Wygląda na to, że nie tylko Polacy zapałali (wymuszoną) miłością do pojazdów z drugiej ręki. Zdaniem analityków niepokojąco wydłuża się też średni wiek samochodów w USA.
Wygląda na to, że nie tylko Polacy zapałali (wymuszoną) miłością do pojazdów z drugiej ręki. Zdaniem analityków niepokojąco wydłuża się też średni wiek samochodów w USA.
Z danych amerykańskiej firmy badawczej IHS wynika, że średni wiek wszystkich „lekkich pojazdów” poruszających się obecnie bo drogach Stanów Zjednoczonych osiągnął rekordowe jak na lokalne standardy 11,5 roku. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku wydłuży się jeszcze do 11,6 lat.
Wg IHS w Stanach nowy samochód eksploatowany jest przez pierwszego właściciela przez 77,8 miesiąca. To aż o 26 miesięcy dłużej, niż w 2006 roku. W przypadku używanych pojazdów średnia długość ich eksploatacji wydłużyła się od tego czasu o 25 miesięcy i wynosi obecnie aż 63 miesiące.
Za oceanem – nieznacznie – spada też liczba złomowanych pojazdów. W 2012 roku Amerykanie zezłomowali aż 14 mln samochodów. W zeszłym roku było to już niecałe 12 mln egzemplarzy.
Analizy wykazują, że w następnych pięciu latach – dzięki poprawie jakości życia – liczba najmłodszych aut – w wieku do 5 lat – wzrośnie aż o 1/4. O 11 proc. zmaleć ma udział w rynku pojazdów w wieku do 11 lat. Przybędzie za to (aż o 15 proc.) aut najstarszych, w wieku 12+.
Po amerykańskich drogach porusza się obecnie rekordowe 257,9 mln pojazdów. Ponad 81 mln to auta w wieku między 6 a 11 lat. Jeśli górną granicę wieku przesunąć do lat 14 okaże się, że to już 120 mln samochodów!
W tym miejscu wypada jednak zaznaczyć, że utrzymanie starszych aut jest za oceanem zdecydowanie tańsze niż w Europie. W wielu stanach, których mieszkańcy mający dużo większe przywiązanie do swobód obywatelskich niż Europejczycy, nie stosuje się nawet obowiązkowych badań technicznych. O tym, czy samochód nadaje się do jazdy decyduje wyłącznie właściciel, a sprawność podstawowych układów – przy okazji kontroli drogowej – zweryfikować może policjant.
Amerykanie bardzo niechętnie stosują też typowo europejskie, represyjne podejście do kierowców zakazujące wjazdów do centrum miast starszych pojazdów czy zmuszające ich właścicieli do płacenia wyższego podatku drogowego z uwagi na wyższą emisję spalin. Za to oferują różnego rodzaju zachęty do zakupu samochodów hybrydowych i elektrycznych.