Kiedy przychodzi odpowiedni moment i chce się wykorzystać okazję rynkową, to jest za późno żeby startować na giełdzie. Wówczas trzeba już mieć odpowiednią pozycję. Dla nas taki moment jeszcze nie nadszedł, ale wciąż szukamy nowych możliwości rozwoju, także za granicą – mówi Przemysław Skrzydlak, prezes Izo-Blok.
Jaka jest obecnie dynamika rozwoju spółki?
– Notujemy wzrosty na poziomie 5 – 20 proc. w zależności od roku. Cały czas zwiększamy produkcję i w ciągu trzech lat ją podwoiliśmy. Rynek w tym czasie się nie podwoił. Rynek się jednak konsoliduje – zawęża się zbiór firm, z którymi konkurujemy.
Wciąż szukamy nowych możliwości rozwoju. Rozważamy także kwestie inwestycji poza Polską, kiedy pojawi się taka potrzeba i uzasadnienie ekonomiczne. Samochody produkuje się głównie w Azji, USA i Europie – to trzy centra światowej produkcji. Logika wskazuje, że lepiej produkować i dostarczać lokalnie.
Czy dlatego weszliście na giełdę?
– Na razie giełda to kolejna wysoko zawieszona poprzeczka, jaką sobie postawiliśmy. Podnosimy standardy księgowe i rachunkowe, uczymy się specyfiki raportowania, zarządzeniem informacjami poufnymi.
Robimy to wszystko z pewnym wyprzedzeniem, bo wiemy, że przyjdzie ten moment, w którym będziemy chcieli przeprowadzić powiększyć biznes i zaprosić nowych akcjonariuszy którzy będą chcieli wspólnie z nami finansować jego wzrost. Wówczas chcemy już być firmą, która jest znana akcjonariuszom i funduszom inwestycyjnym, jest dobrze zorganizowana, ma wysokie standardy rachunkowe, jest transparentna i może działać na rynkach.
Bycie na giełdzie bez wykorzystania możliwości jaką jest dywersyfikacja finansowania rozwoju poprzez emisję akcji nie ma sensu, bo to tylko dodatkowy koszt i dodatkowe ryzyko. Każda firma, która jest na giełdzie ma gdzieś w planach emisję akcji. Ważne aby wpływy z potencjalnej emisji akcji zostały optymalnie przez firmę wykorzystane. Nawet jeżeli dzisiaj nie widzimy potrzeby przeprowadzenia takiej emisji, to zdajemy sobie z tego sprawę że taki moment może nadejść.
Moim zdaniem właściwy moment jeszcze nie nastąpił. Nasz potencjał do uzyskania satysfakcjonującej ceny emisyjnej, po której moglibyśmy przeprowadzić emisję oceniamy znacznie wyżej niż obecny poziom notowań akcji spółki. Na razie więc wykorzystujemy własny potencjał do finansowania rozwoju.
Czy nie za wcześnie wystartowaliście?
– Kiedy przechodzi odpowiedni moment i chce się wykorzystać okazję rynkową, to jest za późno żeby startować, dopiero wprowadzać firmę na giełdę, przekonywać akcjonariuszy, osiągać dobrą wycenę. To trzeba już mieć. To co dziś robimy na giełdzie to ruch wyprzedzający. Jestem przekonany, że kiedyś zrobimy emisję, ale chcę to zrobić wtedy, kiedy będę pewny, że już ani kapitałem bankowym, ani swoim własnym nie jesteśmy w stanie jakiegoś przedsięwzięcia sfinansować. Jeżeli pojawi się taka bariera finansowa, to zwrócimy się do akcjonariuszy z propozycją wzięcia udziału w finansowaniu dalszego rozwoju spółki poprzez emisję akcji.
AUTOR: WNP.PL (PIOTR MYSZOR