowa zostanie zainwestowana przez nowe firmy, a druga – przez spółki, które już działają w strefie.

Jakieś konkrety?

Wie Pan, że nie ujawniamy nazw firm, z którymi nie zakończono negocjacji. Mogę jednak powiedzieć, że jeszcze w I kwartale szykuje się nowa inwestycja motoryzacyjna o wartości 150-200 mln zł. Będzie to kolejny w strefie producent części i komponentów. Mamy także podpisanych pięć listów intencyjnych z następnymi firmami motoryzacyjnymi. Oceniam, że istnieje ok. 90 proc. prawdopodobieństwo, że wejdą one do strefy.

Przyzna Pan, że w ostatnich latach wielkie inwestycje motoryzacyjne, realizowane przez producentów aut, omijały nasz kraj. Polska przegrała starania o fabryki Kii, Toyoty i Grupy PSA czy Mercedesa.

Tak, ale wtedy skupiliśmy się na pozyskiwaniu dostawców części i komponentów dla przemysłu motoryzacyjnego. W Polsce zainwestowało wiele firm, które są dostawcami dla tych właśnie producentów samochodów. To, że Polska skutecznie przyciąga producentów części wiadomo zresztą od dawna. Warto jednak podkreślić, że fabryki działające w Polsce dostarczają części nie tylko dla marek popularnych, ale także dla aut z wyższej półki: Jaguara, Bentleya czy Ferrari. Coraz więcej firm rozwija także w Polsce swoje centra badawczo-rozwojowe. Nie ma natomiast szans, a nawet sensu, by Polska przyciągała więcej producentów samochodów niż części do ich produkcji. Choćby dlatego, ze obecnie w Europie jest nadmiar mocy produkcyjnych wśród tej pierwszej grupy firm.

Konflikt rosyjsko-ukraiński zniechęca dziś wiele firm do inwestowania na Wschodzie Europy. Czy Polska może to jakoś wykorzystać dla ściągnięcia większej liczby inwestorów?

Konflikt ten z jednej strony budzi moje duże obawy o możliwość zahamowania rozwoju gospodarczego w Polsce i Europie. Z drugiej strony, nie mogę zaprzeczyć, że wykorzystujemy tę sytuację. Już pojawiały się u nas firmy, które rozważają przeniesienie do Polski produkcji z Rosji czy Ukrainy. Niektóre wielkie globalne koncerny zawiesiły realizację swoich nowych projektów w Rosji. Do wyboru mają więc albo całkowicie się z nich wycofać i ponieść straty, albo zrealizować je np. w Polsce. Na razie wśród kontaktujących się z katowicką strefą firm z tego regionu nie ma przedstawicieli przemysłu motoryzacyjnego. Nie wykluczamy jednak, że w końcu pojawią się reprezentanci tej branży. Szczerze jednak wątpię by był to producent samochodów.

Źródła
  • IBRM Samar