W dobie kryzysu gospodarczego coraz więcej firm ma kłopoty z terminowym regulowaniem swoich finansowych zobowiązań, wynikających ze spłaty rat leasingowych. Jak wygląda windykacja należności „od kuchni”?
Przedsiębiorcy reprezentujący małe i średnie przedsiębiorstwa przyznają, że głównym źródłem finansowania są środki własne (92 proc.). Bieżącą działalność z kredytów bankowych finansuje 46 proc. badanych firm, zaś co trzecie przedsiębiorstwo ma też podpisaną umowę leasingową. Jednocześnie firmy windykacyjne otrzymały w 2012 r. średnio o 15 proc. zleceń niż rok wcześniej.
Nieterminowe płacenie rat w ostateczności może doprowadzić do rozwiązania umowy przed terminem, co oznacza przejęcie przez firmę windykacyjną leasingowanego sprzętu. Zdarza się że przedsiębiorcy próbują go ukryć, gdyż pojazd jest im niezbędny do pracy. Takie działanie jest niezgodne z prawem i jest zgłaszane do organów ścigania.
Generalnie, w większości przypadków, wierzycielowi zależy na tzw. inkaso, czyli na spłacie przez dłużnika zaległych rat. Jeśli jednak nie spłaci on zaległości, windykator jest zobowiązany do przejęcia przedmiotu leasingu. Działania rozpoczynają się od wywiadu na temat dłużnika – ustala się faktyczny adres prowadzenia działalności oraz miejsce, w którym znajduje się poszukiwany sprzęt. Najczęściej odbierane są przedmioty budowlane, samochody osobowe i ciągniki rolnicze, jednak zdarzają się też przejęcia luksusowego Porsche, łodzi motorowej czy…awionetki.
Wszystkie czynności są podejmowane na podstawie pełnomocnictw, udzielanych przez zleceniodawcę oraz we współpracy z organami policji. Potem zostaje już tylko przetransportowanie sprzętu oraz przygotowanie go do sprzedaży – ocena stanu technicznego, drobne naprawy itp.
Zatrzymanie pojazdu nie oznacza końca kłopotów leasingobiorcy – każde parkowanie oznacza opłatę od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych za dobę. Średni okres parkowania to od 1 do 12 miesięcy. Początkowo płatnikiem za parking jest właściciel pojazdu, czyli firma leasingowa, ale docelowo koszty przenoszone są na dłużnika.
Ze środków uzyskanych ze sprzedaży pokrywane są należności dłużnika, wszelkie koszty (w tym opłata za postępowanie windykacyjne, przejecie przedmiotu leasingu i jego „parkowanie” do czasu sprzedaży). Jeżeli kwota ze sprzedaży jest większa od wszystkich kosztów, to nadwyżka zwracana jest dłużnikowi. Jeżeli jest niższa – dłużnik musi dopłacić różnicę. Jak nie ureguluje płatności, sprawa trafia do sądu.
Możliwe, że firmy windykacyjne będą miały jeszcze więcej pracy – a to za sprawą projektu zmian w ustawie o kredycie konsumenckim. Dotyczą one m. in. zmian jednego z przepisów, uznającego obecnie każdą formę tzw. leasingu konsumenckiego za kredyt.
Mimo że od czasu wprowadzenia nowych regulacji prawnych minął rok, to zainteresowanie tą formą finansowania jest niewielkie – przyczyną jest przede wszystkim brak powszechnej świadomości o takiej usłudze. Związek Polskiego Leasingu przekazał Ministerstwu Gospodarki projekt zmian w ustawie o kredycie konsumenckim – jeśli poprawki zostaną przyjęte to jest szansa, że od początku 2013 r. znowelizowana ustawa zacznie w końcu realnie przyciągać do leasingu konsumenckiego zainteresowanych.
Źródło: Brandscope
/ll, (WP.PL)