Samochody są dzisiaj dużo bezpieczniejsze niż jeszcze kilkanaście lat temu. Sytuacja poprawiła się między innymi dzięki obowiązkowym testom zderzeniowym, które pokazują, jak samochód zachowa się podczas wypadku. Niestety testy te mają pewną poważną wadę – są zbyt uproszczone.
Każdy test obciążony jest tym samym problemem – może sprawdzić tylko kilka konkretnych sytuacji. Dlatego też nie powinien zaskakiwać fakt, że producenci samochodów projektują swoje pojazdy tak, aby jak najlepiej wypadły w symulowanych zdarzeniach przeprowadzanych przez takie organizacje jak Euro NCAP. Wadę standardowych testów zderzeniowych pokazali niedawno Amerykanie. Wystarczyło tylko przesunąć barierę, w którą uderzał sprawdzany samochód, a wynik różnił się diametralnie. Okazało się, że wiele drogich i „bezpiecznych” aut poległo na nowym sprawdzianie.
Jest jednak jeszcze większy problem. Samochody projektowane były głównie z myślą o standardowych manekinach testowych. Standardowych, czyli „przeciętnych” mężczyznach. Działo się tak, ponieważ przepisy dotyczące manekinów wykorzystywanych podczas testów zderzeniowych, pochodziły sprzed kilkudziesięciu lat. Przez długi czas producenci samochodów twierdzili, że wykorzystanie mniejszych, damskich manekinów znacznie podniesie koszt testu i właściwie nie ma sensu, gdyż standardowe manekiny odpowiadają 95 proc. populacji. Prawda okazuje się jednak nieco inna. Według „Automotive News”, mniejsze kobiety trzy razy częściej niż „przeciętni” mężczyźni doznają poważnych obrażeń w czasie wypadku. Przykładem takiego zagrożenia są poduszki powietrzne, które mają chronić klatkę piersiową, ale niższym osobom mogą uszkodzić szczękę.
Po latach zmieniono przepisy i teraz kobiece manekiny są wymagane w amerykańskich testach zderzeniowych. Również w Europie producenci samochodów nie mają już tak łatwo. Przy ocenie ochrony dorosłego pasażera wykorzystywane są specjalne modyfikatory, które pozwalają stwierdzić poziom bezpieczeństwa dla osób różnej postury. Mimo zmian, nadal największą uwagę zwraca się na bezpieczeństwo „przeciętnego” mężczyzny. Należy też pamiętać, że większość samochodów jeżdżących po naszych drogach nie jest najnowsza, dlatego kobiety są w nich dużo bardziej narażone na poważne obrażenia niż mężczyźni.
Nowe testy zderzeniowe pokazują niestety, że producentom zależy głównie na pozytywnym wyniku „laboratoryjnego wypadku”. Nawet sytuacja, gdy producenci nie chcieli się zgodzić na stosowanie żeńskich manekinów, pokazuje, że faktyczne bezpieczeństwo pasażerów nie jest tak ważne, jak gwiazdki w wyniku testu. Na szczęście coraz bardziej złożone testy zderzeniowe wymuszają na producentach, aby samochody były coraz bezpieczniejsze.
(WP.PL), sj/tb/sj